czwartek, 30 stycznia 2020

340

             
To, że pracowicie i oczy zmęczone , ale po tych trzech miesiącach na wsi ogólnie zdrowie wraca po  krótkim, bo dwumiesięcznym przebywaniu w Warszawie. 
*****
Pomówienia, szykany, fałszywe oskarżenia, 
hejt, szczucie, plotki. mobbing i wiele innych i gorszych technik niszczenia zastosowano aby się stało tak jak jest i był to czas sprzyjający takim akcjom.
W Warszawie czuję się źle, ale sprawy wymagają tu obecności i pomimo stanu porażenia alergią działam. Tu właśnie w miejscu gdzie przez lata całe było mi bardzo trudno, a tyle przecież zrobiłam.
Pomimo tam tego powyżej, robić swoje i poszukiwać przestrzeni poza miastem dla zrealizowania tego, bo sztuka w starciu z patologią nie powinna dać się zniszczyć i to także w programie. Te działania teraz inne i chociaż nowe szkice powstają, to nie dla szybkiej publikacji.

Dziś w Agra-Art ostatni dzień prezentacji tej pracy. Był czas popatrzeć. Ku mojemu zdziwieniu do tej pory niesprzedane pracę i Berdyszaka i Kierzkowskiego i Winiarskiego...
       
         
         
   






sobota, 25 stycznia 2020

339


Dzień piękny i dziś na wsi.
Wcale się nie mogę przyzwyczaić do tej zmiany i nie robienia kartonów i innych plastycznych, bo to porządkowanie elementów nie zabezpiecza potrzeby.
Jest priorytetem teraz pisanie form różnych i konieczność oczekiwania na odpowiedź. 
Tam w Warszawie i w przestrzeni całkiem znośnej z trudem dwie doby wytrzymuję i raz jeszcze potwierdza to konieczność przebywania tylko na wsi.
Tu teraz tylko szkice i pomysły notuję z opublikowaniem się wstrzymując z przyczyn oczywistych.






czwartek, 23 stycznia 2020

338

.                 W takiej scenerii zbierałam ostatnie podpisy popierających wykonanie rzeźby "Robota Frasobliwego".
I zebrałam te 40 podpisów

                              Mam jeszcze wiele takich obiektów, które robiłam i chciałabym pokazać Światu jak dobre to były prace i dla moich najbliższych, z myślą o nich wykonywane i nie było, i nie ma takiego wysiłku, którego bym nie podjęła raz jeszcze, aby to wykonać.
                                   *****
                Pismo, które okazało mnie na raz jeszcze przeżycie tych ostatnich lat dziesięciu jest gotowe .
                 Tu teraz, nie mając i innego sposobu opiszę wydarzenia nieco wcześniejsze ale dla tamtych to bezpośrednio przyczynowe.
             Nie są, aż tak odległe, aby nie mogły być przedmiotem i sądowego postępowania , a ja teraz uwalniając się z tego fizycznego dyskomfortu, kolokwialnie o tym mówiąc, mam i siłę i pomoc prawną, aby zadziałać.
           Zaczęło się, w mieście Warszawie, kiedy to oddawać zaczęto kamienice z żywymi ludźmi w charakterze " dobrodziejstwa inwentarza" i o tym już pisałam na blogu, ale teraz z wiedzą spełniającą podsumowanie.
 Ja też tak potraktowana to i do wszystkich składowych dodatek to był powalający.
 W latach poprzedzających bezpośrednio, czyli przed sprzedaniem kamienicy, wcześniej obiektu bardzo zaniedbanego przez administrację, to warunki mieszkaniowe tam trudne do zniesienia, a zwłaszcza w tym mieszkaniu moim. Zimno i nie wystarczał grzejnik olejowy i kosztowne to było, ciemno, bez słonecznego światła i przez chwilę chociaż, a elektryczność kosztowała. Praca wykonywana i były to początki mojej gospodarczej, która częściej dawała satysfakcję aniżeli stosowny przychód, ale nie załamywało mnie to i podejmowałam  następne działania.
       W 2005 kontuzja i zła diagnoza i niewłaściwe leczona doprowadziła mnie do stanu krytycznego i niemożności chodzenia.
      Tego i wielu zabiegów dochodzenia do formy, którą w połowie 2006r odzyskałam, są świadkowie.
             Odzyskując to min zdrowia potrzebne, aktywizuję działania i przez wystawy prac i inne dla pozyskania pracowni.
        Jako, że wszystko wskazywało, że właściciel sprzeda kamienicę i moje mieszkanie po usunięciu mnie stamtąd.
25 000 PLN zobowiązań tyle miałabym zapłacić tytułem zaległego czynszu. A przecież nie dawniej, jak dwa lata wcześniej, właściciel z małżonką wizytując moje mieszkanie oddali mi nadwyżkę czynszu.
    Mam nadzieję, że nie stracił nikt pamięci i kiedy trzeba będzie zaświadczyć przed Sądem to zrobi to.
         Pierwsze moje próby i porada prawniczki, którą w tym czasie uzyskała, że i trzy lata tak tam mogę być i mieszkanie od Gminy dostać.
  Uznałam to za całkiem logiczne, bo przecież traciłam 56m kw, a 25 m kw miałabym dostać.
       Szokiem dla mnie było usłyszeć w Urzędzie Gminy Śródmieście, że mieszkanie mi się nie należy. Przykro mi było z racji nie uzyskania żadnego wsparcia od znajomych tam w Urzędzie pracujących i także koleżanek że szkolnej ławy.
Jeszcze większym ultimatum od nowego właściciela że mam zapłacić 60 000 PLN albo 4grudnia 2006 opuścić mieszkanie.
 Nie miałam wyboru i podpisałam . Długo czekałam, w pobliskiej piwnicy-pracowni, na aż, zgodnie z umową, podpisana przez właściciela kopia pisma do mnie wróci, ale tak się nie stało.
 Nieraz zdarzało mi się tak, że z przyczyn losowych stratę nowym działaniem odbudować chciałam i różne aspekty, a przeżywszy tyle dziś mam świadomość jakie, nie pomagały.
            Takie były początki tej fazy historii i jak łatwo było pokonać i chorą, a nawet półkalekę jaką wtedy byłam, tak teraz kiedy odzyskuję to zdrowie konieczne i w swoim i w innych imieniu będę sprawom bieg nadawać.
             



   
     
                 



   

poniedziałek, 20 stycznia 2020

337

       Dziś cały ten piękny dzień w Warszawie przepracowany. Jestem w miejscu, w którym tak wiele wspomnień i z Teatrem Polskim związanych i Uniwersytetem Warszawskim i parkiem poniżej i latami spacerów z psami i ...
 A trzeba mi się skupić na tych ostatnich kilkunastu...
 Wcześniej w wielu postach na blogu opisywała różne incydenty z tego czasu i tak rozproszone było mi łatwiej przeżywać ponownie.
                                *****
         Pismo, które jest dla kolejnych działań fundamentalne, jest już w rękopisie gotowe




piątek, 17 stycznia 2020

336

       
Tak tu w Warszawie i na Powiślu zorganizowany kącik pisania. Po staroświecku, na papierze i tak będzie jakiś czas i z konieczności napisania pisma do Urzędu jak i innych co skutkuje zawieszeniem plastycznej roboty.
A opisuję właśnie mój pobyt na wsi Kuligów.
 Nie opisuję tego piękna, tam wokół, piękna przyrody, które pozwoliło mi tam doświadczyć i przeżyć. Resztę chciałoby się przemilczeć, ale właśnie tego nie można.
Trochę przybyło tych elementów na przestrzenną.
To tak na marginesie pisania, które priorytetem teraz .




wtorek, 14 stycznia 2020

335

           

  
Ta szafeczka do innego wnętrza, jako dodatek do makiety, w której się będzie działo. Nie widzę możliwości wystawienia tejże bo trzeba aby przestrzeń poza Warszawą i takiej poszukuję.
Tymczasem dopracowując się kondycji koniecznej dla podejmowania dalszych działań skończyłam pisać pismo do Urzędu w sprawie mieszkania.
Od dnia 4.12. 2007r do dziś opis i raczej lakoniczny bo taki być musi.
Susan Sontag napisała książkę pt. "Choroba jako metafora", w której jest o gruźlicy i raku. 
Nie miałam takich ambicji, aby powtarzać za Wielką Susan Sontag, ale samo wyszło " Choroba jako metafora-alergia" 
Z miejsca, w którym jestem dziś o wiele wyraźniej widać tamte sprzed lat. Z miejsca na wsi i z tego tu na Powiślu nieopodal kamienicy, w której 43 lata mieszkałam.
Widać wyraźnie i dopełnia obraz pamięć wszystkich incydentów, a szczególnie roku tamtego 2008.
Jeszcze raz i z mocą podkreślam główne założenie mojej pracy przez lata, że była dla tych, którzy dla mnie najbliżsi i nie kalkulowałam wysiłku wkładanego w działanie.
Do tamtego dnia 4.12.2007 przeszłość nie jest przedmiotem pisma, chociaż przyczyniła się i zaważyła. Nie miejsce tu na głębokie społeczne analizy i się będę streszczać, pomimo że ten, zadany mi przez Urząd opis wydarzeń,  przekracza ramy ustalone.

Dziś jest bardzo ciepło, ale ja już tak dopracowana przez smog, ewakuuję się z Warszawy.
Jutro będzie jeszcze cieplej i wrócę kontynuować.

         Po powrocie na wieś spłukałam z siebie żrący pył miasta i teraz mogę kontynuować.
Bo coś z tym trzeba zrobić i nie wystarczy, kiedy już się wszystko przewali i nawet do najbardziej tępych psychopatów dotrze kim byli żyjący tym substytutem porażającym i nie z mojej winy takim, i co zrobili licząc na bezkarność. 














poniedziałek, 13 stycznia 2020

334

             
                     Taki tam powinien zostać na stałe, tylko większy i stalowy, na ławeczce przy Mediatece w Grodzisku Mazowieckim.
"Robot Frasobliwy" Stanisławowi Lemowi dedykowany i w piątą rocznicę Jego odejścia tę makietę zrobiłam .
 Zostanie tylko fotografia.
                     
Już pokazywałam makietę tego wnętrza z inspiracji wielkim kalkulatorem z opowiadania Lema, z sofą-rzeźbą tapicerowaną i innymi meblami. 
Pokazuję ten stary projekt, bo tak bardzo nie mogę pokazać tych jeszcze starszych projektów. 



sobota, 11 stycznia 2020

333

     

Pełnia Wilczego Księżyca
Wczoraj wieczorem zjawisko na wsi oglądałam. Obejrzałam też film Andersona pt.  "Nić widmo" .
Perfekcyjne kadry i analiza potrzeby absolutnego kontrolowania podejścia do ludzi i efektów swojej pracy.

*****
 Rano kawa (na zdjęciu relief mój z 2012) 


Jak jest potrzeba to i ciasto upiekę bez  analizowania potrzeb innych ludzi i efektów swojej pracy, bo takie serniki robiłam dawniej często i wiem jak smakuje chociaż dziś jako veganka nie zjem.
W czasie między pełnią Wilczego Księżyca a wilczym apetytem na "poezję co, być może drzemie w nas..."
I tę analizę także, uznając za wielki tekst " Songu o ciszy" Jonasza Kofty, kwituję milczeniem.
Między pełnią Wilczego Księżyca a wilczym apetytem na poezję, popełniłam szkic kolejnej przestrzennej pracy i ugodzona w miejsce wrażliwe zdjęciami atelier Brancusiego, które na instagramie Centre Pompidou, wchodzę w strefę ciszy.


czwartek, 9 stycznia 2020

332

        Jest dużo do zrobienia.
Teraz kiedy po tych wszystkich wydarzeniach ostatniego półrocza takie podsumowanie z akcentem na konieczność robienia wszystkiego na wsi dla mnie jedynie, gdzie powoli dopracowuję się stanu koniecznego dla dalszych działań.
         Cała ta akcja ilustrująca i z tym mieszkaniem tu i pobytami krótkimi w Warszawie dla sprawdzania i wystawą prac nieopodal, to wszystko kulawe i niespełniające, ale dla wyjaśnienia wydarzeń z przeszłości ważne.
     
Wyjątkowo ciepły wieczór i, jak wiele bardzo razy w przeszłości, krótki spacer .
Pięknie oświetlony Pałac Kazimierzowski i tyle z tym miejscem wspomnień związanych, że książkę możnaby napisać. 
A tymczasem muszę się skoncentrować na pisaniu do Urzędu i to zwięźle i konkretnie.
Nie ma w tym odwlekaniu żadnego ściemniania i tak to trzeba napisać aby dać do zrozumienia i tym co niedopowiedziane,  a wszystko w skrócie koniecznym.


Trwała długo ta wystawa w Grodzisku Mazowieckim i czas był aby tych kilkanaście prac zobaczyć nie tylko na zdjęciach.
Są takie sytuacje w życiu, które determinują pewne próby wyjścia z takich czy innych kryzysów. 
Ta wystawa w Grodzisku to nie pierwsze z takim założeniem, kiedy jedynym sposobem jest zrobienie kolejnego dobrego projektu i zmierzenie się w ten sposób jedyny z problemami.
Takie były i liczne w przeszłości kiedy nie mogłam liczyć ani na lekarzy, ani na adwokatów ...






poniedziałek, 6 stycznia 2020

331


             Dziś takie okoliczności przyrody i jest 0°C i wiatr. Tamta zima, do której muszę wrócić pisząc pismo do Urzędu, była mroźna z temperaturą -26°C, i śnieżna.
                              *****
       
              Tylko tu jedna refleksja w odpowiedzi do pytania pewnej pani mocno już starszej " A jak ty sobie wyobrażasz końcówkę życia?"
               Nie chciałabym aby wyglądała tak jak tej pani wśród, jak twierdzi, 90% psychopatów dookoła...
                W późnym wieku można jeszcze sporo zrobić i tak właśnie do pracowałam projekt sprzed lat i tym razem to jest enkaustyka+...Będzie makieta tego koniecznie, bo chociaż czas z przewagą słów to nie sposób się od tamtych form przestrzennych z tym "szeptem symbolicznym" ...Spodobało mi się to określenie aspektu sztuki abstrakcyjnej zasłyszane podczas wykładu Marii Potockiej.
                 W późnym wieku nie wypada tylko jednego- być głupim.
          "Głupotą jest ciągle robić to samo i oczekiwać innych rezultatów"
                   Albert Einstein

Karma to prosty, atawistyczny sposób dyscyplinowania osobników przekraczających normy stada, ewolucyjnie zakodowany w genach podświadomie nakazany sposób ukarania się samemu.
       
       


               


   
                       


sobota, 4 stycznia 2020

330

     
Całkiem sporo, jak na jeden wieczór działań "między wierszami". 
Ręce i oczy sprawniej działają to się robi tę moją piękną i mądrą sztukę i właśnie tę karminową i nie tylko dlatego, że olejnych na płótnie w tych warunkach robić się nie da.
Ponowię też próbę dla zrealizowania tego obelisku. 

piątek, 3 stycznia 2020

329

Wczorajszy zachód słońca
Dziś rano zaświeciło trochę złocąc drogę "Pod dębami".

Tu dziś nie miałam być, ale jak już to karton przygarnęłam.



czwartek, 2 stycznia 2020

328

       

Domowi Aukcyjnemu Agra Art i
Sopockiemu Domowi Aukcyjnemu, a także Antykwariatów Galerii "Atticus" i tym wszystkim, którzy razem po stronie mojej sztuki dzięki wielkie i najlepsze życzenia na Nowy Rok 2020.


Zdrajcom na pohybel bez przebaczenia.

*****
Dziś lepiej trochę się czując i bez tego stanu podgorączkowe, który dwa tygodnie mi przeszkadzało, aktywizuję działania.

środa, 1 stycznia 2020

327

       

Nawet bardzo krótki, kilkugodzinny pobyt w Warszawie skutkuje efektem porażenia alergią.
Po powrocie na wieś koniecznie trzeba spłukać ten osad żrący i po dniu działań wyczerpujących plus dokuczliwy ból uszkodzonego palca u nogi, zabieram się do tej co trzeba, pracy.
Zapisane i tak ma być, chociaż może i nadmiar szczegółów, ale ważne i to także co stanowi chociażby wyjaśnienie tych ostatnich w roku dwóch tygodni, które nie sprawdziły się w działaniu na rzecz tego co najważniejsze.
Zaczęłam rok od sztuki robienia, a jakże, a ponieważ warunki nie pozwalają na wykończenie obiektów to szkiców kolejnych nie pokazuję.

Naleśniki wegańskie z pastą sojowo-warzywną i całkiem dobre mi wyszły.
A dzień ten pomału bo trzeba się koniecznie trochę podkurować .