czwartek, 8 kwietnia 2021

412

 Trzy i pół miesiąca to czas jaki minął od tamtego ostatniego dnia mojego pobytu w Schronisku dla bezdomnych kobiet "Emaus" w Warszawie przy ul. Stawki 27.

Teraz jestem w warunkach luksusowych, tak dla życia w ogóle jak i dla pracy. Pomału organizm wraca do równowagi i koniecznego dystansu aby przełamać się i opisać mój tam pobyt i incydenty pokazujące jak bardzo może odbiegać deklarowany humanitarny, chrześcijański stosunek do potrzebujących w konfrontacji z realiami.

*****

Akurat, zaraz będzie, że Jamesa Joyca naśladuję. Akurat, ratunku, lektorat, tratatata, tratatata, rata rat, rats....Szczury  są mądre. Jeden za wszystkich, wszystkie za jednego. Mogłabym mieć szczurka, ale tak w tej sytuacji teraz to żadnego zwierzątka...i co z takich założeń ? Siedem kotów, a właściwie to kotka półdzika i sześć kociątek. Słodziaki mają już dwa miesiące i jest nadzieja, że znajdą się dla nich dobre domy. Alergia mi już ekstremalnie dokucza, ale wzięłam "na klatę" i wytrzymuję ten stan znany mi z przeszłości. Jest trudno, ale nie tak jak wtedy...ratunek to sprawiający lekką ulgę proszek przeciwalergiczny i praca.Wtedy to nie działało, na tę od smogu nie działało. Organizm zdemolowany straszliwie i wtedy jak szczur na tonący okręt...Był i taki kartonowy, który na aukcji pięknie poszedł i oczy , w których poza zdziwieniem z nutą obrzydzenia nie było już miejsca na zrozumienie. "Ludzie, po co ludzie ?!!!" A jednak, i ta sztuka zawieszona na kurtynie, która przez lata nie mogła się podnieść. Nie wiem, czy bym ją wtedy, tego szczura, przekonała do nałożenia kostiumu, chociaż tuszę miała odpowiednią. Mój kostium z dnia na dzień niszczał  beznadziejnie, a i fotografer okazał się być gnojkiem.

Przez lata próbowałam ten mój "kostium" doprowadzić do ładu. i zagrać to jeszcze raz. Sama.

"Po co ty to jeszcze robisz?" Aby dać świadectwo prawdzie, rozbić to weneckie lustro i pokazać...Alergia sponiewierała mnie, ale to nic w porównaniu z tym co zrobiły plotki, pomówienia, intrygi...Rozbić to weneckie lustro i pokazać całe moje wielkie zdziwienie, że w XXIw tak zaniedbani i nie znający siebie bezmyślnością tyle krzywdy wyrządzając innym i sobie, mogą trwać w uporze, a trwają.

Tratatata, akurata. Już to widzę w tych oczkach nabijających kapsułki cyjankiem (tu koniecznie trzeba mi było posłużyć się cytatem z "Nocy i ciemności" Agaty Christie, bo mój opis przypadków byłby jak "W poszukiwaniu straconego czasu" Prousta, wielotomowy) ten błysk zrozumienia, który bajkopisarze zwą prometejskim. I wiem, że nie zobaczę, chyba żebym wzrok straciła.

A propos luster, to w tym domu gwiazdy trzymającej się ziemi...Architektura, literatura, tektura, w domu, w którym wszystko jest i suterena wysoka z wejściem  od zewnątrz, a w niej pracownia także stolarska. Lustra i szkło przynajmniej po kilka obiektów z tych starych projektów. To się w realu nie da zrobić, ale ja się w tym domu czuję i poczuwam .

"To ile by Pani chciała zarabiać ?? Cztery tysiące ?!!"

****

Pisane od niechcenia. Tak właśnie, bo bardziej wolałabym plastycznymi się zajmować, ale chociaż od niechcenia to będzie więcej.