czwartek, 31 stycznia 2019

203

Przeciwko atmosferze nienawiści debata w Parlamencie Europejskim.
Tu nie ma już czasu na debaty tylko trzeba zacząć realizować program Radykalnej Rewolucji.
Byłoby pięknie, gdyby jakiś polski parlamentarzysta ten program tam przedstawił, ale nie widzę takiej osoby.
Nie przekonuje mnie też to hasło o mowie nienawiści, takie trochę nijakie, inspiracja dla jakichś kabaretowych przedstawień.
Ja ze swoich doświadczeń przytoczę takie przykłady, które pokażą jak ta mowa jest pokrętna.
Przykłady z doświadczeń dla Policji jako pierwszej.
                       *****



czwartek, 24 stycznia 2019

202

Dziś tak sprawnie urządzenie przesyła zdjęcia, że zamiast na instagramie to trochę tu zamieszczę. Instagram "zawiesza" mi się co może być skutkiem przeładowania, a błędnie ponumerowane posty ostatnie to skutek przepracowania.





.  Takie czarno-białe wyszło, chociaż  bez filtra. To fotografowanie to też pasja odziedziczona po ojcu. Zostało mi małe archiwum.
*****
Dziś rano pięknie słońce, kiedy ja do miasta na bardzo jeszcze bolącej nodze, ale kroki zdecydowane trzeba wykonać.
Jeszcze tylko dwie refleksje .
Jedna polemiczna z wypowiedzią K.Karonia, który jak już wspomniałam nie jest moim autorytetem, ale medialnym stał się co samo w sobie jest jakimś zjawiskiem socjologicznym i nie tu miejsce dla analizy, ale znów kategoryczna ponad miarę wypowiedż, jakoby w człowieku, czyli tym prawidłowo funkcjonującym, nie było naturalnej moralności.
Kreatywny i pracowity zawsze ma coś do sprzedania i kraść nie musi.
I wyjaśnienie, że jeżeli ktoś nabywa dzieło sztuki to nie jest to, jak to często słyszę, "wsparcie" co kojarzy mi się z jałmużną, datkiem itp., tylko jest to zakup wytworu zabezpieczającego czyjąś potrzebę i nie muszę dodawać, że wyższą.
Zniknęło mi instagram i nie chcę domniemywać, że to z przyczyny hasła Rewolucji Radykalnej, bo przecież niemożliwe żeby jakaś cenzura uznała, że jestem taka groźna, a jestem.
Przegrani już na samym początku życia z bezmyślności zrobili coś tak strasznego w moim życiu, że muszą za to zapłacić. Tym bardziej, że wychodziłam do nich z samym dobrem, z dobrą sztuką, którą dla dobra wspólnego tworzyłam, z wiedzą, którą się dzieliłam. I jak już zabrałam się za tej sztuki robienie, to takiej wielkiej, która nie tylko za oczy szarpać miała, ale za mózg bardziej jeszcze.
Takiej sztuki, którą wytrzymałyby ściany chociażby muzeum Gugenhaima.
Dziś trzeba mi wynaleść coś jeszcze bardziej ambitnego: jakim sposobem zrealizować program Radykalnej Rewolucji.
Era biohumanoidów się kończy, teoretycznie jest możliwe wyobrazić sobie
jak będzie wyglądał Świat bez ich dominacji, zatem i praktycznie powinno być to do zrobienia i stanie się.
Instagram działa. Urządzenie było niedoładowane, bo przecież moje domniemywanie było takie trochę dla śmiechu, ale reszta nie jest śmieszna.
Kolejne kroki na  mniej bolącej nodze dziś zamierzam i spodziewam się, że pewna sprawa się wyjaśni.
Jedną z cech biohumanoidów jest ta, że dziśw XXlw i wystarczających środkach finansowych jakie mają, nie stać ich na zweryfikowanie mniemania o sobie, a nie jest to trudne i są specjaliści.
Nie, na to liczyć nie można.
Zatem jak tego dokonać, by stało się ?
                  *****
 Pomału schodzą ze mnie skutki posmogowego porażenia i funkcjonując już całkiem nienajgorzej realizuję punkt po punkcie programu.









środa, 23 stycznia 2019

201

Jakaś magia zadziałała, bo kiedy pomyślałam z żalem, że na tę wystawę sprzed 11 lat  nie zrobię żadnej pracy z tamtych cykli, bo takie 80x80cm nie do pozyskania ostatnio, aż tu mam dwie takie bardzo piękne.
Po tym nieszczęsnym upadku już nieźle z rękami, ale lewe kolano tak uniemożliwia chodzenie, że jeszcze dziś tu, na wsi.
Mina na zdjęciu teatralna bardziej z tej przyczyny, że nie połamałam się, bo to by bardziej utrudniło działania.
O tym, że zwłaszcza w sezonie grzewczym w Warszawie przebywać nie mogę, a i tu, na wsi warunkiem normalnego funkcjonowania mojego organizmu jest inne ogrzewanie i to muszę zabezpieczyć, aby działać tak celem zrobienia wystawy jak i innych spraw.
Świadomość co mnie tak ubiegłej zimy "dopracowało", pomaga o tyle, że pozwala ten dyskomfort znieść łatwiej.
Postanowiłam, że nie będę się odnosić do wyjątkowo bezsensownych imputacji, ani powoływać na medialne autorytety, ale tak słuchając różnych wykładów przy pracy, trafiłam na p. Karonia i dwie kwestie dla wprowadzenia w temat.
Jedna to marksizm i nowy marksizm.
Marksizm antykulturowy i ilustrująca tę wypowiedź historia z mojego życia.
Ojciec mój był "prywaciarzem" w czasach komuny.  Ukończył  Szkołę Wawelberga i wynalazki to była Jego pasja.
Pamiętam radość jak w mieszkaniu na Radnej, odpalony został prototypowy, opatentowany, żeliwny piec spalający węgiel w obiegu zamkniętym . Nie udało się wdrożyć patentu do produkcji, były opory, szykany itp.
Pani, która pewnie rozpozna się jako adresatka szczególna tej historii i zna moje doświadczenia z czasów dzisiejszych, nie będzie zadawać  pytań  czy jestem za, czy przeciw takiemu,  czy innemu systemowi, bo co prawda, kto pyta nie błądzi, ale to nie tędy droga.
 Jeszcze jedno słowo polemiki, co to też takie bardziej "zakręcone, bo pan Karoń nie jest moim autorytetem, ale powiedział coś co mnie poruszyło na tyle, że głos zabieram.
Zdaniem pana Karonia dzieci nienauczone człowieczeństwa w dorosłym życiu są zwierzętami.
Kategoryczny sprzeciw to nie zwierzęta, bo psychopaci to biohumanoidzi, biocyborgi raczej, ale daleko im do zwierząt i nie po drodze.




środa, 16 stycznia 2019

200

Przeszkadza mi ten stan fizycznego dyskomfortu w skupieniu się koniecznym dla pisania, ale nie przy tworzeniu, toteż wbrew postanowieniu, które podejmuje po drodze, że już nie można odwlekać, znów bez reszty pochłania mnie ta plastyczna robota.
Tak jakbym wierzyła, że jakaś siła sprawi, że stanie się.
"Od zmierzchu do świtu"  i to jest dobry tytuł właśnie dlatego, że zapożyczony.
Ręce coraz bardziej sprawne, ale chodzę z trudem.
To co przez ten wypadek uległo opóźnieniu trzeba nadrobić w tempie.
Krótki spacer przez wieś. Po prostym idę już nienajgorzej, trudniej jakiś schodek pokonać, a trzeba to będzie jutro zrobić.
           *****
A dziś to tą wyprawą do miasta tak sforsowałsam nogi i ręce, że boli i cały polot trafiło. Trzymam się tylko dzięki temu projektowi wystawy. Nie myślałam o tym, żeby zrobić wystawę tych, jakby po partyzancku tu i tam umieszczanych, nie myślałam tamtego roku, w którym krytycznie wysiadł organizm, bo to było nie do pomyślenia.  Prędzej czy później opowiem w jak koszmarnych warunkach rodziły się te moje prace i z jakim kategorycznym postanowieniem, że mają być tak dobre bo były robione z myślą o nich, moich najbliższych, którym nie mogłam się nawet pokazać w tej chorej wersji, ani opowiedzieć tej historii.
Ale muszę ją opowiedzieć i to nie tylko Policji, ale całemu Światu i nikt nie będzie mógł powiedzieć, że nie mam do tego prawa.
Porażająca to historia.



 Informacja dodatkowa to wygląda jeszcze gorzej, bo zimno . 
Wiem dlaczego tak robiliście, że to była bezmyślność, ignorancja, perfidia, zawiść, zazdrość, nienawiść, a ja przez lata przeciwko bezmyślności, zawiści, ignorancji, perfidii, nienawiści robiłam moją piękną i mądrą sztukę. 
I porażająco chorowałam. Dziś pomimo tych warunków i wypadku po którym cała obolała jestem, ale skutków tego posmogowego zatrucia organizm się pozbywa i zaczyna funkcjonować.

sobota, 12 stycznia 2019

199

Kilka godzin na wsi koniecznie musi minąć aby po pobycie w Warszawie, gdzie poziom zanieczyszczenia 130, i zaczynam funkcjonować.
Ten wypadek sprzed tygodnia opóźnił działania, ale i zmotywował jeszcze bardziej.
Tak, to prawda, że ta przestrzeń, w której dwa lata dochodzę do zdrowia, od początku nie ta. Wynagradzało mi tylko dyskomfort to piękno wokół.
Ale częściej, dzięki zdjęciom, wracam do Międzyborowa. Upalne to było lato tamtego roku i wracałam do zdrowia po tych wcześniejszych, porażających latach. Blisko byli życzliwi z Grodziska Mazowieckiego.
                             *****
Na instagramie kilka prac i tu następna z kolorem miała być, ale urządzenie się zawiesiło. Takie kończenie tego " incydentu kolorystycznego" po to, aby wrócić do tych kolorów, które lubię najbardziej.
Wygląda na to, że android też woli tę kolorystykę, bo przy niebieskim wykazał opór, a to zdjęcie sprawnie przesłał.
Teraz próba opublikowania i jak się powiedzie to kontynuacja.

poniedziałek, 7 stycznia 2019

198

Już z powrotem na wieś. Te dwa zdjęcia z Warszawy, które dziś na instagramie opublikowałam, zrobione przed południem i przy takiej pięknej pogodzie, to taki rzadki incydent fotograficzny z przestrzeni, w której przez ostatnie 10 lat bywałam setki razy. Zdjęcia rzadkie, raczej przypadkowe, a to przecież bardziej moje klimaty, klimaty mojego miasta, mojej dzielnicy, gdzie każde
spojrzenie przywołuje pamięć.
                          ****
Mały wypadek, potłuczona, obolała, ale nic mi nie pękło i już wracam do działań.


W kilku miejscach tak wystaje, a ciemno było, zaczepiłam czubkiem buta i wyłożyłam się jak długa. Wybite ręce, potłuczone kolana, boli kręgosłup, żebro...
Jeszcze jeden element i jeszcze jeden, to tak z rana, żeby się rozruszać przed wyjazdem do Warszawy.
Taka praca, w której można się "zatracić " i tak mogłoby się wydawać, że nie myślę o niczym więcej, ale nie jest tak.
Z jednej strony jest tak, że po tych dwóch latach na wsi mój organizm powraca do normalnego funkcjonowania, zdobyłam i zweryfikowałam wiedzę co było przyczyną tych zdrowotnych katastrof, z drugiej stony sprawy sięgnęły zenitu koszmaru i absurdu.
W moim piśmie na Policję nie ma nic, czego nie mogłabym opublikować na blogu i zrobię to wieczorem po załatwieniu kilku spraw na mieście.




wtorek, 1 stycznia 2019

197


Taka moja mała przeróbka myśli J.P. Sartre'a. 
Ja jeszcze nie zrobiłam tego co zamierzam od dawna.
Dziś, w Warszawie, przy 137 poziomie zanieczyszczenia powietrza niewielkie szanse na zrobienie czegokolwiek. Poraziło mi już mięśnie i atak jak zwykle. Ewakuacja.
Kolejne doświadczenie z tych co to już wystarczająco. Teraz następna akcja
   *****
 Tak jak w zapowiedzi na instagramie, że tu mniej koloru.
Dziś przy poziomie zanieczyszczenia powietrza 170 to było mi wyjątkowo trudno funkcjonować, toteż na wsi kilka godzin musiało minąć i dopiero zaczęłam oddychać normalnie. Włosy jeszcze wilgotne. Prawda.
Ten przekreślony impulsem fotel "Ewa", a jest to jego wersja NRD, jeszcze czeka na swój czas. 
Nie wszystkie wydarzenia opisuję z nadzieją, że będzie okazja o nich gdzie indziej.
****
Jest wystarczająco ciepło, aby ogarnąć więcej . +7°C dokładnie tak jak rok temu, tylko pochmurno.
Dużo pracuję. Sztuki nie przestawałam robić przez te lata ostatnie. Już wyjaśniałam, że tam w miejscu gdzie doświadczałam i weryfikowałam wiedzę o tym co 10 lat wcześniej było przyczyną, że mój organizm przestał funkcjonować i stan totalnej jego destrukcji doprowadził do tragicznych konsekwencji, dla tej sztuki nie było przestrzeni.
Teraz koniecznie wystawa. Tak być musi z wielu powodów. 
Pisanie z długimi przerwami spowodowanymi różnymi wydarzeniami, a to porządkowanie przestrzeni, dojść też musiałam do siebie po różnych incydentach jak chociażby ten z tapicerem.
Tak bardzo mi zależało, aby te dwa fotele " Tatra" były wykonane perfekt i będą, chociaż jakieś siły zadziałały i tak się nie stało. Ja wiem jakie i nie będę teraz o tym. 
Jestem po tych dwóch latach na wsi w coraz lepszym stanie, zdobyłam tę wiedzę o przyczynie, która była przyczyną destrukcji organizmu trzy lata temu, a co znaczy, że i tych wcześniejszych kryzysów także. 
Porażenie smogiem. Jeszcze zeszłej zimy, kiedy tu, na wsi, ogrzewałam pomieszczenie, paląc drewnem w piecu, nastąpiło pogorszenie co tłumaczyłam wyższym poziomem zanieczyszczenia w Warszawie. Zweryfikowałam tę wiedzę i unikam jak mogę palenia w piecu i lepiej  się czuję. 

Nie będę tu pisać o wysiłku jaki włożyłam w to doświadczenie trzyletnie, którego początkiem był incydent pobytu przez dobę w tej przestrzeni, kiedy to po latach zaczęło się polepszać, po tamtym strasznym roku 2008, i wtedy, po tej dobie wystąpiły te objawy, które dawniej w permanencji.
Zaczęłam rozumieć o co chodzi i przez te trzy lata doszłam do wiedzy nie do podważenia.
Na instagramie pokazywałam dużo prac, które w tym czasie powstawały. Myślałam o wystawieniu dużych obiektów, ale wyszło trochę inaczej i są mniejsze, bo tylko 36x36cm. 
Żyłam sztuką i żyłam ze sztuki także tej użytkowej.
Miała być działaniem osłaniającym i pomocnym dla moich bliskich.
Zniweczyło te moje zamiary coś co nie musiało. Trzeba było tylko wiedzieć jakie są skutki oddychania zanieczyszczonym powietrzem. 

Z tzw.  " luźnych rozmów " wiem, że dochodzić mogę mając coś "czarno na białym", z innych znów, że obwiniam niesłusznie,  itp.
No to będzie " czarno na białym", nawet już trochę było. 

Dziś, dzięki temu, że dłużej jestem na wsi i jest ciepło mój organizm wraca do normalnego funkcjonowania. 
 Lapidarnie, bo finisz roku pracowity i tu tylko zapowiedzi czegoś więcej.
Teraz wraz z poprawą stanu zdrowia będę bardzo konsekwentna.
  *****
Co do spraw innych to życzę aby się spełniło takie jedno stwierdzenie, że "Sztuka powinna kosztować" i ta moja wielu będzie kosztować jeszcze więcej.
Linia obrony podłych zachowań także i twojej, koleżanko i tej pani i tamtej, jest żałosna i wydaje się jakby osoby te zapominały o prawie karmy. 
Jakieś to takie "nawiedzone" trochę wychodzi to pisanie, to przerywam i w Nowym Roku będzie jasno wykładane co komu i za co.