wtorek, 11 grudnia 2018

196

To nieprawda, że kiedy usunie się fałsz to  pustkę po nim wypełni fałsz nowy, trzeba tylko mądrze uprzedzić atak.
Nieprawdą jest, że wszyscy artyści żyli w nędzy. Nawet nie będę przytaczać czyje to opinie bo nie warto.
Nieprawdą jest, że za moje doświadczenia i to straszne,
 obwiniam innych niesłusznie
Dwa lata mój organizm tu, na wsi regeneruje się po wielu latach porażenia smogiem i to jest prawda absolutna, zweryfikowana przeze mnie tak dokładnie abym mogła z niej zrobić użytek. Dobrze, że jest ciepło i nie muszę tu palić w piecu, bo po dwóch dniach weekendu takiego ogrzewania wyraźne objawy zatrucia odczuwałam.
Kosztowne to dochodzenie do tej wiedzy. 25m kwadratowych za 750 PLN miesięcznie + dojazdy ok.500PLN to była ta konieczność, aby się upewnić co do przyczyny wielu wydarzeń wcześniej.
Gdybym miała chociaż tę dzisiejszą formę, a daleko jej jeszcze do dobrej to nie pozwoliłabym zniszczyć swojej pracy i skrzywdzić moich bliskich.
I to jest prawda, z którą dziś coś trzeba zrobić.



piątek, 7 grudnia 2018

195

Kiedy trzy lata temu podjęłam próbę zgłoszenia na Policję (kolejną na przestrzeni tych kilkunastu lat), byłam w katastrofalnym stanie. Dziś wiem co było przyczyną, wtedy nie wiedziałam .
Policja wtedy nie przyjęła mojego zgłoszenia. Jeszcze raz i z mocą na jaką mnie już dziś stać. Człowiek każdy powinien mieć prawo do obrony.

                        *****
Tu nie trzeba być jasnowidzącym, wystarczy nie być ślepym.
Ludzie już mówią o tym głośno a to początek wydarzeń, które nastąpią.
Trzeba zrobić wszystko, aby nie stało się tak jak zakłada scenariusz mafii psychopatów.
I tu raz jeszcze bo o tym trzeba często, że jest ich tylko ok. 10% i nie mogą wygrać.
Ten wyraz zadowolenia na mojej twarzy dotyczy tylko tego jednego aspektu, że oto po wyjeździe z miasta zaczynam swobodnie oddychać, ale dopiero po 12 godzinach pobytu na wsi organizm wraca do równowagi. Taka prawda, tak działa smog i  zimą znacznie gorzej.
                             *****
W piątek różne sprawy do załatwienia i pomimo umiarkowanej jakości powietrza całkiem nieźle zniosłam ten dzień w Centrum.
Podobno winna wszystkiemu jestem ja sama.
Sprawy zaszły tak daleko, że nie ma odwrotu i Sąd powinien to rozstrzygnąć.
Liczę na Policję, że mi pomoże i wyjaśni się wiele spraw.
                                 *****
W Galerii Fibaka "Krzesło berlińskie", a że pierwszy raz w realu przeze mnie widziane to zaskoczyła mnie jego filigranowość.

I tak tu mi się mój "Stołek warszawski"  zachciało zamieścić a historii o tym obiekcie tu nie będzie.


Ten gobelin to rok sobie czekał, żeby moje ręce nabrały znów  sprawności bo jednym z efektów specjalnych porażenia smogiem jest nieznośnie utrudniające działanie drętwienie mięśni.


poniedziałek, 3 grudnia 2018

194

Tak właśnie jak na tym zdjęciu. " Why way ?"
Dziś to wiem, że nie musiało tak być.
Zdjęcia z Warszawy, wczoraj robione podczas krótkiego tam, w Centrum, pobytu.
                         *****
Atak wczoraj, przy 154 zanieczyszczenia powietrza, porażający, powrót na wieś i objawy ustępują.
                          *****
Dziś znów w Warszawie i warsztatów stolarskich ciąg dalszy i krótka przerwa na kilka refleksji.
Pierwsza to a'propos takiej myśli, że jak coś można opisać słowami to nie warto tego malować. To artysty malarza Edwarda Hoppera, a dotyczy każdego innego działania plastycznego.
A tego co miałam do przekazania nie dało się słowami  dlatego i te meble, i ta sztuka.
Działanie bardzo konkretne i uparte pomimo warunków, dyskomfortu z nich wynikającego, ale inaczej być nie mogło.
Nie dało się wypowiedzieć słowami, (może prędzej jednym słowem) zatem działanie w bardzo konkretnym celu z dużym wysiłkiem i gdyby nie to co się okazało być przyczyną takiego stanu zdrowia, który zniweczył zamiary. Wiem to od dwóch lat, a tak jeszcze dokładniej od pół roku i nie jest mi łatwo pogodzić się z tym psychicznie.
 Opanowuję ataki mając świadomość ich przyczyny i działam dalej, ale to tylko tak wygląda.
Nie ma już sensu kontynuacja na tym poziomie.
Przyzwyczaiłam się do tego tam miejsca na wsi, chociaż to daleko niezabezpieczające potrzeb, miejsce. Czas na zmiany i to radykalne.




środa, 28 listopada 2018

193

Wracam, po kolejnym dniu warsztatów meblarskich, na wieś. Jak za każdym pobytem z atakiem alergii na smog. Mniej zaatakowane drogi oddechowe natomiast nieznośne jest to porażenie przewodu pokarmowego. Podczas tej godzinnej jazdy z powrotem pomału ustępuje . Chcąc aby jak najszybciej opuścić miasto, jadę z przewoźnikiem " skrótem" i szybciej odjeżdżającym super mercedesem.
.Opuszczam miasto, którego taką ładną fotkę zamieściłam wczoraj na instagramie. Było "moim" miastem bardzo długo i mogłabym dużo o nim opowiadać .
Pomału ogarniam się z tego szoku, że to właśnie smog był przyczyną takich mega problemów ze zdrowiem.
Było "moim" i miejscem w którym, mimo wszystko, zrobiłam dużo dobrej roboty.
Dziś muszę zbierać, dla pozwu, takie nie do zapomnienia efekty "roboty"  innych.
Kiedy od 1980 do 89  działałam jako szeregowy kret "Solidarności", aby mąddrzejsza była ta Polska, to nie miałam takich przeczuć, że oto z tej " mojej" Warszawy, ktoś będzie mnie wysyłał na Madagaskar albo do Izraela.  Szok, ale naprawdę tak było w Polsce początku XXI w.
Ja chętnie bym tam pojechała, ale z własnej woli.
A tak jestem tu i całkiem niedaleko i tu powracając do zdrowia, po raz trzeci w mijającym dwudziestoleciu, z tragedią, której przyczyna tak trudna dla mnie do przyjęcia.
Wracam do takiej formy i z moją sztuką raz jeszcze głośno i z mocą, że nie godzę się na Polskę psychopatów.
Jeśli dla obrony sztuki będzie mi potrzebna Policja to podejmę kolejną próbę .






piątek, 23 listopada 2018

192

Gdyby nie te meble i materiały z odzysku i ten impuls, aby mimo warunków nie do zniesienia, ten projekt meblarski realizować, to nie dotarłabym do tej prawdy co było przyczyną tamtej katastrofy sprzed 10 laty.
Trwałabym w przekonaniu, że tamten porażający kryzys skutkiem wcześniejszych urazów, złej diagnozy, alergii, czyli jakiejś mojej ułomności i bez winy innych.
Mobbing ze szczególnym okrucieństwem to też mogła być przyczyna.
Dziś wiem z całą pewnością, że to było permanentne zatrucie smogiem.
Zgłoszenie o przestępstwie wykonam drogą mailową, co jest sposobem, aby Policję powiadomić . Pójść na Komisariat to przekracza moje siły.
Nie minęło jeszcze tyle lat, aby wiele spraw znalazło finał w Sądzie.
Od jednego przestępstwa sprzed lat 10 i potem wiele innych . Jakich to pokaże śledztwo.
Proces, ( powinno do niego dojść   koniecznie) pokaże mechanizmy systemu i kuriozalną Polskę początku XXIw.
Będę domagać się odszkodowania i pozyskane fundusze przeznaczę na publikowanie opracowań o patologii społecznej-psychopatii..
I tu znów tłumaczę, że wiem jak to jest z terminami, żeby ktoś nie zarzucał mi ignorancji. Psychopatia to termin ogólny i najczęstrzymi przypadkami są socjopaci. Ze wszystkich przypadków jakie poznałam to tylko trzy to z dużym prawdopodobieństwem charakteropaci.
Jasne, że moje doświadczenia i to co wiem z opracowań i dokumentacji wymaga konsultacji i uwag innych, biegłych w temacie.







środa, 21 listopada 2018

191

I jest komfort pisania podczas jazdy luksusowym autobusem.
Czuję się z dnia na dzień lepiej. Dwa lata organizm zwalcza skutki zatrucia smogiem.
Mam tę pewność po tych trzech latach doświadczeń. To było najważniejsze i temu dociekaniu podporządkowałam wszystko przez te lata.
I nie wynika nic innego z tej bliższej i dalszej przeszłości, tylko tyle, że wszystkie zbrodnicze ( nie za mocne to słowo wcale) ataki na mnie, na moich bliskich i moją pracę, miały to właśnie podłoże.
Nie pytajcie mnie jak się czuję to ja teraz będę pytać różne osoby.
Po trzech latach od tragicznej w skutkach mojej próby zgłoszenia przestępstwa na Policji, podejmę kolejną. Zdrowsza, silniejsza upomnę się o zniszczone, skrzywdzone i zamordowane to co dla mnie było najważniejsze.
Każdy człowiek powinien mieć do tego prawo.
Jeżeli chodzi o moją robotę w sztuce, to co na instagramie jest bardzo niepełnym jej katalogiem są to obiekty w większości niesprzedane, tak więc mam dużą ofertę.
I tu nie sposób uniknąć tematu sprzed laty 10.
Nie były moje działania przez całe lata, działaniami z niskich pobudek wynikającymi jak oszukać, okraść, wykorzystać. Na instagramie widać jak dużo i z jakim powerem ( pomimo dyskomfortu z braku zdrowia wynikającego) byłam w stanie z siebie dać.
Każdemu, nawet jeśli wiązało się to z mozołem objaśniania . Nierzadko było to bez sensu, ale podejmowałam taki wysiłek aby tych, którzy słuchają tylko siebie
nauczyć słuchać innych.
To podstawa współistnienia.
Nie zrażałam się i podejmowałam kolejne próby.
 Zniszczyliście znacznie więcej niż się wam wydaje, bo teraz mój wysiłek, aby pokazać jak bardzo nie mieliście racji to nie taka ilość jak dawniej i trudno mi pracować tworząc przeciwko niż wtedy kiedy pracowałam dla, także dla wielu bezmyślnych . Nie trafią te moje prace już upiorne rączki .
To jutro moja wyprawa na Policję i z tym co na blogu i z innymi tekstami.
Sztuka to wielka odpowiedzialność i tak ją postrzegałam przez cały czas i nie można jej niszczyć bezmyślnością.
Będę się domagać odszkodowania jest za co, uwierzcie. To, że przez 10 ostatnich lat sobie tak wielu i wiele poczynało bo bezsilna i bezbronna a kto naprzeciwko to nie pytajcie.
I przyszło pismo z Sądu w sprawie pracowni i to jeszcze jeden temat do omówienia. I będzie okazja, żeby porozmawiać o okolicznościach w jakich tę pracownię na Ząbkowskiej wynajęłam, o wcześniejszej " pomocy" jakiej mi Obywatelki Urzędniczki z Gminy Centrum udzieliły i co działo się później.
Chciałam tylko ludzkich warunków dla robienia dobrej roboty w sztuce, także tej użytkowej ( było to już po moim sukcesie na Targach w Sztokholmie)  po latach w koszmarnie zimnym i ciemnym mieszkaniu . Tak, dziś to wiem, że to nie była reumatyczna choroba i te wszystkie lekarstwa przeciwzapalne i antygrypowe to tylko pogarszały, ale to prawda że żyło mi się z tym i pracowało upiornie i było to przyczyną pierwszych tragicznych wydarzeń. O tamtych można tylko opowiadać, ze strasznym bólem, ale nawiążę i do nich. Mój organizm pamięta i po dźwignięciu zbyt ciężkiego, stara kontuzja daje o sobie znać.










poniedziałek, 19 listopada 2018

190 Rewolucja Radykalna.

Zaczynam w autobusie, który mocno telepie, więc błędy mogą się zdarzyć.
Nie będę pisać o wydarzeniu dzissiejszym, które sprawiło, że sprawom bieg nadaję i tempo przyspieszam.
Nie będę też pisać o zdrowiu, które skutkiem mieszkania na wsi pomału wraca i te nieuchronne ataki porażenia smogiem na wsi szybciej przechodzą.
Nie będę pisać o tych trzech latach moich stolarskich wyczynów, bo chociaż wykonywałam je z wielkim zaangażowaniem to był to mozół ponad siły.

Już pisałam wcześniej dlaczego tak  i po co to było.
Nie będę opisywać scenek porażających i atmosfery w jakiej te działania się odbywały.
Nie będę pisać o wcześniejszych dwudziestu latach które były ciągiem świetnej "zabawy" różnych przypadków i niszczeniem z bezmyślnością moich projektów, prac i życia mojego i moich bliskich.
Nie będę teraz pisać o wielu sprawach, które będą z czasem ujawniane.

Krótko tylko o tym, że nie było moim zamiarem zajmować się tematem.
Robiłam dobrą sztukę, polityka od 1991r. kojarzy mi się z z tańcem na rurze i jest to rura kanalizacyjna.
Nie miałam zamiaru, ale wydarzenia zmusiły mnie do takiego działania,
wczorajsze jest impulsem przyspieszającym i dlatego publikuję ideę i program
Rewolucji Radykalnej z takim logo, które jeszcze się tworzy i tu jego wariant II.

Właśnie tak powinno wyglądać.
Rewolucja intelektualna i nie było takiej i musi być zwycięska bo jest jedyną nadzieją dla Świata.
Przeżyłam 35, ze swoich 65, historii oporu w naprawdę ekstremalnej wersji. Na długą opowieść i nie miejsce tu na nią. Na wstępie, bo to ważne, od 25 lat jestem ateistką z racjonalnych powodów. Studia UW IPSiR (specjalizcja socjologiczna) pozwoliły mi wiele spraw ujrzeć w świetle wiedzy.
O ekscesach w Kościele wiedziałam już w 80r., o manipulatorach i zdrajcach w Solidarniości też wiedziałam. Wiedziałam ale nie wierzyłam, chociaż intuicja nieraz zapalała czerwoną lampkę ostrzegawczą.
Wiedziałam też, że to nie instytucja SB zamordowała Popiełuszkę, chociaż oprawcy byli z SB.
Wszystko stało się jasne  już w 1991r  komu i w jakim celu potrzebne były różne wydarzenia. Psychopaci to tragedia tej Ziemi. Byli od zawsze i nienazwani dokonywali strasznych czynów. Dziś wiedza o tym zjawisku jest już na tyle duża i zweryfikowana, że pokaże w innym świetle wydarzenia z historii i to co dzieje się dziś.
Mechanizm psychopatii (poza przypadkami udarów przy porodach-charakteropatii) jest
prosty i tak jak nienauczenie dziecka używania strun głosowych prowadzi do niemoty, tak nienauczenie dziecka pracymózgu prowadzi do zaniku tej funkcji i jest to nieodwracalne.

Bo człowiek nie rodzi się człowiekiem, atylko może w sprzyjających warunkach nauczyć się nim być. O psychopatach , teorii i doświadczeniach z życia, o wielkiej sile destrukcyjnych działań wiedza już dziś duża i udokumentowana naukowo. Wszystkie opracowania dowodzą, że tam gdzie działają to prędko zagłada.
Mechanizm psychopatii nie może być dziełem Boga, bo któryż twórca tworzy dzieło i jednocześnie jego niszczyciela.
Czas rzeczy nazwa po imieniu i tak jak niemowa, czyli nie nauczony w dzieciństwie używania strun głosowych, nigdy nie będzie krasomówcą tak i nienauczony używania mózgu w ludzki sposób, psychopata nigdy nie będzie człowiekiem a tylko biohumanoidem czy biocyborgiem.
O tym mechaniźmie nie znajdziemy nawet cienia wiedzy w religijnych założeniach, a przecież gdyby miały być z boską ingerencją toby coś było. Nie ma, bo to żałosne i nastawione na żerowaniu na ludzkiej naiwności działanie i bardzo zyskowne.
Największa i świadoma zdrada człowieczeństwa.
Jest psychopatów ok. 10%, o tym jak działają i do czego są zdolni dużo w internecie dużo na ten temat wiedzy.
Zanim ten piękny Świat zniszczą całkiem trzeba koniecznie i szybko przeciwdziałać i tu program 
Radykalnej Rewolucji

Należy koniecznie, ustawowo uznać psychopatów za nie-ludzi, biohumanoidów, Wiedza dzisiejsza o tej patologii jest na tyle duża, że przypadki nadużyć wykluczy.
Tłumaczyć poczynania i edukować społeczeństwo trzeba koniecznie.
Odebrać biohumadoidom czynne i bierne prawa wyborcze.
Monitorować poczynania co dzięki współczesnej technice jest możliwe.
To jedyny sposób aby ten Świat zacząć ratować i czynić ludzkim z całą wiedzą o człowieku bez ciemnogrodzkiego omamiania.
To program Rewolucji, która powinna być Światową .Nie ma innego sposobu i jeśli ktoś temu zarzuci brak humanitaryzmu to jak nazwać to co do tej pory.
I jeszcze raz o tym, że jest ich 10%, tylko 10%.


Konieczność dziejowa taka, że musi być opublikowany. Tak z różnych powodów wyszło, że  listopad miesiącem Rewolucji, ale nie należy kojarzyć mojego programu z tamtymi wydarzeniami.
Ten program to efekt 25 lat obserwacji i pracy nad znalezieniem sposobu opanowania tego co się dzieje .
Blog do tej pory prowadzony chaotycznie z ogromem niedomówień, ale w postach wcześniej można się doszukać wprowadzenia w temat i tak należy te niespełna 200postów,  odbierać.
                      *****
Tak będzie znacznie lepiej dla Świata . Jutro będą tylko numerami w systemie.  Dziś jeszcze nieuprawnieni, bo jakie nie-człowiek ma prawo wypowiadać się w imieniu ludzi ?. Wielu jest takich i dosyć łatwo ich rozpoznać.
Co najbardziej przez te 25 lat mnie bulwersowało to nie bezmyślność tamtych a raczej przyzwalająca na ich praktyki, bezmyślność innych.
                 

sobota, 10 listopada 2018

189


Nadzwyczajnie szybko udało się ten tekst- motto wkleić. Miałam jeszcze coś dodać od siebie, ale po wczorajszych wydarzeniach w Warszawie jeszcze się nie odnalazłam.
Więcej wieczorem.

                      *****
Selfie na instagramie, na którym zmarznięta i zmęczona, ale już zdecydowanie lepiej się czując zapowiadam, że będzie bez przebaczenia.
                       *****
Na istagramie, od jakiegoś czasu, zamieszczam zdjęcia kolorowych elementów, a nie ma gotowego ani jednego gobelinu.
Brakuje mi jeszcze jednego barwnika i mam nadzieję w poniedziałek nabyć.
                          *****
Teraz wracam do tego  "bez przebaczenia"
Od dnia, w którym skutkiem przypadkowego zdarzenia, że po czasie doprowadzania organizmu do funkcjonowania po wcześniejszych latach totalnej dysfunkcji, dobę znów w Warszawie i w miejscu gdzie w 2008 taki kryzys, który zniszczył tak wiele.
Wtedy nie miałam świadomości co było przyczyną.
Nie będę teraz opisywać ani tamtych okoliczności, ani tamtego stanu zdrowia .
Po dwóch latach na wsi w Międzyborowie z
doprowadziłam organizm do formy na tyle znośnej, że mogłam zacząć działać.
I właśnie wtedy ta doba w Warszawie i jak mnie wtedy poraziło ze wszystkimi efektami specjalnymi i zrozumiałam.
                               ******
Ta nowa prawda jest taka, żre tu na wsi nie mogę ogrzewać pomieszczenia paląc drewno albo węgiel.
 Jeszcze jedna, a ta już przypisem do programu Radykalnej Rewolucji.
Nie będę nazywać swoich, przez 25 lat ostatnich, nachodzących mnie myślowych natręctw, wizjami.
To intuicja .
Kilka dni temu Papież Franciszek zaczął wieszczyć koniec świata interpretując to wydarzenie " po swojemu "  . Jak tylko został wybrany miałam przeczucie, że coś podobnego nastąpi. Naprawdę uwierzcie, chociaż w mojej " wizji" była to wypowiedź nie kamuflowana, ale zwracał się do wielu, którzy dzięki długoletniemu treningowi tylko taką retorykę są w stanie zrozumieć.
To będzie sądzone, ale nie na Sądzie Ostatecznym .









piątek, 9 listopada 2018

188

Tak więc, jak to na tym zdjęciu na instagramie już jest nie najgorzej z moją formą fizyczną, chociaż daleko jeszcze od tej, której dopracowałam się w Międzyborowie. Dopracowałam się nie mając do końca świadomości co było przyczyną tych kryzysów w przeszłości dziś to wiem i nie jest mi łatwo się z tym pogodzić, ale muszę to opanować.
Postawiona pod taką ścianą i ruch może być tylko do przodu. To odzyskiwanie formy z myślą nie o sobie tylko o nich, praca przez te trzy lata realizowania tego projektu z meblami, bo w tym miejscu tragicznym o sztuce mowy być nie mogło. Tak więc meble.
A sztukę cały czas w drugim nurcie i też z myślą tylko o nich, o moich bliskich. Choroba mnie wykluczyła tak bardzo, że nie mogłam z nią do nikogo i tak od wielu lat. Teraz mogłabym o nas wszystkich powalczyć tak jak to planowałam.
Ci, którzy wykorzystywali przez lata ten mój stan i te wszystkie "polish jockes", które przeżyłam, także te dzisiejsze to nie do przemilczenia i będzie odpowiedź.
Podobno nie mam narzędzi, no cóż, takich jak tamci nie mam i dlatego nie spodziewajcie się ani ataku ze sztachetą,  czy nożem.
Nie mam też narzędzi takich jak adwokaci,  bo oni chętniej służą oprawcom aniżeli ofiarom. Przeżyłam te lata z jałmużny,  za naprawdę dobrą robotę, a preteksty i aura dookoła tego taka, że gdybym wam opisała wszystkie scenki to można z tego niejeden teatr.
Dziś jestem w punkcie, w którym potrzebna mi moc finansowa aby sprawom nadać właściwy bieg.
Jasne, że najprościej byłoby wygrać na jakiejś loterii, ale to moje niepokorne każe mi iinych, bardziej ambitnych szukać

To co zrobiliście ze mną, moją pracą, zdrowiem i życiem moich najbliższych uprawnia mnie do zastosowania równie ostrych narzędzi i to będą słowa ostre bardziej jak ten, którego używam do tworzenia sztuki.
Rewolucja Radykalna z całą moją wiedzą wyuczoną na UW IPSiR i moim doświadczeniem to teraz  priorytet i tak jak sztukę plastyczną robiłam z myślą o moich najbliższych tak w ich imieniu Rewolucję pierwszą nowożytną z zastosowaniem elektroniki i techniki, wiedzy, której nie było wcześniej, a dziś jest i jest fundamentem .
11,11 opublikuję program i całą wykładnię .

Najprostrze rozwiązania , czytelne i zrozumiałe wróżą powodzenie.

Dziś było o efektach, to ten najważniejszy jest widoczny. Po trzech latach rozpracowałam co było przyczyną tego kryzysu zdrowia 10 lat temu, który sprawił,  że z całą bezmyślnością
Za ich ból, cierpienie, za mój, za wszystko, bo to także moje osobiste powody, ale to będzie coś więcej.

Czyny i rozmowy spisane i nie do zapomnienia.
Były takie, które nie liczyły się z żadnym programem rozliczeniowym, a jednak będzie.





niedziela, 28 października 2018

187

Obejrzałam dziś na YouTube film pt "Volta"
i tak mi się szczególnie przyjemnie zrobiło, że Panią Katarzynę Herman znam osobiście .Wróciły wspomnienia z Powiśla.
Volta.
To taki bonus za tych wiele działań w ostatnim czasie.
Porządkowanie przestrzeni w toku.
Program Radykalnej Rewolucji to taki krótki tekst i jest w nim wszystko.
Jest też wszystko w sztuce "Finisaż"
Teraz praca nad pozwem w sprawie smogu







wtorek, 23 października 2018

185

19.00 jestem już na wsi. Tak przez ostatnie dwa lata dzielę dobę na pół, bo taka konieczność życiowa. Tam w Warszawie mozolę te obiekty meblarskie, z pasją, a jakże i w warunkach, kolokwialnie rzecz ujmując, trudnych. Potem wracam tu, na wieś, po drodze wytracając skutki nieuchronne, słabsze tak jak dziś, czy porażające jak pod koniec ubiegłego tygodnia, działania smogu.
23.00
Teraz już zdecydowanie lepiej, po tych kilku tu godzinach, po spłukaniu z siebie tego żrącego pyłu i chociaż strasznie bym chciała dalej robić gobelin, a przynajmniej trochę elementów do tego dziś na instagramie, w szkicu pokazanego, dorobić, to pisanie zaniedbane upomina się o pierwszeństwo.
Ale przecież to co przez godzinę jazdy tym super autokarem przemyślane i teraz nie ma sensu pisać po nocy maili i zrobię to jutro.
Największa, i jak kierowca powiedział, najdroższa przednia szyba autokaru marki Mercedes, i jakby pojazd kosmiczny to był, co wspomogło przemyślenia jakby z "Wielkim Kalkulatorem" i "Robotem Frasobliwym" w przestrzeni publicznej zaistnieć.
Bardzo dużo tych tematów, ale logistycznie opanowane i do wykonania.
Tak bardzo nie pisałam tych maili a to najprostszy sposób załatwiania sprawy zatem mając to opanowane przystępuję do działania, które może się wydawać niepojętym, ale wyjaśni wiele.


niedziela, 21 października 2018

184

Nie będzie dziś o Radykalnej Rewolucji bo cisza przedwyborcza i zostawiam na chwilę po moje przemyślenia i projekty natury społeczno-politycznej.
Czwartek i piątek to dni wysokiego stopnia zanieczyszczenia powietrza w Warszawie i mojego cierpienia wyjątkowego, którego smog przyczyną. Teraz to wiem i wiedzę tę weryfikowałam przez ostatnie dwa lata.
Straszny stan, który przedtem był koszmarem, ale nie miałam tej wiedzy, którą mam dziś. Wiele lat udręki tak wielkiej, że nie sposób było odpierać te wszystkie ataki, które doprowadziły mnie do katastrofy, pomimo tak wielu prac, które wykonałam (aż strach pomyśleć ile bym zrobiła gdybym była zdrowa). Dziś silniejsza po tych dwóch latach mieszkania na wsi przygotowuję formułę takiego pozwu, który pozwoli zaprezentować się wielu osobom z czasu ostatnich piętnastu lat. Trzeba się będzie wykazać jakimś rodzajem odwagi większym niż szarpanie, poniżanie schorowanej kobieciny.
Tak więc Panie i Panowie spodziewajcie się.
I tam będzie dużo o chorobie i moja wiedza
o skutkach działania smogu na organizm, zweryfikowana przez biegłych, może być dla wielu użyteczna.
                                  *****
      C
                             




czwartek, 18 października 2018

183

Dziś ekstremalnie porażona smogiem, tu na wsi pomalutku odpuszcza, ale dopiero natrysk i wtedy zacznę funkcjonować.
Koszmarne doświadczenie i znane mi z przeszłości.
Prawdą jest także to, że im gorzej się czułam z wyraźnie widocznymi objawami
tym więcej i cięższych do wykonania zadań miałam. Dziś też tak było, ale się uporałam.
Teraz nie będę się rozpisywać o dolegliwościach, które były powodem takiej super zabawy jaką miało wielu.
Trzy lata od dnia w którym spławiła mnie policja a chciałam tylko się upomnieć o moje prawa do odzyskania ukradzionych mi rzeczy tylko dlatego że byłam aż tak chora. Wcześniejszych podobnych wydarzeń zaskarżyć nie mogłam bo się przedawniły. Wtedy jeszcze nie znałam całej prawdy dziś wiem, że przyczyną tego koszmarnego kryzysu w 2008 był smog .
Ale teraz nie o tym.
Zbliżają się wybory i jest czas aby ogłosić dobrą nowinę.
W imię moich bliskich, których tak bardzo skrzywdzono, upominając się o nich,
o wszystkich moich bliskich, którzy ucierpieli dlatego, że moja choroba i to straszna dawała innym okazję do pozbawiania mnie tego wszystkiego co wypracowywałam z myślą o nich.
Jest sposób, aby świat uczynić mądrzejszym i piękniejszym. Dzisiejsza technika to umożliwi i trzeba to zacząć robić szybko to jeszcze będzie można naprawić te 25 ostatnich lat, Polsko.
Naprawdę jest taki sposób.



sobota, 13 października 2018

182

Zdecydowanie szybciej dochodzę tu,  na wsi, do formy. Ta mina na instagramie teatralna raczej i dlatego, że wróciłam i że z dnia na dzień lepiej się czując będę mogła po wielu bardzo latach rozmawiać, ale nie jak równy z równym, bo o ile ja wiem kim jestem to obawiam się że druga strona niewiele wie o sobie.
Tak to wygląda, że z przyczyny tego urazu palców lewej ręki dwa najbliższe dni pisanie będzie moim głównym zajęciem.
O czym?
Po pierwsze o tym, że zdobywając tę wiedzę o tym co było przyczyną, a i jest z każdym pobytem tam w Warszawie, takiej całkowitej destrukcji mojego organizmu, osiągnęłam cel do jakiego zmierzałam przez te trzy ostatnie lata.
To był mój ekstremalny wysiłek, z ogromem wyrzeczeń, ale ta moja wiedza nie do przecenienia.Jestem w punkcie, z którego światło na całe lata wstecz.
A teraz tu na wsi po dobie pobytu już to porażenie posmogowe po przeszło  dobie w Warszawie z efektem specjalnym skaleczonego palca, ustąpiło i szaloną pracę wykonałam, co rano pokażę na instagramie. To prawie nie do uwierzenia  co się dzieje w organiźmie, że po kilkunastu godzinach tam przebywania... i tu nie chcę tych mało fajnych doświadczeń fizjologicznych na tyle wielokrotnie przeze mnie weryfikowanych, że mają wartość i powinny być w miejscu bardziej stosownym, czyli np.Warszawa bes smogu, co na fb wkrótce opublikuję z drastycznymi szczegółami.

To nie wszystko będzie widać, bo makietę chcę już bardziej zaawansowaną.
Punkt z którego światło na lata wstecz.
I tu taka refleksja, że ta praca "Między dwiema ciemnościami" nie do końca tak powinna wyglądać, bo z tej szczeliny pomiędzy można punktowo rozjaśniać tę przeszłą i już nie będzie ciemnością. Jest też sposób i myślę, że nie taki utopijny, aby i w tej drugiej jasny punkt zaznaczyć. Wkrótce to zrobię wykonawszy przedtem ogrom jeszcze jednej roboty, niewidocznej, przygotowawczej i znów swoim zwyczajem, nie tomy to będą a scenariusz, sztuka teatralna czy w punktach  kilku założenia Radykalnej Rewolucji, które są efektem wielu lat pracy.




środa, 10 października 2018

181

To powinno być wczoraj napisane, ale ekstremalnie zmęczona nie miałam już siły.
W drodze powrotnej na wieś przejrzałam moje archiwum i na instagramie opublikowałam.
10.10 w dniu urodzin Małgorzaty z myślą o której i dla niej przede wszystkim ta cała moja praca .
Dużo tego i jeszcze się dzieje, chociaż inaczej.
Mój trzy lata trwający eksperyment mający udowodnić, że przyczyną całkowitej dysfunkcji mojego organizmu w 2008  roku i koszmar konsekwencji z tego wynikających, to smog a w szczególności wyziewy elektrociepłowni.
Taka jest prawda i coś z tym trzeba zrobić.


poniedziałek, 8 października 2018

180

Tak się wypadki potoczyły, że sztuka, ta plastyczna moja, koniecznie priorytetem być musi. To co w mojej wewnętrznej pracowni się działo, a dużo tego jest, i nie opuszczało tej przestrzeni a to z przyczyny tego projektu, który w skrócie nazywam meblarskim i który kontynuuję.
Dziś, tu w Warszawie coś się udało wykonać, chociaż z licznymi perturbacjami, tak że koniecznie trzeba zostać na noc i jutro rano podziałać.
Atak przebiega w klasyczny sposób.  Najbardziej boli nerka, jajniki i płuca.
 Teraz chwila odpoczynku przy pisaniu i potem się opłuczę jakąś mikro ulgę przynosi i wrócę do tematu.
Sztuka z wielu przyczyn teraz priorytetem, a jedna taka historyczna i to bardzo bo sprzed lat dwudziestu i ciągle nie mogę się pogodzić, że nie zaistniały te dwa obiekty czyli jakiś tapicerowany, ale ambitny przez mistrza wykonany obiekt i ta moja rzeżba- komoda w szachownicę pomalowana i figury szachowe wszędzie na niej. Już się pogodziłam z tym faktem, że tylko małą makietę wykonam, ale są problemy z tapicerem i chyba się nie rozumiemy.
Tak więc muszę zadziałać bardziej energicznie.
Co do jakiegoś wystawiania moich prac, to nie mam zamiaru zabiegać o przestrzeń i nie interesują mnie żadne akty łaski w tej materii. Nie tak to się będzie odbywało.
Teraz będzie o Wielkim Kalkulatorze.
Nie czas wspominać historię okoliczności w jakich tworzyłam makietę, okoliczności wystawy pt " Arka Nowego" z 2010r.
Będzie o Stanisławie Lemie, o pierwowzorze literackim tego mojego przedsięwzięcia plastycznego i dla tych, którzy nie znają twórczości Lema , krótko o tej podróży Tichego z "Dzienników Gwiazdowych"
KARKULOWSIAŁ ZWARTUSIAŁ
RATUWSIANKU BOŻYWSIO
I misja specjalna Tichego w przebraniu robota na planetę gdzie Wielki Kalkulator rządzi Wspanialią-państwem niewolników, krórzy zmuszeni, co prawda, do uległości, ale bez większego oporu zdradzili fsamycjh siebie.To 11 podróż Tichego i to on na koniec odkrywa, że Wielki Kalkulator to wielka i żałosna dość mistyfikacja.
Stanisław Lem w swoim testamencie literackim nie widział nadziei dla świata i mam wrażenie, że tworząc tyle technicznie rozwiniętych bytów, nie wystarczyło mu wyobraźni, aby zwizualizować sposób na lepszy świat. Jest taki sposób i technicznie już dziś do wykonania.
Naprawdę jest.
Dziś jeszcze taką nadzwyczajnie ambitną stolarską robotę wykonam, ale jutro w założeniach, które nazywam "Radykalną rewolucją" opiszę.
Teraz już ostro działa smog i atak sprawia, że już się zwijam z bólu, więc tylko taka uwaga, że chociaż bardzo te meble lubię także robić to mimo wszystko z racji wykształcenia i doświadczeń socjologia jest mocniejszą moją stroną aniżeli stolarstwo.






piątek, 5 października 2018

179

Zdjęcie na istagramie, dziś opublikowane, którym biurko nieskończone jeszcze i posadzka i ściana spękane pokazuje, że coś pęka i taka jest prawda objawiona wczoraj.
Dawałam sobie dwa najbliższe miesiące na skończenie tematu z meblami i trzeba będzie działać inaczej.
Teraz, po dwóch latach, kiedy pomału wracam do jakiego takiego zdrowia i kolejnymi doświadczeniami własnego organizmu dochodzę do prawdy co było przyczyną tej mojej porażającej dysfunkcji tam, to wielkiej siły muszę użyć aby jeszcze ten plan kontynuować.
Dochodzę w takim stylu jakby krok do przodu tu, na wsi, potem tam w Warszawie atak nieuchronny i to jakby pół kroku do tyłu i po kilku godzinach po powrocie na wieś już szybciej ustępuje. Warunki tu na wsi coraz gorsze i nasilenie szykan, które jakby na zlecenie no i zimno paraliżuje.
Ta akcja ze sztuką związana, to konieczność dziejowa jakby i  trzeba ją bardziej czytelną uczynić. Prace, które zaistnieją różnie w przestrzeni publicznej to taki teraz incydent z potrzeby chwili.
Jest nadzieja na pomoc adwokata .
Tamten poprzedni, który ponoć znał sprawę a jakby jej nie znał.
Sztuka "Finisaż" kolejny krok w życie swoje wykonała.
Ważna sprawa to wykonanie teraz makiety obelisku "Złota myśl" w skali 1/2 i tu prace postępują.
Bardzo mnie uszkodziło miasto tym smogiem i do tej prawdy dochodziłam sama własnymi dociekaniami.
Jest nadzieja, że pozew zostanie wkrótce do sądu wysłany, a ponieważ nie stać mnie na kaucję w wys. 50 czy 100 tys PLN w przypadku gdybym o odszkodowanie wysokie występowała to mam pomysł a jaki, to po konsultacji z adwokatem, to opowiem .
A z anegdot, takich z życia to jedna z bardziej paradnych.
Na moim blogu, we wcześniejszych postach, o Apollodorosie z Damaszku było dużo i nie ukrywam, że z projektu rzeżby ku czci tego Architekta Wszechczasów czyli świetlistej belki długości równej średnicy Panteonu i zawieszonej w przestrzeni leśnej w Międzyborowie, jestem bardzo dumna.
To z przyczyny fascynacji Apollodorosem, który w jednej z moich sztuk pt."Vita my" występuje, usłyszałam, że mam arabski korzenie i przeszłam na islam.
Wiem, że takich historii nie powinnam cytować, ale uznałam, że to się wpisuje w kontekst z pretekstem przypomnienia postaci tego Wielkiego Twórcy a wyjaśnianie, że nie był wyznawcą Proroka bo żył kilka stuleci wcześniej, sensu raczej nie ma bo są przypadki, do których to i tak nie dotrze.





niedziela, 16 września 2018

177

Reasumując. Po dwóch blisko latach mój organizm wytraca pomału posmogową truciznę, która doprowadziła do całkowitej dysfunkcji. Tu, na wsi, spłukawszy z siebie ten pył żrący, czuję się już znacznie lepiej.
Tam w Warszawie, robiąc ten jakby projekt równoległy z meblami .
Teraz próba czy z wklejonym zdjęciem post się opublikuje.
Próba się powiodła, zatem mogę jak dawniej bezpośrednio ilustrować tekst.

piątek, 31 sierpnia 2018

173

 Taka prośba ogólna, żeby moje błędy w postach wybaczyć,  bo to i klawiaturka mała i oczy zmęczone i tempo zbyt duże, ale takie być musi.

172

Dzień w biegu po Warszawie i nie byłam nawet tam gdzie najgorzej, a jednak porazilo i wróciwszy na wieś dopiero po kilku godzinach łapię oddech opłukawszy się koniecznie.
Pięć galerii odwiedziłam i trzy miejsca, w których na różne tematy i między innymi o tym pięknym mieszkaniu na Radnej.
Wracam tam i raz jeszcze wyjaśniam, że to piwniczne zimno w nim tak zmyliło, że łatwo było mi uwierzyć w diagnozę, że to reumatyzm, ni zapalenie stawów, chroniczne zapalenie zatok, itd. itp. Tak to mniej więcej się przedstawiało i nie było nikogo mądrego kto by ...
Tu przerwa, jako że z przyczyn konkretnych dużo o teatrze i trafiam na YouTube na spektakl z 1970r. Teatr Kobra sztuka pt "Melissa"  Francisa Durbriga. Trzy odcinki w świetnej obsadzie i polecam bardzo obejrzeć.
Jaką sieć pajęczą intryg osaczającą niewinnego, tworzą tzw.  przyjaciele bohatera aby skierować na niego podejrzenie, że zamordował swoją żonę i gdyby nie mądry inspektor Cameron to by się tej grupie skonsolidowanej brudnym interesem, udało zniszczyć człowieka.
" Finisaż" napisałam tak, aby w jak najbardziej zwięzłej formule powiedzieć to co najbardziej istotne i mam wrażenie, że jest to wszystko, ale można go rozbudować do wieloodcinkowej formy . Byłaby w jednym ta przestrzeń moja jako scenografia dla chociażby wstępu i byłby to raczej monolog, bo nie widzę wśród znajomych nikogo komu mogłabym mówić to ze swadą potrzebną dla sceny. Próbowałam z wieloma osobami w realu i może jedna umiała słuchać szczerze .
Natomiast inne sceny byłyby się działy w przestrzeniach, które doskonale mogę z tych fragmentarycznych. enigmatycznych i bardzo przede mną tajonych, nigdy żadnych zdjęć przy takiej łatwości dziś fotografowania (vide moja nadprodukcja) ale zrobię tę scenografię jako zmyślenie prawdziwe i będzie bardzo blisko tej znanej z filmu o rodzinie Adamsów. To ta w której w warszawskim mieszkaniu rozmawiają w atmosferze wzajemnego moherowego zrozumienia skompilowana z wielu postaci  kobiecych a tekst to te najbardziej znaczące zdania wypowiedziane i dadzą pełnu obraz klimatu  Interesujący to będzie tekst bo ja przez te dwadzieścia lat przeszło, skutkiem mojej nieszczęsnej kondycji, która ściąga demony, spotkałam chyba najgłupsze, najbardziej fałszywe z całej populacji . Interlokutorem będzie...już teraz nic więcej, c.d. już tam gdzie trzeba. Inna scena to w  przestrzeni, a której nawet raz byłam, też koszmarnej, a mam na myśli dom a tak bardiej szopę we Włochach, gdzie właścicielem niejaki Marek N.  obrzydliwy ten osobnik narcyz- psychopata, mizogin
I tu znów razem z kilkoma innymi w psychopatycznym porzumieniu co jeszcze alkoholem podlane obraz tego co Polak potrafi. Znów jak wyżej na skutek mojej tragicznej kondycji, która przyciąga demony. będzie to z całej populacji grupa najgłupszych. najbardziej patologiczych, zwyrodnialców .

Ja dziś się czuję już prawie  dobrze, chociaż dzień kolejny pracowity bardzo a kiedy trafiałam na tamtych, na mojej drodze to widziałam tylko ich ułomność żałosną . Ja miałam tak dużo i dzielić się nie miałam oporów i to właśnie ten paradoks wielki, że ...

środa, 29 sierpnia 2018

171

Taki krótki powrót do przeszłości nawiązujący do instagramowej zapowiedzi przy poście w którym pokazuję pracę z cyklu " Proste złożone". Zdarzyło się tak, że miałam gotową taką dużą ( 80x 80 cm) i czekałam w mieszkaniu przy Radnej na Panią z charytatywnej fundacji, która z jakiegoś polecenia miała wziąć wybraną moją na aukcję i zwróciła uwagę na tę właśnie. Pani w wieku 50+, co akurat ważne, bo kiedy wyrażnie z uznaniem na pracę spojrzała to jej słowa "Och, mojej mamie to by się podobało." znaczyły. Tak, zdarzało się spotykać ludzi rozumiejących i były to rzadkie chwile, które wynagradzały wysiłek i to wielki. Nikt nie zrozumie jak to jest kiedy z całą odpowiedzialnością trzeba znaleść własny sposób wypowiedzi plastycznej, która by tak wiele założeń spełniła. Bardzo ważne, żeby była odkrywcza. Mam i inne niespełnione z wielu przyczyn, ale karton chyba lubię najbardziej.
                *****

Były kryzysy związane ze stanem mojego zdrowia na tyle niepokojące, że odbierały chęć relacjonowania tych zapaści formy i konsekwencji z nich wynikających opóźnień w działaniach. Ten trzy lata trwający eksperyment, który teraz zaczyna potwierdzać moje domniemania, że to właśnie ta przyczyna a wszystko pozostałe skutkiem. Reasumując:  trzy lata temu, kiedy koniecznie zostać musiałam na " nocną zmianę" dla reanimacji witryny z międzywojnia, którego to mebla,  orzechem pasiakiem fornirowanego z kryształowymi szybami ( bez jednej ryski), piękno niewidzącym pokazać i stało się. To co przez poprzedzające, od 2008 roku, lata z potężnymi tąpnięciami i zupełnie załamującymi efektami specjalnymi, z takim wielkim trudem  w Międzyborowie, zdrowie pomału wracało i tamta noc wystarczyła żeby z całą mocą wróciła totalna dysfunkcja organizmu, to co w 2008r wyniszczyło mój organizm i zniweczyło wszystkie moje działania. Tamta noc naprowadziła mnie na trop, który dziś, po trzech latach dał mi wiedzę zweryfikowaną przez wiele doświadczeń, że to specyficzny smog w tamtym miejscu, które umownie nazywam " strefą" doprowadził moje zdrowie do stanu katastrofy. To nie tylko ten 2008 ale i to co 20 lat wcześniej także.
Po dwóch blisko latach tu na wsi a szczególnie w dniach ostatnich mogę już mówić, że jest rokująco, nawet jeżeli tak normalnie zaczynam oddychać po kilku godzinach tu pobytu. Dziś z tą wiedzą szczegółowy opis przypadłości w załączniku, o wielu już pisałam na logu i instagramie i tak należy tę historię ogarniać z tych trzech przekazów. Nie jest tego dużo bo raptem 170 krótkich na blogu i 1600 ilustracji na instagramie.
"Finisaż" to trzyaktowa, bardzo skondensowana forma.
Jest tak, że wiele spraw zaszło daleko, za daleko. Jeszcze kilkanaście dni temu, kiedy po kilku godzinach pracy ( bez znaczenia czy fizycznie wyczerpującej czy nie) nie mogłam już nawet chodzić i wykluczało jakiekolwiek ruchy, i jest tak, że nie można już dlużej także z powodu nieszczęsnego zimna, które nocą zaczyna być.
Tak więc czuję się znacznie lepiej, wykonałam przez te trzy ostatnie lata ogrom pracy, która powaliłaby i zdrową i młodszą, przeżyłam koszmar z momentami, że trudno będzie dać wiarę, a jednak.
Jak jest "ogólnie" bo takie było pytanie na dziś. Ogólnie psychopaci trzymają się jeszcze, ale idzie nowe i nawet mam jedno zdjęcie tu na wsi zrobione na potwierdzenie.


 Błędy w tekście być mogą, za co przepraszam, bo takimi dużymi literami piszę co daje mi na tym małym ekranie podgląd na pięć słów.
Ale będę pisać tak właśnie jest najbardziej sensownie.
Dalej będzie kontynuacja wstępu do "Finisażu" ze szczególnie znaczącą koniecznością jeszcze jednego śledztwa ważnego bardzo, obroną tych którzy wiedzieli o wydarzeniach w przeszłości .
I chciałabym jeszcze ten sen, który niedawno mi się przyśnił, wielki sen, zapamiętany doskonale, opowiedzieć.
Kiedy zamknę temat "Finisażu"  w znaczeniu upublicznienia tekstu to następna sztuka jest z gatunku social fiction i jest o sposobie na psychopatów totalnym. Jest taki.




poniedziałek, 13 sierpnia 2018

170

Zakończenie " Finisażu" .

Uzupełnienie wprowadzenia, czyli kontynuacja postów 166 i 166+,   nieco później i to nie dlatego, że nie ma co pisać tylko nie ten czas.
I tak się dziś wydarzyło tu w mieście, że zamiast zakończenia wracam do wprowadzenia i kontynuuję je w poście 166 ++
Ale jeszcze tylko taka zapowiedź zakończenia dla pobudzenia ciekawości.
To, że dla potrzeb tegoż powinnam być w lepszej formie, której niestety nie dopracowałam. Niby trochę lepiej ze zdrowiem, ale kiedy jestem na wsi. Tu w Warszawie, w " strefie" załamuje się za każdym pobytem dłuższym, powtarzalnie nieznośnie . Znam przyczynę i wytrzymuję, ale na scenę to się raczej nie nadaję. Zdjęcia na instagramie pokazują.
Jedno z nich, które nazywam różowym incydentem jest ważne w historii.
To tego dnia po nocy której śnił mi się sen tak wielki i znaczący i z taką siłą przekazu, że zdziwił mnie bardzo. Był na tyle wielki, że mogłabym jak Martin Luther King zacząć " Śnił mi się sen". I tak zacznę, ale jeszcze nie teraz.


poniedziałek, 6 sierpnia 2018

169

 Dziś, jakby mało było, że smog mnie urządził, bo dzień cały w  "strefie"  i tam więcej na otwartej przestrzeni, to jeszcze zostałam potraktowana uwagą że    "poglądy innych należy szanować".
I mogłabym długo dywagować o tym wielkim dla wypowiadających a tak naprawdę okrągłym i pustym jak piłka plażowa odbijanym i tylko ręce pracują.
A poglądy bez rzetelnej wiedzy nie są żadnymi poglądami a tylko wypowiedziami ignorantów i nie zasługują nawet na polemikę a już napewno nie na szacunek.

Atak alergii dziś porażający tak, że dopiero teraz zaczął trochę odpuszczać, po kilku godzinach od powrotu na wieś. Godzina druga po północy i nareszcie mogę się skupić i chociaż kilka kwestii poruszyć. Tak to było koszmarne kolejne doświadczenie potwierdzające  dla wiedzy bo ta jest najważniejsza.
Chciałam tu jeszcze o pewnym projekcie parku rzeżby, tak w nawiązaniu do tego obiektu, którego zdjęcie na instagramie czyli narzędzia pomagającego widzącym inaczej  nawlec igłę. Rozległy to pomysł i przestrzenny tak formalnie jak ideologicznie. Jednym z obiektów byłaby igła przez której ucho, przy pomocy tego genialnego narzędzia, przeciągany jest wielbłąd.  Tu tylko jeden z pomysłów bo inne to w formie makiet w jakiejś przyszłości.


środa, 1 sierpnia 2018

168

W dzień w Warszawie pracuję przy meblach, potem w autobusie komfortowo klimatyzowanym projektuję, albo piszę, potem robię sztukę i też piszę. Dużo tego i nie ma się co dziwić, że oczy mi trochę wysiadły, i tak w tym pisaniu mogą być błędy. Co najbardziej istotne i dla działania najważniejsze to to, że wracam do formy sprzed trzech lat, którą po pobycie na wsi w Międzyborowie miałam  wtedy właśnie wydarzenia spowodowały, że w "strefie" dobę całą być musiałam. I stało się, a było to póżną jesienią i elektrociepłownia działała już z mocą, i dokładnie tak jak dziewięć lat temu mój organizm poraziło. Zrozumiałam co było przyczyną i przez te trzy lata doświadczeń posiadłam wiedzę, tę wiedzę, która wiele wyjaśnia. Więcej wyjaśni się inaczej i nic nie powinno być tak ciemne jak było , Nic i nikt, chociaż wielu nie rokuje.
Dziś się po tych dwóch latach ostatnich czuję znakomicie lepiej. Codziennie dojeżdżam tam, do Warszawy i reakcje organizmu zapisuję. Mam coraz więcej siły i muszę mieć jej więcej aby rozliczyć te wszystkie lata, bo to nie tylko tamten rok, który zniszczył tak wiele, ale i dawniejsze wydarzenia. Alergia była i dawniej, z takimi samymi efektami specjalnymi.  ,,Nie mam czasu." Tyle razy mi wypominane to znaczyło, że już nie mogę chodzić, że nie mam siły znosić agresji zwłaszcza tych dla których tak bardzo pracowałam,
i była to najsilniejsza motywacja żeby im pomóc.
Teraz znów kawa i kontynuacja.

Nawiążę w tym pisaniu do różnych incydentów, które dadzą do myślenia. Np. taki jeden dość charakterystyczny, z ostatniego czasu. Robię szafę, secesyjną, dębową. Kołatek ją żreć zaczął, stała nieszczęsna, zapyziała, to namówiłam jednego. A i do pomocy przy tej pracy niejaki Pan A.  poodkręcał zawiasy z drzwi i dzięki temu miałam ją dla trucia kołatka w dziewięciu elementach ciężkich dosyć bo z masywu dębowego . Nie chciał już Pan A, kołatka truć, więc ja wszystkie te elementy potraktowałam środkiem właściwym i popakowałam szczelnie w folię. Działanie drugie to znów sama odpakowałam elementy i usunęłam starą politurę środkiem V33 i wełną stalową . Pan A. też nie chciał tego robić bo to mu może zaszkodzić. Gotowe do politurowania. Pomyślałam, że może będzie chciał się nauczyć politurować. Zdecydował się, że spróbuje. Tak ok. godzinę popracował .
Jak myślicie, kim trzeba być, żeby mówić tak jak to ten osobnik, że to on całą tę szafę zrobił ? Oto jeden z tych, bardzo podobny do kogoś z przeszłości, jacy potrzebni są dla wykonania bardzo brudnej roboty ugodzenia w kogoś, kto z różnych powodów nie pasuje. O tym, że największym godzącym we mnie agresorem była i jest alergia, ta na smog najbardziej porażająca, to wiem od niespełna dwóch lat.
 Jak nazwać tych wszystkich, którzy wykorzystywali ten mój rozpaczliwy stan, i jakie to były działania jeszcze do wczoraj, przez wiele lat poprzedzających.
W imieniu swoim, moich bliskich, którzy skrzywdzeni rykoszetem działań przeciwko mnie wystąpię o odszkodowanie i będę dochodziła zadośćuczynienia finansowego.
 Przygotowana jestem na okoliczność badań potwierdzających moje doświadczenia, chociaż będzie to dla mnie powrót do cierpienia. Czuję się zdecydowanie lepiej i żeby nie zapeszać jeszcze chwilę temu nie mówiłam o tym głośno.
Ja tam te prace, naprawdę nieraz ponad siły,,,






czwartek, 26 lipca 2018

166 +

"Lekcja latania".
Wróbel uczy fruwać strusia. Praca, którą w końcu wykonałam, jedna z wielu opracowanych prawie dziesięć lat temu.
Cykl animalistyczny powstawał w tak porażającym czasie, że powrót do tematu to był dla mnie mega wysiłek.
Był rok 2009.
Szkoda, że nie mogłam wtedy dopracować .
27.06
  Dziś atak alergii wyjątkowo trudny do zniesienia.  Konieczna praca w "strefie" i poraziło tak, że po powrocie na wieś jeszcze po kilku godzinach odczuwam skutki, a sił mi musi wystarczyć aby zacząć realizować kolejny punkt programu działań.
Na instagramie ilustracje i także te z tych krótkich rowerowych z potrzeby zniwelowania skutkow porażenia alergią.
Ilustracje i opis to załączniki do tekstu, który także pozwem o odszkodowanie i nie mają znaczenia wszystkie,  doskonale przeze mnie słyszalne, pogłosy intryg, pomówień i takich wyjątkowo obrzydliwych, bo to będzie łatwe do sprawdzenia. Trzy lata doświadczeń daje mi 100% pewności i wiedzą tą mogę się dzielić .
Jest także ważne, aby tamte projekty meblarskie kończyć, co po kolei się robi.
Jakiś szkic warsztatu powstaje, dzieje się obiekt po obiekcie chociaż z oporami . Naprawdę wyjątkowo dla mnie trudne te działania czego nie daję po sobie poznać.
Jeszcze ważniejsze dla dopracowania ilu stracji są działania dla mojej plastycznej sztuki, czyli zaistnienie jej w przestrzeniach galerii i aukcjach (dlaczego nie wystawa to już wcześniej wyjaśniałam) i w tym kierunku działania, które wczoraj tak dramatycznie utrudnił mi  atak wyjątkowo porażający.  Dziś reanimuję się na wsi, co godzina duża szklanka wody i działam dalej.
Wstęp do sztuki dramatycznej "Finisaż"
czyli dlaczego nie kontynuowałam pisania pracy magisterskiej o korupcji, co potem sama rozwinęłam w szerzej ujęty temat o psychopatii .
Możemy się spierać o definicję ja swoją już czas jakiś temu wylożyłam i wracam do tego w przygotowywanym do druku tekście.
Nie dlatego, że materiału przybywało w tempie, brzydkiego materiału w brzydkich przestrzeniach i nie mam na myśli tego, o którym możecie wiedzieć, ale to o innym, tym z najbliższego otoczenia, po sąsiedzku.
Nie dlatego, że pojawili się potrzebujący pracy i praktyczne działania dla zorganizowania wnętrzarskiej pracowni przeważyły.
I nie dlatego, że z dnia na dzień zaczynałam się czuć gorzej i domniemania różne przyczyny zakłócały tok myślenia.
Nie dlatego też, że ci "potrzebujący", dla których z niemałym wysiłkiem organizowałam pracę, pokazali czego nie potrafią i to bez klasy i nie rokująco.
I nie dlatego, że złe bardzo finansowe skutki tego ambitnego założenia i podsumowanie, które można takim wywodem streścić, że lepiej znależć na pobliskim śmietniku gracika, zrobić go  i potem ponieść i sprzedać aniżeli z takimi współdziałającymi pracować razem.
A takie działania dla wielu wydawały mi się sensowne. Dziś po wielu, bo przeszło  dwudziestu latach, kiedy widzę jak dużo pracy ma stolarz czy tapicer wiem, że wskazywana droga była sensowna.
Nie dlatego też przestałam kontynuować tamtą pracę, że nabrałam pewności, że pomimo jakiejś tam teorii, wkładając ogrom wysiłku, cierpliwośici wielu lat pracy, psychopaty uczłowieczyć się nie da....
                     ***
            I kolejne doświadczenie o przebiegu identycznym jak poprzednie, czyli po dobie w "strefie" porażona atakiem przemieszczam się na wieś .
To, że tam wróci mój organizm do funkcjonowania pozwala mi  te bardzo trudne godziny pracy w "strefie".
To już czas by podsumować te dwadzieścia lat doświadczeń, teraz kiedy po przeszło rocznym mieszkaniu na wsi pomału powracam do sprawności jak przed trzema laty w Międzyborowie . Przed trzema laty kiedy wydawało mi się, że już mam taką formę, że mogę się zmierzyć ....
I to jedna doba wystarczyła aby wróciły wszystkie symptomy dokładnie jak w 2008 w tym miejscu. I dokładnie takie same
I te trzy ostatnie lata dały mi tę wiedzę co spowodowało ten mega kryzys zdrowia w 2008 a także tamten dwadzieścia lat temu.
Wtedy nie wiedziałam, że to alergia. Tu będzie bardzo szczegółowy opis dysfunkcji organizmu, tych objawów, które niewidoczne dla innych i tych widocznych.
                        ***
I nie dlatego przestałam pisać, że tamten incydent z intrygą tak grubymi nićmi szytą, która ten Sejm wybrany 4czerwca, zniknęła.
Niesmak, konstatacja, że "oni"mieli rację,że ta opozycja 9 lat to zdrady i układy.
Wtedy powinno być już śledztwo i wyjaśnienie okoliczności komu tak bardzo zależało i dlaczego na rozwiązaniu tamtego Sejmu.
I nie było to spostrzeżenie, że wybory do następnego Sejmu to robiły już pieniądze z różnych żródeł i także mafii.
I nie był to głos jednego z jej członków, który po wyborach stwierdził, że "Teraz to w tym kraju opłacało się będzie robić tylko trumny". Mógłby być prorokiem, ale miał inne zajęcie i nie pytajcie jakie.

167

Ciąg dalszy postu 166, który jest rodzajem przedmowy do sztuki "Finisaż" nieco później, teraz zakończenie.  Jest nowe urządzenie i nowe fakty zatem co trzeba to będzie zamykane. Są i nowe ilustracje na instagramie .

czwartek, 21 czerwca 2018

Warto zobaczyć.

https://youtu.be/dGl4DDAmxI4

Warto zobaczyć, jest w tej kronice pięknie o gobelinach.
Przeglądam te stare PKF bo w jednej było o moim ojcu.
Przed każdym seansem filmowym była PKF, co tydzień nowa.

środa, 20 czerwca 2018

164

     Trudny czas, ogólnie rzecz ujmując, ale zdarzają się dni, które są jeszcze trudniejsze. Ten scenariusz wydarzenia, które mogłoby zaistnieć bo i czas jest i miejsce przepiękne, klimatyczne i teatr i scenografia, dla której dopełnienia jeden obiekt przygotowałam. Kieł słonia, okazały, wykonany ze styroduru szpachlowanego, na gładż imitującą prawdziwą kość słoniową. Słonie nie zapominają nigdy.
Podwieszony byłby ten kieł na środku sali i pięknie by to wyglądało.Piszę bo wiem gdzie. Tak więc jest miejsce i czas tylko osób nie ma. Mnie także, bo tak jeszcze się nie czuję gotowa. Poprawa następuje, organizm funkcjonuje mi coraz lepiej tu, na wsi. W Warszawie, po kilku godzinach pobytu efekty specjalne alergii nie do opanowania. Dlatego też i ten trzeci akt "Finisażu" niedopracowany, bo ciągle nie mogę zobaczyć siebie w nim a nie znajduję innej. Trudne zadanie bo i 0 RH- grupa krwi anielska, musiała by być też "człowiekiem indygo" i ze znakiem mocy na dłoni tzn. X i M, czyli te moje wyróżniające cechy posiadać. To tak nie całkiem do śmiechu, bo jeszcze jeden skutek uboczny zgłębiania wiedzy o internecie, że trafi się na portal na nikczemnym poziomie, a to na film o mojej ulicy i zaświadczam z mocą wynikającą z mojego doświadzenia, że w moją ulicę można wierzyć. Tak było.

wtorek, 5 czerwca 2018

162

Od prawie trzech lat przerabiam ten temat.Dziś jak co dzień w Warszawie, a konkretnie tam na Żeraniu, postępujące porażenie alergią, które mija tu na wsi po godzinach . Pierwsza doba, którą spędziłam tam, po pobycie dłuższym w Międzyborowie i powrót tych samych efektów specjalnych naprowadził mnie na trop co mogło być przyczyną tego upiornego kryzysu 6 lat wcześniej. A im bardziej żle się wtedy czułam tym bardziej ...Niestety żle mi się pisze na tej małej klawiaturce, więc reszta będzie już tekstem sztuki i to już kwestia godzin.
Kiedy poznacie jej treść zrozumiecie więcej z tego co było do tej pory na blogu i zrozumiecie ideę i formę mojej sztuki plastycznej .To są takie zjawiskowe przeloty jakie przeżywam, że w jednym czy drugim miejscu poniewierają mną jako nędzą ostatnią a idę do dobrych galerii umawiać się na wystawienie prac, tych które z wielkim wysiłkiem w koszmarze jakimś tworzę i ożywam w atmosferze zrozumienia i szacunku.
Tak tamten rok to była jatka, podobnie jak 20 lat temu, ale wtedy to też była zła diagnoza. że się konczę na boreliozę. Nie, nikt wtedy nie pomagał, wszystkie cele i pragnienia mogły się sprowadzić tylko do jednego aby komuś, bardzo przypadkowemu przekazać jak najwięcej i oczekiwać tylko jednego -lojalności..Z dnia na dzień mój stan się pogarszał .
Wykluczało mnie coraz bardziej. To nie miejsce tu na medyczne szczegóły
ale po tych trzech latach prawie ja już wiem co to było i mogą to sprawdzić specjaliści  Powinni i mam nadzieję na takie badania.
A przy okazji, niejako uzupełniająco, to ten projekt z meblami.
To zaledwie dwa miesiące  warunków do pracy, wcześniej zbyt zimno żeby cokolwiek robić, więc nadrabiam zaległe w tempie. Rano wizyta u tapicera, który po swojemu coś tam chciał, więc nerwowo niepotrzebnie. To plotki i pomówienia a to że zarabiam na nim dużo, a to że się nie znam, więc i agresja.
Dwa fotele z lat 60 . 10 moich wizyt u mistrza celem nadzorowania prac. Mistrz za wykonanie ma 800 od sztuki, ja za 200 robię nogi do fotela i te nadzory. Nic nie narzekam, sama mistrza promuję, bo uważam, że wielki chociaż nam jakoś nie do końca ta współpraca wychodzi. Teraz żeby dokończyć tego dzieła trzeba sprzedać kilka moich prac za sensowne pieniądze.
Dokończyć dzieło, które znacznie większe niż to wynika z tych zapisków.
Przy okazji dziś tam atak alergii straszny, porażający z niezrozumiałych powodów jeszcze długo po powrocie na wieś trwający i nie rozumiałam tego stanu bo i dwukrotnie opłukiwałam się tam i proszek wzięłam i taki kryzys. Pluca rozpiera ból trudny do wytrzymania, nos zatkany, puchnę strasznie, nogi sparaliżowało, że z trudem do autobusu. Nie ustępuje po drodze na wieś, dopiero jak zdjęłam te rzekomo bawełniane spodnie zaczynam oddychać.
Myślę, że nikt kto nie doświadczył nie zrozumie, jak bardzo cierpiałam i nie dawałam tego po sobie poznać . Mimo tego dziś zaprojektowałam coś całkiem fajnego i zostało to zaakceptowane i dzieje się .

poniedziałek, 21 maja 2018

159

  Na instagramie drobiazg taki, efekt godziny zaledwie pracy dla sztuki plastycznej.
Tak się porobiło, że dziś muszę trochę w innej przestrzeni podziałać .
Dwa lata, z okładem, pracy dla wyjaśnienia co było przyczyną katastrofy z roku 2009, pracy w warunkach ekstremalnych, zrobiło swoje i zdrowie wysiadło, tak że dziś muszę zadbać o siebie.

sobota, 7 kwietnia 2018

154

      Wczoraj w Warszawie wyjątkowo silny atak alergii.Porządkowanie przestrzeni z meblami i prawie cały dzień na, tak zwanym,  powietrzu. Koszmarny atak, którego skutki jeszcze ciągle, po już wielu godzinach na wsi, odczuwam.
I tak, reasumując, po roku mam 100% wiedzy co było przyczyną kompletnej demolki mojego organizmu, od poł roku pomału zanika ból oczu i wiążący się z tym, półtora roku trwający horror zagrożenia utratą wzroku, a od dwóch dni jest cieplej i można wreszcie coś robić.  Od wczoraj mam wiedzę, że jest możliwość wnoszenia pozwów zbiorowych i domagania się odszkodowania. I zaczynam ten pozew pisać .

wtorek, 3 kwietnia 2018

153

To co na instagramie i jeszcze trochę to drugi nurt. Ten pierwszy, czyli sztuka dramatyczna i działania dla tej najważniejszej sprawy, w toku. Jest zdecydowanie cieplej co nareszcie pozwala coś robić. W Warszawie tradycyjnie atak alergii, który tu, na wsi mija po kilku godzinach i wtedy dopiero dzieje się a oczy nie bolą i jak dawniej do póżnej nocy .

        Dziś na ścianie jednej z praskich kamienic zobaczyłam coś, że koniecznie muszę opowiedzieć. Otóż zobaczyłam tablicę, taką, jakie zwykle umieszcza się upamiętniając zasłużonego, a nieżyjącego mieszkańca, a na tej tablicy "W tym domu, od roku ... żyje i tworzy P.A. , rzeżbiarz".I zdjęcie na tablicy. Z nieznanych mi powodów, artysta wybrał bardzo niedobre swoje zdjęcie . Znany ze swojego społecznego temperamentu twórca zapewne z braku środków nie dokończył dzieła i nie umieścił takich tablic dla wszystkich mieszkańców kamienicy i zaistniało dzieło żałośnie i kabotyńsko. A gdyby miała być tylko ta jego tablica, to też .
Gdybym ja miała odpowiednie fundusze to na tej ścianie umieściłabym taką tablicę:"W tym domu nie mieszka i nie tworzy, co cieszy ją bardzo, artystka plastyczka- Grażyna Bartnik" Zdjęcie dobre bym dała. I taką tablicę mogłabym umieścić na wszystkich domach w mieście.

wtorek, 20 marca 2018

152 CENTRUM ODRODZEŃ.


           CENTRUM ODRODZEŃ

To by była dobra nazwa pracowni rewitalizacji mebli i nie tylko.  Nie znalazłam takiej, moim zdaniem bardzo udanej, bo to ja ją wymyśliłam ...
Dziś tu, na wsi, aby się trochę podkurować po zmarznięciu w ubiegłą sobotę. To był wyczyn, żeby tak 6km,  przy odczuwalnej -20, przeżyć jadąc rowerem.  Już jest zdecydowanie lepiej, cieplej, odczuwalna -10 . Jak na pierwszy dzień kalendarzowej wiosny to trochę mało i rowerem nie pojeżdżę.

sobota, 17 marca 2018

151

             Ramowe rusztowanie, które na instagramie, miało tam, w tej przepięknej, chociaż tylko naszkicowanej, scenerii w Międzyborowie, być łóżkiem z białą pościelą i baldachimem z surówki bawełnianej. Montowałam je sama, co jest wyczynem, jak ktoś nie wie, podobnie jak wtedy, 10 lat temu, w mieszkaniu na Radnej w Warszawie, gdzie sprawdziło się także jako stół do pracy. Nie ma już tych przestrzeni, ani tego rusztowania, nie ma tej, trudnej, ale jednak nadziei, towarzyszącej tym akcjom. Mam, od niedawna, kilkanaście metrów surówki bawełnienej, takiej właśnie super, z odzysku, a dziś to jest jeszcze mniej ważne. Jutro o surówce ciąg dalszy.

Teraz o takich słownych natręctwach z przeszłości. Nie lubię tych, niby prostych a fatalnych nazw sklepów "u Jadzi", "u Rysia", "u Eli" itd. A nigdzie nie widziałam nazwy, równie prostej, a o wiele bardziej "polotnej", jak "u Wagi"czy "u Czucia ".

Tui u nas nie lubię i już chyba nie zdążę polubić. Nie pasują mi do sosen, brzóz, dębów , kompletnie nie . Tymczasem okazuje się, że one nasze takie bardzo, polskie:
żartuje
katuje
kantuje
montuje
medytuje
bytuje ...

Czuję się lepiej, z dnia na dzień, tu na wsi.
Oczy, które poraziło dwa lata temu i potem długo bardzo ból wypychał, nieomalże z oczodołów, już od jakiegoś czasu wydobrzały na tyle, że jak dawniej całą noc mogę pracować. To zagrożenie utraty wzroku to już zbyt wiele było. Dziś kończę przepisywać sztukę dramatyczną "Finisaż", a to dzięki komputerowi, który dostałam i to pisanie idzie mi coraz lepiej. .
Pismo uzupełniające do Sądu wysłałam.

Nie mam upoważnienia od darczyńcy komputera, ale jak je uzyskam to obwieszczę.
Ta sztuka to nie pierwsza napisana i naprawdę radzę już sobie z tym moim nowym warsztatem coraz lepiej, ale nie wyobrażam sobie, jeszcze nie, że  to działanie będzie jedynym, bez reszty.

Jest jeszcze sprawa, już trochę w toku, aby Miasto dało jakąś przestrzeń i środki dla dopracowania rzeżby Warsa i Sawy, a może dodatkowo dla cyklu obrazów wiślanym piaskiem tworzonych, jak to zaczęłam dziewięć lat temu robić.

piątek, 23 lutego 2018

150

         O historii ładnych, przeze mnie wykonanych, będzie jeszcze , a teraz ostatnie wydarzenia, do których ilustracje na instagramie, Ładne zdjęcia, ładne obrazy, dużo elementów dla następnych.
Ładnie też wychodzę z tego krytycznego stanu porażenia smogiem i z większą energią działam w różnych tematach.
Ładnie jest dziś na wsi podobnie jak wczoraj i nie jest to moja zasługa, ale to, że znalazłam w sobie tyle siły aby wyjść i zrobić dużo ładnych zdjęć, to moje. Ładnie wznowiłam też prace przy rzeżbie Warsa i Sawy .
Najważniejsze zadanie, związane z dramatem "Finisaż", jeszcze na godziny odłożone z przyczyn technicznych.
To życiowa sprawa i dzieje się .
Teraz jeszcze trochę tu popracuję i jadę do Warszawy aby kontynuować pracę przy szafie.
                   ***
       Nie przypadkiem ta makieta " Odpocznij sztuko" na instagramie.
Dziś taki dzień, że różne wydarzenia przyczyną myślenia do tej pory mi nieznanego, dobry czy zły dzień dla sztuki, że pomimo tylu projektów, przestrzeni pełnej materiałów już nie będę jej robić i to nie dlatego, że zwątpiłam w tę swoją robotę, no nie i jeszcze raz nie. Robiłam dobrą sztukę, robiłam z wielką determinacją, robiłam ją dla kraju, dla siebie, dla wielu po drodze, ale przede wszystkim dla moich bliskich.
Wypadek sprzed 20laty bardzo mi utrudnił te działania i skazał na myślenie, że wszystkie moje zamierzenia sprowadzają się do jednego, aby człowiekowi obok przekazać jak najwięcej wiedzy, wskazać drogę.
Czułam się już wtedy krytycznie żle i gdyby nie to, udałoby mi się tego dokonać.
Dziś ładnie wychodzę z tego, jak się okazuje, porażenia smogiem. Nie czułam się tak dobrze chyba nigdy w życiu, chociaż przepracowana, przemarznięta, niewyspana, a jednak. Rok mieszkam na wsi (codziennie dojeżdżając do Warszawy, gdzie mogę bez nawrotu dysfunkcji organizmu, być tylko kilka godzin) i jestem już w formie koniecznej dla wykonania ważnego bardzo działania, które logistycznie perfekcyjnie zaplanowane.
Na instagramie kolejne zdjęcia prac przy gobelinach z zamierzeniem wystawienia, aukcji, ale przede wszystkim dla samego tworzenia i nawet jeżeli są tacy, którzy w tym sensu nie widzą, to on właśnie jest.
Są też piękne zdjęcia plenerów , widać power i pasję, a teraz to wszystko zamykam otwarciem klawiatury komputera .

czwartek, 22 lutego 2018

149

I           Po dwóch dobach w Warszawie wróciłam na wieś z koszmarnym porażeniem posmogowym. Ten aspekt alergii na smog koniecznie musi być jednym z tematów śledztwa w sztuce "Finisaż".
Wszystko już jasne, plan działania dopracowany i kolejne kroki poczynione.
Jednym z nich będzie złożenie propozycji "nie do odrzucenia" w Dzielnicy Centrum i nie chodzi tylko o rzeżbę Warsa i Sawy, mam jeszcze taką aby Aleje Jerozolimskie przemianować na :od Nowego Światu do Marszałkowskiej -
Wisławy Szymborskiej, dalej, do JP ll-Czesława Miłosza a jeszcze dalej -Zbigniewa Herberta.  I jak wtedy pięknie wyglądałaby "Palma", że się nawet nie chce pisać bo to takie oczywiste, i byłoby jeszcze bardziej klimatycznie.
Wczoraj wieczorem jeszcze makietę stolika kawowego zrobiłam co było bardzo trudne, bo i skutki alergii i ręce zmęczone, ale jakoś się udało jak widać na instagramie.
Teraz już pracuję nad gobelinem "Znak równości".
                        

środa, 7 lutego 2018

148

               Konieczność ogrzewania tylko grzejnikiem elektrycznym żeby jeszcze trochę lepsze warunki tego dopracowywania formy dla dalszych działań.Jest zdecydowana poprawa chociaż jeszcze coś bardzo uwiera, ale kładę to na karb zimna, przeciążeń i nie dopuszczam myśli o poważniejszych przyczynach.
Nawiązując do dziś usłyszanego, że teraz to robię ładne rzeczy, odpowiadam- robię od dawna ładne rzeczy, a że w sprawie ważne jest ostatnie dwadzieścia pięć lat to bardzo lakonicznie. Ogrom ładnych rzeczy, o których już było we wcześniejszych postach .
Po studiach, które ładnie zrobiłam zważywszy, że były humanistyczne i zaoczne co wiąże się z naprawdę ogromnym wysiłkiem godzenia nauki i pracy (IPSiR UW -specjalizacja socjologiczna) , miałam zamiar zostać psychoterapeutką, naprawdę tak właśnie.
Po szoku, kiedy zorientowałam się, że mafia psychopatów bezczelnie zawłaszczyła dorobek wielu lat pracy i wyrzeczeń (moich też) i zaczął sie realizować jakiś przerażający scenariusz, zaczęłam działać inaczej.
Ja  naprawdę bardzo chciałam pomóc i to myślenie było absolutnie na pierwszym planie i było też ładne takie kompleksowe myślenie aby nauczyć umiejętności postrzegania ukrytego piękna, odkrywać je, ożywać razem z tymi rewitalizowanymi obiektami i znajdować wspólników w tym dziele czyli klientów i to miał być sposób na życie.
To wszystko nie wymagało wielkich nakładów a tylko cierpliwości i chyba się niezrozumieliśmy, kolokwialnie mówiąc, i o tym też już było we wcześniejszych postach.
                         ***
Teraz od tych historycznych przejdę do ładnie dziś . Do Warszawy  zajechałam ładnie, o 8.40 wyruszywszy PKSem, potem Metro i już o 10.10 przy  Centrum krótkie spotkanie z T. i do Urzędu Gminy się udałam i tam tradycyjnie czas oczekiwania na autobus, co to na Żerań nim pojadę, spędziłam na rozmowie nie tylko o sztuce.
I te wizyty i osoba T. to nie na próżno. W historii i to tej nienajładniejszej, odegrały
role te panie, a dziś wszystkie  gesty, słowa, spojrzenia są ważne .Dzięki temu. wiem kto z kim się kontaktuje i buduje się atmosfera bardzo ciekawa.
I tak dziś, już po raz drugi w krótkim odstępie czasu wrócił temat Żydów.
Całkiem niedawno pani B. tak całkiem bez tematu przeczytała na głos informację o tym, że w Polsce Żedzi byli wyjątkowo dobrze traktowani i tekst ten pochwaliła, ja skwitowałam milczeniem.
Dziś ponownie temat wrócił razem z informacją o koncercie w Synagodze Nożyków. W moją stronę słowa z jakimiś przykucami i wzrok z takimiż przekazywane. Bo ja, żeby była jasność, uchodzę za Żydówkę i to taką najgorszego sortu, czyli nieprzyznającą się. Tymczasem prawda jest taka, że zostałam nominowana Żydówką przez pewnych psychopatów i nie było to dla mnie ujmą, a zwłaszcza stwierdzenie, że jestem Żydówką bo one są inteligentne.Nie bylo ujmą i nie myślałam, że z tego powodu w XXlw przeżyję to co przeżyłam.
A propos tej przypadłości(mam na myśli inteligencję), to scenka kiedy widząc mnie jak pracuję w nieogrzewanej hali, ułożywszy sobie wokół szlifowanego biurka, chodnik z płyt styropianu żeby mi nogi nie marzły, Pan ze stolarni,  który wszedł i to zobaczył, a zrobiło na nim wrażenie, powiedział:
"Musiała to pani podpatrzeć w telewizji"
A ja na to:
"Jak ja coś podpatrzonego zrobię, to powiem i będzie to Pan mógł w kominie zapisać."
A on na to podchwytliwie:
"A czym zapisać ?"
A ja :
"Jak już Pan tam wlezie, to dam coś do pisania"
I znów mi się dostało
"Wot inteligentny czełowiek."
Wracając do tematu
Do czasu tej nominacji to ja o Żydach wiedziałam tylko tyle, że są.
To, że kocham filmy Allena, książki Hellera, Singera, kocham jak gra jeden Cohen, śpiewa drugi Cohen, czy wygląda trzeci, to nie dletego, że Żydzi, i  Newmana nie za koszerne korzenie i wielu wielu innych, tylko dlatego, że absolutnie genialni.
A potem tak się stało, że zainteresowałam się Kabałą, a ściśle,  wstępem do Kabały i uważam, że jest Wielka .
Dziś jeszcze w Warszawie, ładnie pomogłam szafie a po powrocie na wieś, ładnie nakroiłam elementów do gobelinów i na tym dziś o" ładnie" koniec.
Posty do wielu krajów i może się tak zdarzyć, że ktoś rozumie po polsku, o ile po polsku można coś rozumieć (to już było, ale tu pasuje jeszcze bardziej), więc niech jeszcze myślą o tym co ładnie i także o tym jak udaje mi się pomału wychodzić z tego smogowego porażcnia.
Na instagramie kolejne impresje plastyczne..

wtorek, 30 stycznia 2018

147

     Dla porządku, to opracowałam wszystkie znaki, i wykrzyknik, i przecinek, nawias, i myślnik (duży, bo 100x100cm.), ale z braku tuszu oraz innych materiałów  przerwa w pracy. Teraz będzie o figurze Warsa i Sawy.Na instagramie zdjęcie w wersji z 2010 r. Bardzo bym chciała zrobić tę makietę wielkości naturalnej .

Po czterech godzinach od przyjazdu na wieś mój organizm wraca do równowagi, jest już pożno i ta noc będzie długa, jako że jutro środa i to dzień dobry dla teatru to kolejna historia dla sceny.
I jest jakaś magia, bo oto właśnie tak jak sobie wyobrażałam, że podczas spektaklu "Zbrodnia Ikara", w kuluarach wystawione będą pięknie rewitalizowane meble to życie dodalo swój wariant jako przyczynek do tej mojej imaginacji i w sobotę w holu teatru "Studio" odbędą się Targi Vintage.
Tak więc dzieje się i zamierzam tam pójść.
Realizuję ambitnie ten projekt przez lata i takoż w miarę możliwości będę finalizować.
Wracam do "Finisażu" , która to sztuka jest zbiorem różnych wydarzeń i ten temat powyżej także zawiera.
To praca wielu moich lat dla edukacji  po drodze napotkanych, aby postarali się zrozumieć, że ich potrzeby kombinowania milionów niekoniecznie muszą niszczyć potrzeby zarabiania małych ale godziwych pieniędzy i ciężką pracą.

Tak się teraz porobiło i z racji już pewności, że to zagrożenie, które w ubiegłym roku tak bardzo utrudniało  działania, jakby minęło i zdecydowana poprawa zdrowia pozwala na myślenie o tym absolutnie koniecznym wydarzeniu jakim jest wystawa, ta zniszczona z całą świadomością popełnianego czynu przez kolejny przypadek, 10 lat temu.
A ta kolejna i bezmyślna akcja, jak wszystko na to wskazuje, z przyczyny także mojego stanu zdrowia  z przyczyny, jak pokazuje się, porażenia  smogiem, to i wypadałoby, Warszawo, żeby ta figura Warsa i Sawy także zadośćuczyniła, toteż będę starać się o realizację  projektu.
A okoliczności w których się działo to w 2010r są kolejnym wydarzeniem dla "Finisażu" i o nich będzie w poście następnym.
                        ***
          Pisanie powyżej sprzed tygodnia . Dużo pracy, lepsze zdrowie i sprzyjająca pogoda pomagają w załatwianiu spraw tych najważniejszych.
Dwum, bardzo ważnym,  nadałam bieg - .wystawa to pierwsza i Wars i Sawa to druga.
Jutro kolejna jeszcze ważniejsza przeprawa.

wtorek, 23 stycznia 2018

146

          Dziś zanieczyszczenie powietrza w Warszawie jest takie, że muszę zmienić plany. Pomimo, że coraz lepiej się czuję to porażenie, które już po kilku godzinach tam w Warszawie i to przy znacznie mniejszym stężeniu, uniemożliwia działania. Objawy bardzo podobne do ataku grypy, silnego,  z bólem stawów telepem serca i wszystko pięknie przechodzi czasie jazdy na wieś.
To fakt już wielokrotnie weryfikowany, że nie ma sensu jeszcze raz o tym.
Faktem jest, że ta przypadłość nierozpoznawana przez wiele lat skazywała mnie na obecność ludzi koszmarnych tak bardzo jak np. ostatnie tylko przypadki.
Mówię:
Papier, potrzebny dla grafiki kosztuje 6 PLN za arkusz 100x70cm, czyli na dwie, projektowane ostatnio, i komentarz: "To drogo". A przecież na aukcjach najniższa cena uzyskiwana to było 100 PLN. I tak nie będzie grafik a tylko wydruki ze zdjęć.
Drugi przypadek:
Szafa, ta z XIXw, z której usuwam lakierobejcę nałożoną przez jakiegoś debila, a potem będę ją traktować pięcioma warstwami, najpierw politury, potem farby, a każdą warstwę trzeba przeszlifować, to dla tej nędzy tu 1500PLN to za drogo. To teraz ta szafa będzie kosztowała 2000PLN.
Tak to wyglądało przez lata, że żyłam sztuką i ze sztuki na poziomie na jakim
nędza tych przypadków powyżej i wielu innych, pozwalała i nie ma się co dziwić, że teraz i to powracanie do zdrowia z koniecznym przebywaniem na wsi, kosztami przejazdów i teraz ogrzewania , praca dla koniecznej wystawy to wielki dla mnie wysiłek.
Czekając na sądową rozprawę,  chcę jeszcze jedno wykonać a mianowicie tę figurę Warsa i Sawy, tak jak ją widzę od lat, w makiecie wielkości naturalnej czyli 2m wys.
Prawda jest taka, że dzień pobytu w Warszawie to potem min. doba, tu na wsi pozbywania się skutków zatrucia smogiem. Palę tu w piecu przez kilka już godzin, mam 13 stopni ciepła i żadnych efektów typu atak grypy .
Selfie na instagramie jako ilustracja, że dzień po dniu wracam do zdrowia i to nie z przyczyny wylegiwania się, bo właśnie wróciłam z Warszawy gdzie popracowałam sobie, a jakże.
Jadę tam też i jutro przygotować szafę do pomalowania i biurko też dopracować.
Że wszystko powyżej to takie zapiski na marginesie tych działań najważniejszych .

sobota, 20 stycznia 2018

145

Przepisuję "Finisaż" nareszcie bez tego bólu gałek ocznych, który tak zatrważał utratą wzroku i w tych znośnych warunkach na wsi. Powinnam dziś  zakończyć tę pracę w  podstawowym wariancie. Powinnam, ale są jeszcze inne jak np.zaprojektować jakąś super poduchę dla kozetki z lat 60, którą mam tu na wsi w stodole. Kozetka na sprężynach, z dębowymi nogami, pokryta pluszem w karminowym kolorze z poduchą będzie bardzo pięknym szezlągiem.
I tylko jeszcze trzeba aby jakaś siła przeniosła te wszystkie "graciki" z Warszawy tu, na wieś.
Szkic kozetki na instagramie.
Tapicerowane, na sprężynach z trawą morską, matami z kokosa,  to są takie właśnie meble, które były jednym z moich lepszych projektów sprzed lat przeszło dwudziestu i jakby siłą inercji przyciągam je nawet tu, na wsi. Jest jeszcze taki tapczanik, też z lat 60 .

piątek, 12 stycznia 2018

143

Na instagram wrzuciłam kilka zdjęć ilustrujących- o pracy tu i tam, trochę o jedzeniu.
Fotel, ten rewitalizowany po mistrzowsku przez tapicera, to dopełnienie instalacji z komodą w szachownicę dla wystawy sprzed lat dwudziestu. To był inny fotel, ale też piękny.
Po tych zdjęciach na instagramie i wielu szkicach widoczne moje  przyspieszenie, jakbym zachłannie chciała wszystko zrobić, ale teraz zimą tam w Warszawie szybko poraża mnie i ta fizyczna męka jest coraz trudniejsza do zniesienia.

Nie pokażę tego szkicu stodoły, w której teraz mieszkam, a tak to ziściła się bajka na chwilę, ale nie wygląda jeszcze pokazowo.Ja też jeszcze niezbyt, ale po tych ośmiu miesiącach, kiedy pomału mój organizm wraca do równowagi  pewność mam czego skutkiem była ta porażająca dysfunkcja i że to alergia na smog.
Nie bez kozery jedną z pierwszych osob, ktore poznały treść mojej sztuki teatralnej pt."Finisaż" jest urzędniczka z Gminy Centrum.

                   ***
Finisaż
Akt lll
Scena X

Dzieje się w bufecie Urzędu Gminy.

Osoby:
Grażyna B.
Dana R.
Urzędniczka l
Urzędniczka ll
Urzędniczka lll
Urzędniczka lV

Dana

-Usiądziemy tu, przy tym większym stole.
Przyjdą dziewczyny to zjemy razem
I co tam u ciebie, ładnie wyglądasz, aż miło na ciebie patrzeć, i żakiet masz taki ładny. To aksamit?

Grażyna B.

-Dzięki. Mieszkam na wsi i pomału dochodzę do siebie. Teraz, kiedy znam przyczynę moich wieloletnich i koszmarnych problemów ze zdrowiem, to wydarzenia z przeszłości wyglądają inaczej i to wcale nie lepiej.
Ty powiedziałaś, jakiś czas temu, że intrygi psychopatów to przejaw ich kreatywności. Powiedziałaś to z przerażającą pewnością wypowiadanych słów .
                       
                             ***
Przerwa. Wiem, że powinnam już tylko pisać i skoncentrować się na sprawach najważniejszych, ale wczoraj w Warszawie atak upiorny i dziś w miejscu, w którym zaczynam się czuć dobrze i pracuje mi się tu wspaniale, jeszcze tworzę, nie mogąc się oderwać co stanowi jakiś komentarz dopełniający tę kwestię wcześniej, do której po przerwie wrócę.

środa, 10 stycznia 2018

142

Zanim ta jedna scena z lll aktu "Finisażu" to przedtem coś na marginesie.
Stół stolarski, który będzie super biurkiem, już jest w pracowni.
Mistrz tapicer zrobił ten bardzo trudny  fotel i pięknie zrobił, ale po tym ostatnim zdjęciu, które dziś rano w autobusie zrobiłam i jest na instagramie, następne muszą być dobre, a takie fotela zrobię jutro.
Teraz scena dla sztuki "Zbrodnia Ikara"
Zaczęłam czyścić szafę piękną dziewiętnastowieczną, którą jakiś barbarzyńca pokrył lakierobejcą. Płyciny drzwi mocno przez kołatka podjedzone i ta ciemna lakierobejca powłaziła w  otworki tak, że nieusuwalne szpetne kropki i gryzmołki urok cały oczyszczonej i potraktowanej politurą, odbiorą.Wobec powyższego wykończę ją inaczej. Na oczyszczoną i pokrytą politurą nałożę farbę olejno-ftalową w kolorze karminowym i widzę tę szafę na scenie w tej sztuce , to "Kto da więcej ?"

Tak było w Warszawie i już wróciłam na wieś i pismo z sądu odebrałam, to w sprawie pracowni i będzie się działo.
Pracuję nad kolejnym gobelinem.


czwartek, 4 stycznia 2018

141


Wracam na wieś z , a jakże,  efektami specjalnymi posmogowymi, chociaż dziś nie było takiego wysokiego poziomu zanieczyszczeń, a jednak .
Taki sobie stan, ale hasło kolejny raz z mocą "Sprzedawać" i mimo tego dyskomfortu działam.
Radząc sobie już z wieloma operacjami na urządzeniu nie potrafię pobrać tekstu  wysyłanego z mojej poczty i czeka mnie mozół przepisywania sztuk, tych moich teatralnych, na bloga. Dziś jeszcze zacznę.
Dużo przypisów dla tej sztuki wynika ze wszystkich postów i wolałabym nie powtarzać bo i tak poza tymi jest moc do przekazania.
I jeszcze to, że już teraz tak być musi i zdjęcia tylko na instagramie.
"Finisaż" jest, poza wieloma innymi i bardzo ważnymi aspektami, bardzo dobrym dramatem.
Jeszcze jedno, że nie ma takich pieniędzy, które zrefundowały by mi lata bólu dla takiego właśnie przedstawienia kapitelu kolumny Miłości, co wyniknie z dalszego pisania.
Robiłam dobrą sztukę i robiłam ją z myślą dla moich bliskich bo na wielką zasługiwali. Wypracowywałam swoje miejsce w sztuce wieloma wystawami i obecnością w najlepszych galeriach.
Teraz czas by się rozliczyć z historią dwudziestu lat, kurtyna się podnosi i na ścianie zamykającej scenę na wprost wielki napis i na instagramie ta grafika.
Zaczyna się akt l sztuki pt "Finisaż"

I tak na marginesie, to biurko ze stolarskiego stołu zarezerwowałam dla siebie i już wyobrażam sobie jak wielu pokłada się ze śmiechu. I to jest właśnie taka różnica, że nieraz i to z mozołem działałam aby czyjeś, i to często dość kalekie,  marzenia wspierać i nie uznam nigdy tych zachowań, które moje niszczyły zawiścią i bezmyślnością .

137


       Prawie skończony gobelin 1.2x 1.2m i elementy dla tego 2.6x2.6 przygotowane, listwy na krosna także, bo tu obok jest stolarnia świetnie wyposażona .Takie znakomite miejsce dla meblarzy i nie tylko . "Navigare necesse est..." bez srebra, ale już gotowa i ta praca (1.0x1.0m) i teraz jeszcze makieta kapitelu kolumny .
Gobeliny wcale nie takie mozolne, jakby się mogło wydawać z tych zdjęć faz na instagramie, to inne działania tak spowalniają.
Zrobiłam makietę wnętrza a teraz z  witrynki ( lata 60) fornirowanej mahoniem, usuwam lakier i na suwanych szybkach robię intarsję z drobniutkiego kartonu, który pokryję politurą i będzie pomocnikiem w pracowni.
    Nie wiedziałam, kiedy tu osiem miesięcy temu zamieszkałam, że jest nieopodal taka stolarnia i wykonać można każdy mebel bardzo pięknie i niedrogo .Mebel, rzeżbę.... Jakaś magia czy co skojarzyła mnie z tym miejscem, w którym możnaby tak wiele zrobić .
Nie zdawałam sobie też sprawy ze skali demolki jaką ta trucizna z żerańskiego smogu, poczyniła z moim organizmem.
Dopiero tu, a zwłaszcza teraz po tych kilku dniach, kiedy wszystko we mnie zdaje się uwalniać z jakiejś skorupy jakby, ożywać wstrząsami, skurczami bólu, ale nie niepokojącego tylko świadczącego o zmaganiach z nadzieją na wygraną.