czwartek, 21 czerwca 2018

Warto zobaczyć.

https://youtu.be/dGl4DDAmxI4

Warto zobaczyć, jest w tej kronice pięknie o gobelinach.
Przeglądam te stare PKF bo w jednej było o moim ojcu.
Przed każdym seansem filmowym była PKF, co tydzień nowa.

środa, 20 czerwca 2018

164

     Trudny czas, ogólnie rzecz ujmując, ale zdarzają się dni, które są jeszcze trudniejsze. Ten scenariusz wydarzenia, które mogłoby zaistnieć bo i czas jest i miejsce przepiękne, klimatyczne i teatr i scenografia, dla której dopełnienia jeden obiekt przygotowałam. Kieł słonia, okazały, wykonany ze styroduru szpachlowanego, na gładż imitującą prawdziwą kość słoniową. Słonie nie zapominają nigdy.
Podwieszony byłby ten kieł na środku sali i pięknie by to wyglądało.Piszę bo wiem gdzie. Tak więc jest miejsce i czas tylko osób nie ma. Mnie także, bo tak jeszcze się nie czuję gotowa. Poprawa następuje, organizm funkcjonuje mi coraz lepiej tu, na wsi. W Warszawie, po kilku godzinach pobytu efekty specjalne alergii nie do opanowania. Dlatego też i ten trzeci akt "Finisażu" niedopracowany, bo ciągle nie mogę zobaczyć siebie w nim a nie znajduję innej. Trudne zadanie bo i 0 RH- grupa krwi anielska, musiała by być też "człowiekiem indygo" i ze znakiem mocy na dłoni tzn. X i M, czyli te moje wyróżniające cechy posiadać. To tak nie całkiem do śmiechu, bo jeszcze jeden skutek uboczny zgłębiania wiedzy o internecie, że trafi się na portal na nikczemnym poziomie, a to na film o mojej ulicy i zaświadczam z mocą wynikającą z mojego doświadzenia, że w moją ulicę można wierzyć. Tak było.

wtorek, 5 czerwca 2018

162

Od prawie trzech lat przerabiam ten temat.Dziś jak co dzień w Warszawie, a konkretnie tam na Żeraniu, postępujące porażenie alergią, które mija tu na wsi po godzinach . Pierwsza doba, którą spędziłam tam, po pobycie dłuższym w Międzyborowie i powrót tych samych efektów specjalnych naprowadził mnie na trop co mogło być przyczyną tego upiornego kryzysu 6 lat wcześniej. A im bardziej żle się wtedy czułam tym bardziej ...Niestety żle mi się pisze na tej małej klawiaturce, więc reszta będzie już tekstem sztuki i to już kwestia godzin.
Kiedy poznacie jej treść zrozumiecie więcej z tego co było do tej pory na blogu i zrozumiecie ideę i formę mojej sztuki plastycznej .To są takie zjawiskowe przeloty jakie przeżywam, że w jednym czy drugim miejscu poniewierają mną jako nędzą ostatnią a idę do dobrych galerii umawiać się na wystawienie prac, tych które z wielkim wysiłkiem w koszmarze jakimś tworzę i ożywam w atmosferze zrozumienia i szacunku.
Tak tamten rok to była jatka, podobnie jak 20 lat temu, ale wtedy to też była zła diagnoza. że się konczę na boreliozę. Nie, nikt wtedy nie pomagał, wszystkie cele i pragnienia mogły się sprowadzić tylko do jednego aby komuś, bardzo przypadkowemu przekazać jak najwięcej i oczekiwać tylko jednego -lojalności..Z dnia na dzień mój stan się pogarszał .
Wykluczało mnie coraz bardziej. To nie miejsce tu na medyczne szczegóły
ale po tych trzech latach prawie ja już wiem co to było i mogą to sprawdzić specjaliści  Powinni i mam nadzieję na takie badania.
A przy okazji, niejako uzupełniająco, to ten projekt z meblami.
To zaledwie dwa miesiące  warunków do pracy, wcześniej zbyt zimno żeby cokolwiek robić, więc nadrabiam zaległe w tempie. Rano wizyta u tapicera, który po swojemu coś tam chciał, więc nerwowo niepotrzebnie. To plotki i pomówienia a to że zarabiam na nim dużo, a to że się nie znam, więc i agresja.
Dwa fotele z lat 60 . 10 moich wizyt u mistrza celem nadzorowania prac. Mistrz za wykonanie ma 800 od sztuki, ja za 200 robię nogi do fotela i te nadzory. Nic nie narzekam, sama mistrza promuję, bo uważam, że wielki chociaż nam jakoś nie do końca ta współpraca wychodzi. Teraz żeby dokończyć tego dzieła trzeba sprzedać kilka moich prac za sensowne pieniądze.
Dokończyć dzieło, które znacznie większe niż to wynika z tych zapisków.
Przy okazji dziś tam atak alergii straszny, porażający z niezrozumiałych powodów jeszcze długo po powrocie na wieś trwający i nie rozumiałam tego stanu bo i dwukrotnie opłukiwałam się tam i proszek wzięłam i taki kryzys. Pluca rozpiera ból trudny do wytrzymania, nos zatkany, puchnę strasznie, nogi sparaliżowało, że z trudem do autobusu. Nie ustępuje po drodze na wieś, dopiero jak zdjęłam te rzekomo bawełniane spodnie zaczynam oddychać.
Myślę, że nikt kto nie doświadczył nie zrozumie, jak bardzo cierpiałam i nie dawałam tego po sobie poznać . Mimo tego dziś zaprojektowałam coś całkiem fajnego i zostało to zaakceptowane i dzieje się .