poniedziałek, 25 grudnia 2017

136

Nie rozumiem dlaczego pod choinkę dostałam tę różową torebkę. Najbardziej to mi ona pasuje do ręcznika. Parka (oryginalna, bawełniana za 650 PLN), vegan martensy za 600 PLN, aksamitne (100%bawełny) spodnie, sztruksowa czapka i ta torebka to byłby niezły kostium zaprojektowany,  niejako,  na marginesie .Tu na wsi zaprojektowałam bardzo  dobre wnętrze, a że przestrzeń niewielka i kosztowna to urządzić ją trzeba perfekcyjnie. Szkic na instagramie.
20m kwadratowych .Realizować
zaczęłam od sztuki bo takie mam  możliwości. Kilka gobelinów już jest a teraz przygotowuję elementy  całkiem sporego,  jak dla tej przestrzeni, bo 2.6mx2.6m. .Perfekcyjnie zaprojektowane wnętrze i trzeba perfekcyjnie wykonać dwie szafy i regał a te wys 2.6 m z płyty stolarskiej fornirowanej dębiną .
Witrynkę z lat 60 fornirowaną mahoniem pasiakiem, po usunięciu lakieru pokryję olejem lnianym i szybki suwane wymienię na lustra .Na witrynce lampa z gąsiora szklanego z abażurem z juty.
Dziś jeszcze koniecznie musiałam zacząć  gobelin pt."Navigare necesse est...", zacząć kończyć, bo to już w Międzyborowie, trzy lata temu początek tej pracy.
Tak więc dzieje się to pokazowe wnętrze na wsi .
Pomału także inne działania i dlatego dopiero za jakieś 10 dni opublikuję jedną ze scen  z "Finisażu", scenę z podtytułem "W bufecie Urzędu Gminy Centrum w Warszawie".

135

                   To QuickMemo tak wciąga, że naszkicowawszy kapitele kolumn Sprawiedliwości, Miłości i Harmonii, mam chęć właśnie te szkice pokazać, ale tak być może w środę, kiedy z różnych powodów nie uda się skończyć makiet.
Przestrzeń, tu na wsi, ogarnęłam i chociaż to prowizorka, to mogłabym tu przyjmować gości, także tych z Francji czy Niemiec, USA... Piękna okolica, nocleg w hotelu obok i moja dobra sztuka.
To jest ten wariant najlepszy i właśnie tu wystawy. To tylko godzina jazdy, wygodnym PKS, z Warszawy, a wszystko wygląda o wiele lepiej niż na zdjęciach.
Już wielokrotnie wspominałam, że studiowałam Historię Sztuki na UW i ciągle nie mogę zrozumieć postaw negujących moje oceny, jak np. że szafa trzydrzwiowa z międzywojnia, fornirowana brzozą karelską, po konserwacji przez najlepszego stolarza, to unikatowe piękno warte min. 6.000 PLN (szafa rozkładana), że łóżko (zostało tylko jedno) też brzozą karelską, z materacem na sprężynach, zrobione przez najlepszego tapicera, to unikatowe piękno warte min. 3.000 PLN,  że 100-letnie płótno (140x130cm) po konserwacji jest warte min 3.000 PLN, itd.
Nie mogę zrozumieć takich postaw bo tego zrozumieć  nie można.
A co do mojej sztuki to podobnie i naprawdę nie musi jej nikt weryfikować, ja sama robię to najlepiej.
        Wystawa kartonów prawie gotowa, osiem gobelinów, kilkadziesiąt mniejszych prac i makieta rzeżby dla przestrzeni publicznej i mógłby ktoś przeżyć chwilę w naprawdę pięknej rzeczywistości, a dla kogoś ze Świata gest w stronę tych  pięknych i unikatowych obiektów, to jedna akcja.

sobota, 23 grudnia 2017

134

Teraz, po dobie na wsi, czuję się zdecydowanie lepiej, zanika ten otępiający ból wszystkiego wewnątrz i mam nadzieję, że przez najbliższe trzy dni odzyskam siły na tyle by wykonać to czego nie dałam rady przed Świętami.
Takie prace, które tu postanowiłam skończyć do jutra dzieją się i rokują co na instagramie widać.
                             ***
Brak wiary czyni cuda.
Potrzebne mi były sosnowe gałązki dla dekoracji tej mojej pracowni na wsi.
Wsiadłam na rower i jadę szukać drzewka. Przejechałam już z kilometr i zreflektowałam się, że nie wzięłam nożyka. Jadę dalej, pomyślałam,  znajdę drzewko, wrócę po nożyk. Patrzę, a tu na ziemi leżą sosnowe gałązki. Ktoś wyciął drzewko i pozostawił niepotrzebne i na instagramie zdjęcie tych właśnie.Jakaś magia czy co?

niedziela, 17 grudnia 2017

133

Chwila przerwy w działaniach przy gobelinie i na instagram wrzuciłam kolejne projekty wykonane QuickMemo.
Trzeba mi jeszcze dojść do większej wprawy ale teraz ważniejsze te kapitele kolumn dla teatru, które mam nadzieję jutro pokazać.
                            ***
I ponownie na instagram jakieś plastyczne impresje, które Kosmos ubogacił, bo oto do zbioru "Steel love" dodał przepięknie powyginaną siatkę zbrojeniową. W takiej surowej formie na instagramie.
I dzieje się jeszcze ten fotel i zaraz po Świętach ma zaistnieć rewitalizowany przez mistrza tapicerskiego, jakich w Warszawie niewielu.
To wszystko i więcej tam w jakimś oddaleniu i to nie tylko z racji tej odległości 40 km. Tu, na wsi zdołałam przygotować bazę konieczną dla różnych wariantów działań, zarówno tej, którą możnaby nazwać bajkową fabryką sztuki jak i tego konkretnego i najważniejszego .
Wracając do zdrowia, dzięki temu rocznemu mieszkaniu na wsi, robię się coraz bardziej aktywna i a propos fabryki sztuki to taki oto mam zamysł.
Przez dwa lata z determinacją ocalałam przed unicestwieniem obiekty, które warte są tego aby dać im drugie życie. Zdołałam skompletować a to po cztery sześć lub więcej krzeseł Chierowskiego, Hałasa , patyczaki, metalowe, fotele też po dwa czy cztery. Dobry polski, stylizowany skandynawskim, design .Dla tych krzeseł i foteli zaprojektowałam stoły.Tapicer, ktory teraz rewitalizuje,  pokazowy XIXw  fotel, mógłby wykonać także  zaprojektowany przeze mnie .

Teraz wypadałoby...
Jeszcze nie teraz o tym, jeszcze nie, chociaż czas nagli i powinnam to już finalizować, ale to tu na wsi, kiedy ustępuje ten stan porażenia alergią a teraz zimą jest zdecydowanie gorzej, to tu działam i myślę o wystawie.
Na instagram, może już za dużo tych efektów twórczej jazdy, ale cztery godziny dziennie w autobusie spędzam.
Nie skończyłam prac przy tej pięknej secesyjnej szafie bo pracownia została zajęta przez inną ekipę wykonującą jakiś pilny montaż, dla krzeseł nie mam jeszcze tej obiecanej torfowej bejcy, tak więc zdjęcia tych obiektów póżniej.
Skończyłam, już tu na wsi montować ten większy gobelin (zdjęcie na instagramie)
Przed jego wykończeniem zrobię kilka mniejszych prac, a między innymi tę na aukcję, na ktorą przyjmą tylko małą, taką 30x30 cm, za bardzo małą wywoławczą, bo bez "uzasadnienia ceny" .To nie moje określenie, tylko pewnego entuzjasty sztuki, a znaczy to, że bez ramy.
Tak więc każdy będzie mogł kupić tę moją małą pracę a o terminie aukcji powiadomię..

sobota, 16 grudnia 2017

132

Już dłużej nie mogłam wytrzymać tego stanu porażenia alergią i na wieś koniecznie jadę . Na instagram wrzuciłam zdjęcia komina elektrociepłowni Żerań zastosowawszy trzy filtry, to taki żałosny żart z racji oddalania się z tej przestrzeni koszmaru. Zrobiłam tylko to jedno ujęcie i te druciki tak idealnie poziomo.
Jak bardzo obce stało mi się to miasto, w którym przeżyłam tyle lat, że dziś mając taką łatwość fotografowania nie potrafię zrobić  mojej ilustrowanej autobiografii i jednym z rzadkich zdjęć jest ten komin dymiący.
Udało mi się wykonać to co sobie założyłam zrobić a ta wiejska półka i metalowy taboret to takie bonusy.

Już na wsi, jakby w innym wcieleniu, bez bólu, swobodnie oddychając pracuję tworząc gobelin .Tam ból ścina myślenie tak, że dopiero tu, kiedy ustępuje, dopracowuję ten projekt ze stalową watą.
I można sobie wyobrazić wystawę bo już mam dużo obiektów oprócz tych trzech co na instagramie. Zdjęcia nie pokazują jak pięknie oświetlone wyglądają w realu.
Jednym z obiektów byłaby ulepiona z tej waty, ludzka postać - taki człowiek z żelaza, i w czasie trwania wystawy ( załóżmy, że byłyby to dwa tygodnie) spryskiwana wodą i wata szybko rdzewieje a po dwóch tygodniach postać rozpada się. Miało być bardziej uniwersalnie a zrobiło się trochę politycznie, które to wrażenie dopiero w kontekście całości zmieni się.
A tytuł wystawy taki trochę zakręcony po angielsku -"Steel love".

niedziela, 10 grudnia 2017

131

    Dziś tylko o wydarzeniach drugiego planu.Po kilku godzinach w Warszawie silny atak alergii powalił mnie i nie mogłam pójść na ważne  wieczorne spotkanie. Spotkanie tak ważne a ja nie mogłam już oddychać i chodziłam z wielkim trudem. Tu na wsi atak pomału ustępuje.
Na instagram, z rzeczy dziś ocalonych, wrzuciłam zdjęcia tylko dwóch: kwietnika i kilimu.
                        ***
    Już wczoraj było za póżno, a dziś już jest tylko o czym mówić.

           Jakiś krok znów zrobiłam i nieważne, że nie mający znaczenia, ważne, że w ogóle.
To dla tej wystawy kartonów i jakieś wstępne ustalenia zostaly poczynione. Dziś krok kolejny w tym celu ale w innym kierunku.
Wystawa pt . "Dziękuję za kawę, była taka sobie" ma być moja, indywidualna .
Na instagramie szkic zbroi ze stalowej waty- materiału, który pokochałam jako tworzywo z ogromem możliwości. Jasne, że chciałabym i mogłabym w prosty sposób zrobić taki kostium w realu, ale już nie zrobię, ani tego ani innych obiektów z tego cyklu.
Trzecia doba, tu w Warszawie, i pomimo proszka przeciw alergii, komplet dolegliwości mam, a muszę wytrzymać do jutra.

sobota, 9 grudnia 2017

130

       Na instagramie trochę plastycznych impresji i szkic pracy z białą flagą, którą to z racji pewnego wydarzenia, bedę kończyć.
Ważny też znak logo Szkoły Dizajnu.
I kilka zdjęć z pleneru.
Znaki logo tworzone w autobusie, więc literki trochę zbyt koślawe. Takie szkice do dopracowania.
Bardzo wdzięczna jest ta technika QuickMemo  i w tej mojej Szkole Dizajnu organizowałabym cyklicznie konkursy takich grafik i wystawy wydruków.
     W Warszawie ogrom prac do wykonania, ale dziś tu na wsi koniecznie muszę odpocząć od tych koszmarnych ataków alergii, uporać się z ich skutkami i przygotowuję elementy dla następnego, dużego gobelinu.
To wszystko działania drugiego planu, a z tych najważniejszych to zdaje się, że nareszcie jest ktoś z kim będę mogła pójść gdzie koniecznie pójść muszę i nie jest to Bal Sylwestrowy.

sobota, 2 grudnia 2017

TooMany 129

   Na instagram tylko niewiele z tych zdjęć, które robię dokumentując wykonywane prace. Tam w Warszawie, skąd dziś po dobie, wróciłam w fatalnym stanie po ataku alergii, ale na spotkaniu wczoraj wieczorem koniecznie musiałam być, a i to płótno potem umyć. Spotkanie dotyczyło także tej wystawy, ale za wcześnie żeby już o terminie. Tak więc teraz tu na wsi, kolejny większy gobelin (120x120 ) zaczynam. Zegar wisi i  chodzi.
Ze mnie schodzi pomału alergiczne porażenie smogiem (na instagram wrzuciłam zdjęcie ) .Rok zmagań z koszmarem tej przypadłości z takim skutkiem, że po kolejnym doświadczeniu,, reanimuję się nieco szybciej
A ta trochę lepsza kondycja konieczna dla następnych działań.
Tu informacja, która nie wiedzieć po co,  do Francji głównie, że ta wieś na której jestem, bardzo blisko Radzymina .

środa, 29 listopada 2017

128+

         Dżwigałam dziś ten stary obraz w ramie i jeszcze krzesło Hałasa (szoste !) ze 300m i nie pękłam, nawet oczy nie rozbolały. I jeszcze te dwa fotele cudne i to znaczy, że mój stan coraz lepszy i bez lęku, że stracę wzrok mogę przystąpić do następnych działań.
       
                         ***
          Tak było przedwczoraj i nie będę ukrywać, że po tamtej akcji musiałam trochę odpocząć.
           Ten stary obraz, mógłby pięknie zaistnieć na mojej wystawie, vis a vis równie dużego gobelinu, ale aż tak bogato na tej, którą przygotowuję, nie będzie.
Tytuł wystawy wybrałam:
"Dziękuję za kawę. Była taka sobie"
Wracam do projektu sprzd lat 10.
          
          

TooMany 128

Motto:
"Dziękuję za kawę. Była taka sobie"
G.B
To motto to dobry tytuł dla książki, albo przynajmniej rozdziału. No to piszę .
To płótno, 138x128cm, jest piękne, i jak dla mnie cenne.Podejrzewam, że XIXw. i zaczął je malować dobry malarz.
Nie znam się na starych płótnach i nie wiem jak nazywa się to z drugiej strony, ale też mi się bardzo podoba.
Wrzuciłam zdjęcia na instagram.Prace konserwatorskie postępują.
Uwaga:
Na instagramie opis zaczyna się od starego  obrazu z drzewem i potem kolejno.

niedziela, 26 listopada 2017

TooMany 127

     Najbardziej mnie wzruszyło to wejście na mojego bloga z Boliwii, że z Brazylii, czy Indonezji też bardzo, ale to z Boliwii jakoś szczególnie. I znów te moje obiekcje, że być może wszedł ktoś,  kto rozumie po polsku, o ile w ogóle po polsku dziś można rozumieć.
Nie można zrozumieć władz miasta Warszawy, że wcześniej nie informowały czym grozi przebywanie w zanieczyszczonym powietrzu (ciągle mam z tym problem) , co mnie i wielu innym dałoby szansę tak zadziałać by funkcjonować normalnie, żyć i realizować swoje plany.
Ja do tego stanu, w miarę , normalnego funkcjonowania doszłam sama i można tak powiedzieć, że przez przypadek, którego podobno, nie ma. Powiedzmy, że to rozumiem.
     
     
  

 

wtorek, 21 listopada 2017

TooMany 126

Poziom zanieczyszczeń 123, to już dla mnie dużo za dużo i bardzo żle to znoszę, ale trzeba kończyć te prace w Warszawie, zatem jeszcze tam. Osiem godz to max, potem zaczyna się dziać coś nie tak i muszę sie ewakuować na wieś.
Że mam straszny opór przed opisywaniem tych wszystkich moich zmagań z polską patologią, to fakt, bo wejścia na mojego bloga z tylu krajów świata i wolałabym o sztuce, tylko o sztuce.
24 11.
Dziś, tam w Warszawie, bo już wróciłam na wieś, poziom zanieczyszczeń 150+.
Reakcja mojego organizmu, po kilku godz. przebywania w tej atmosferze, podobna do ataku grypy czy też zapalenia stawów ale w drodze powrotnej wszystko przeszło, zniknęły obrzęki wewnątrz i zewnątrz, ustąpił ból jajników, ktorych to dysfunkcja była powodem takiej wielkiej radochy, o której przy jakiejś okazji opowiem.
Tak działa smog, na mnie i na wielu innych.
       Dziś skończyłam ten gobelin ze strzałkami "Nie pytaj o drogę tego, kto ją zna, bo wówczas nie mógłbyś pobłądzić"-
cytat Rabiego Nachmana z Bracławic.
Zwłaszcza jeśli droga po wodzie, bo ten gobelin pokryty srebrem, o tym właśnie.
          I więcej takich gobelinów pod srebro, bo i "Deszcz", i "Navigare necesse est..." i inne już przygotowane do wykończenia
Dużo tych prac już wykonanych, tych zaczętych czy zaprojektowanych. Dużo jest też mebli, i ciągle ich przybywa, dla tego najpiękniejszego wnętrza, i miejsce jest i czas, by znaleść dobre ręce, w które by tę instytucję można przekazać.Najpiękniejszego, a jakże, i żałujcie, że nie możecie go zobaczyć i żebyście nie żałowali za póżno.
W przeszłości ataki, dziś to wiem, alergii na smog, trudne do zniesienia dla innych a co dopiero dla mnie, sprawiały, że te akty przekazania tego wszystkiego co wypracowałam, rozpaczliwe i nieskuteczne.
Tak było lat temu dwadzieścia, kiedy stan był już krytyczny. Nie myślałam o sobie, tak jak człowiek, którego całe myślenie o sobie sprowadza się tylko do tego jednego żeby przestać puchnąć.Teraz, tu na wsi, kiedy zdarzają się takie dni to myślę, że mogłabym pomyśleć o wielu rzeczach dla siebie.
Pracowałam 20 godz na dobę tylko, żeby zdążyć więcej dla nich zrobić.Dla nich, moich bliskich.
Myślałam, że po wielu pracach, mozolnych i bez zysku przyjdzie odmiana.
Robię teraz gobelin "Rozbicie naczyń"  i będzie tej pracy bliżej tamtemu mojemu reliefowi sprzed lat dwudziestu pt. "Naczynia bez łaski" na którym to skorupy pod wodą, aniżeli literackiemu pierwowzorowi.
Znam Kabałę równie żle jak Biblię, Wedy, Tao, Dianetics, itp, ale znam takich, którzy znają jeszcze gorzej i słusznie uważają się za mędrców.Tylko żeby nie było nieporozumień to nie jest jednoznaczne.
Pracuję też nad makietą kolumn Harmonii, Miłości i Sprawiedliwości. Dwie już gotowe.

poniedziałek, 20 listopada 2017

TooMany 125

Zdarzyło mi się tak już bardzo dawno temu, że 90 lat wtedy mający Profesor Roman Owidzki, zechciał obejrzeć moje prace, a konkretnie kartonowe reliefy, i aż klasnął w ręce mówiąc "Robić, robić".
I potem jeszcze dwóch Nestorów polskiej sztuki do mnie -"Rozmawiajmy jak równy z równym", a dziś się wystawiłam na telefoniczny kontakt ze sfrustrowanym autorytetem, który powiedział, że wszyscy go o coś nękają i że niczego nie chce oglądać. No to nie zobaczy. Wróciłam na wieś i muszę to jakoś przeżyć.
Wrzuciłam na instagram zdjęcie gobelinu 100x100cm i robię następny.
Schodzi ze mnie to smogowe porażenie i już się czuję prawie dobrze.

sobota, 18 listopada 2017

124

            Z nogą, a dokładnie z piętą, nieco lepiej, ale nie całkiem dobrze. Bardzo ten uraz utrudnił mi działania . Przyspieszyłam, bo zimno się zaczyna a prace przy wystawie zaniedbane.

                           ***
    Na instagramie zamieściłam zdjęcie kostiumu dla mojej Szkoły Dizajnu. Dziś właśnie dostalam takie spodnie robocze z lat 60., 100% bawełna, to się chwalę.
Tak właśnie, mojej Szkoły Dizajnu, dla której sali historii jest już dużo obiektów.
Tu, na wsi, jest dobre miejsce dla takiej Szkoły. Trzeba tylko pieniędzy, czy to z odszkodowania, czy wystawienia sztuki, czy znajdując sensownego wspólnika.
                             ***
             A póki co, tu się reanimuję po to aby tam w Warszawie realizować zadania.  Jednym z nich jest wykonanie dużej figury bałwana "Odświętnego".
Makieta zaginęła i będę odtwarzać, a wygląda tak: wielka choinkowa bombka, na niej pisanka, na pisance łepek bałwana z nałożoną karnawałową maską -ludzką twarzą (czyją? ) .I jeszcze na dole dynia Halloween z oczkami w kształcie serduszek i kawałek takiej dyni na łebku bałwana w charakterze takiej rudej czuprynki.
Wykonać i ustawić w odpowiednim miejscu.

piątek, 17 listopada 2017

123

Mam nowy tytuł dla mojej książki, taki, którego nie trzeba będzie tłumaczyć ani na angielski, ani na polski.
                    TooMANY.

środa, 15 listopada 2017

N.I. 122

    Zimno, zanim się nie nagrzeje, tu na wsi, nieznośnie zimno. Poziom zanieczyszczenia powietrza w Warszawie 151 i musiałam się ewakuować.Takie stężenie sprawia, że po dobie pobytu tam jestem w fatalnym stanie, a tak bardzo chcę tam robić te wszystkie prace, a przybywa ich w tempie. Blat stołu z międzywojnia, na grubej desce szachownica z dębowych płytek. I będzie piękny stolik okolicznościowy.
   Dziś, tam w Warszawie, jest już 160. Pracuję dziś tu, na wsi, jeszcze nie pozbywszy się skutków wczorajszego porażenia, pracuję intensywnie i mam nadzieję efekt pokazać wieczorem na instagramie.
               Jak już wcześniej wielokrotnie wspominałam, działania te wszystkie są formą ilustracji dla tego najważniejszego i czas oczekiwania na rozprawę wypełniają. Jeden z efektów specjalnych tego tu mojego rocznego pobytu na wsi, to ustąpienie bólu gałek oczu. Tak bardzo się obawiałam, że stracę wzrok, jak to mówiono, w ciągu doby, że to dołowało jeszcze bardziej.
Poziom zanieczyszczenia powietrza 163, jak dla mnie o 160 za dużo i dobrze, że mnie tam nie ma.
Wrzuciłam na instagram zdjęcie gobelinu w trakcie pracy, trochę odpocznę i będę kończyć.100x100cm , mam takich kilka,  przygotowanych już trzy lata temu. Projektowałam robić dużo większe.

     
             
 

środa, 1 listopada 2017

N.I. 121 kontynuacja 2

Wśród tych licznych i wyczerpujących prac, i działań dla spraw sądowych, teatru, nie zaniedbuję sztuki.

Z cyklu "O wolności i innych demonach"
30x 30 cm
karton, politura, srebro.
Robię dużo prac, ale dla wystawy, która się musi odbyć z wielu powodów, nie dam rady dokończyć "Tańczącego z gwiazdami",  wys. na 2,5m , figury, którą zaczęłam 9 lat temu .
Nie dam też rady wykonać makiety tej komody w szachownicę, sprzed lat 20. Będzie tylko jedna makieta.Sztuka, wystawy, robione głównie z myślą o moich bliskich. Te działania teraz także z myślą o nich i dla nich, chociaż inaczej.
***
Pozew w sprawie pracowni już jest w sądzie.

Tu, na wsi, chociaż zimno, mój organizm zaczyna funkcjonować. 
To będzie trudne zadanie do wykonania, począwszy od pozyskania pieniędzy na koszta sądowe, ale nie odpuszczę. To, że tak się zdarzyło i po tych latach koszmaru jaki przeżyłam, znalazłam się tu, gdzie już z całą świadomością przyczyny porażenia, pomału pozbywam się jego skutków, traktuję jako zrządzenie nie do przecenienia.Podobnie jak porady adwokata.



poniedziałek, 30 października 2017

N.I. 121 kontynuacja

Opublikowałam, tak na szybko, będąc jeszcze w Warszawie, ale już dotarłam na wieś. Dziś te 40 km nieco dłużej pokonywaliśmy .
To już naprawdę niezły zbiór  obiektów odzyskanych i myśl, aby stały się zaczynem Szkoły Designu, jest sensowna.
Dwadzieścia lat, z okładem, liczy sobie ta idea.
                              ***
Wczoraj, 31.10 ,  uparłam się ratować przed unicestwieniem łóżko, pochodzące z międzywojnia, mahoniem pasiakiem fornirowane.To, czy akcja skuteczna, okaże się w poniedziałek, jeżeli uda się odnaleść brakujący piąty element.

Tak to wygląda, dosyć szeroki,  margines działań najważniejszych.
A do tych należy także zorganizowanie i wykonanie prac na wystawę.
"Oczekiwana zamiana miejsc"
Kartonowe reliefy, które pierwsze, traktowane tuszem i politurą, wrzucam na instagram.
Będą też większe, srebrno-złote i kolorowe .
Wrzucam na instagram zdjęcia wykonywane z okna autobusu w drodze, teraz już tylko do Warszawy. 




sobota, 28 października 2017

N.I. 121

Na instagram wrzucam kolejne zdjęcia prac starych i nowych, tu tylko komentarz.
               Jestem na wsi gdzie dziś, przez jeden dzień muszę doprowadzić organizm do równowagi, jako że ataki alergii koszmarnie trudne do zniesienia a trzeba
Dzieje się i już mam cztery takie krzesełka Hałasa i moc innych obiektów do zrobienia .

W tym fotelu Lisa to nawet materiał obiciowy piękny .

niedziela, 22 października 2017

N.I. 121

Na wsi przestrzeń w trakcie adaptacji.
Dobra betonowa posadzka do polakierowania, meble do konserwacji i do wykonania wg mojego projektu, dużo moich prac i będzie naprawdę pięknie i nie tylko będę tu mogła wrócić do zdrowia ale i coś zrobić. Krzesło w stylu Bauhaus dostałam w takim stanie, a że lubię to je rewitalizuje.I znów do Warszawy. Pogoda jak widać.

Taka anegdota, na początek,  a bardzo stosowna .Wczoraj wieczorem, tak na chwilę You Tube i Artur Andrus opowiadał jak to po jego występie podszedł jakiś z publiczności i mówi "Te pana teksty to nie są dobre teksty"" Po kolejnym takim incydencie, Andrus przypomniał sobie ripostę jakiej, w podobnej sytuacji, swojemu krytykowi  udzielił  Zenon Laskowik i na -"Te pana teksty nie są dobre",odpowiedział: "A inteligencja je lubi".Przytaczam tę anegdotę bo na instagramie mam fanów z super techno.Technosoul naprawdę dobra muzyka.

                                ***

Takie dziś dwa fotele,  lata 60 , oryginalne, super wygodne, z siedziskiem na sprężynach odzyskane chwilę przed całkowitym unicestwieniem.

N.I.120+

"Na nas możesz liczyć"

 Wys. min 1O m rama i prowadnice ze stali nierdzewnej , czerwone i białe kółka.

W domu mojego dzieciństwa były takie jak na zdjęciu, ale już nie pamiętam jak nazywały się te kółka.  

Byłaby to naprawdę piękna instalacja, której makietę w najbliższym czasie wykonam i spróbuję "powalczyć" o zrealizowanie.

sobota, 21 października 2017

N.I. 120

Będzie kontynuacja sztuki "Zbrodnia Ikara" za czas jakiś, tymczasem o tym co teraz .
Na instagram wrzucam zdjęcia prac i zdjęcia okolicy, tu gdzie od roku jestem.
Z dnia na dzień czuję się lepiej, pod warunkiem, że w Warszawie nie przebywam dłużej jak 8 godz.
Pozew w sprawie pracowni przy Ząbkowskiej już w drodze do sądu.
Ten proces pokaże troche prawdy o ludziach, których po drodze.
Główny winowajca, czyli warszawski smog, z powodu wysokich opłat sądowych, na razie poza zasięgiem co nie znaczy, że nie szukam sposobu.
Mam wiedzę zweryfikowaną i znam przyczynę tego koszmaru, który był moim udziałem przez całe lata.
To nie był jakiś tam dyskomfort, tylko całkowita dysfunkcja organizmu, porażenie wszystkich organów, z kumulacją w roku przed i efektami specjalnymi, które tyle radości sprawiały innym.
Nie umiem powiedzieć, czy to, że tak poniżano mnie z powodu tej ułomności, kiedy znam jej przyczynę, boli bardziej niż wtedy kiedy byłam pewna, że jest skutkiem tamtego nieszczęsnego urazu kręgosłupa.
I teraz ten projekt sprzed lat dwudziestu mozolę uparcie.Ma on już  inne założenia, ale jest pomimo wszystko bardzo sensowny i trzeba go wykonać.
Trudno bardzo całemu światu opowiadać takie straszne rzeczy, które opowiedzieć muszę.
I jeszcze się dzieje, że moja sztuka "Finisaż" rozpoczęła  swój byt publiczny.
To takie pierwsze kroki i bardzo jeszcze nieporadne. Aby jeszcze trochę lepiej się czuć, co jest warunkiem niezbędnym by działać bardziej energicznie,  tu na wsi muszę koniecznie poprawić warunki .
Mam jeszcze jeden, moim zdaniem, bardzo dobry projekt instalacji dla Warszawy. Tytuł "Na nas możesz liczyć".
W ramie ze stali nierdzewnej, wysokie min.10 m. inspirowane tymi na zdjęciu, które w poście 120+, próbuję opublikować.
                          
                            
                        

sobota, 14 października 2017

N.I. 119 kontynuacja 2

Naipierw sprawdzę, czy opublikuje się ta grafika.
***
Poszła. To ważny obrazek dla tej sceny, w której udział biorą:
Gaja
Monika-koleżanka Gai ze średniej szkoły,
Jan.
Scena rozgrywa się w tej samej przestrzeni co wcześniej .
Gaja i Jan witają Monikę .                                    

Monika:

Super. Przez telefon i zdjęcia nie wyglądało tak okazale i znakomicie .

Gaja:

Popracowaliśmy trochę z Jaśkiem, który teraz zrobi dla nas dobrą kawę .

Po wyjściu Jana 

Monika rozglądając się po przestrzeni.

Większość to masz tu wzornictwa PRL. Jakaś nostalgia za koszmarem ?

Gaja:

Dobre projekty najepszych, z inspiracji wzornictwem skandynawskim i świetna robota polskich zakładów Wykończenia dobrego brakuje i to teraz można zmienić.
Ciekawe, że secesja nie kojarzy się nikomu z zaborami.

Monika. 

Zadaliście sobie dużo trudu, może nawet niepotrzebnego bo z konkurencją i agresywnymi reklamami ciężko

Gaja.

To nie tylko to. Wiesz jaka byłam zaangażowana, do obrzydzenia, można tak powiedzieć i kiedy zorientowałam się, a szybko się zorientowałam co perfidia będzie realizować za scenariusz, to pomyślałam robić tak by ratować co się da, i ważne, dać program na życie tym, "popaprańcom", czy ""nieudacznikom", jak to ich określają psychopatyczni kombinatorzy.
Jest teraz jeszcze wokół tego mojego przedsięwzięcia dużo złej energii, ale pokonamy to pracą.
Pierwsze pięć lat to była moja porażka, nie zrozumieliśmy się .
Teraz na razie pracuje się nam dobrze we dwoje.

Monika:

On cię kocha ?

Gaja:

Człowiek najpierw musi pokochać siebie i swoją pracę, albo najpierw pracę a potem siebie.Jasiek jest na etapie, że kocha o tym mówić, a to już dużo zważywszy...

Wchodzi Jan z kawą.




środa, 11 października 2017

N. I. 119.

i takie podobieństwo klimatów dawno temu, bo ta sztuka dzieje się już bardzo długo, było mi bliskie, ale wydarzenia, które zaszły póżniej sprawiły, że stało się to niepodobieństwem.
                           ***
         Od blisko roku mam tę wiedzę, zweryfikowaną już tak, że pewną na 100%. To smog sponiewierał tak moją fizyczność, od tegoż roku jest mi się z tym straszne trudno pogodzić, chociaż tu, czyli na wsi, gdzie pomału mój organizm pozbywa się skutków tego porażenia, co nie znaczy, że kiedy znów jestem tam w Warszawie nie ma trudnego do zniesienia ataku. Od jakiegoś czasu nie bolą już tak bardzo oczy, chociaż pracuję ostro.
"Zbrodnia Ikara" gotowa była już 15 lat temu, zatem teraz tylko szybko przepisać, dziś jeszcze.
                            ***
"Zbrodnia lkara "

Akt l

Osoby:

Gaja -lat 40 artystka

Jan -lat 30 jej partner w pracy i życiu.

Sąsiadka l

Scena l.
                          

Jan -patrzy przez okno i nostalgicznie:

-Zmienia.

Gaja odrywając się od pracy podchodzi do okna i spojrzawszy przez nie:

-Ale co zmienia ?

Jan:

-Samochód.

Gaja:

- Widzę, że samochód, ale co zmienia.?        Kolor? Koła? Miejsce?

Jan:

- Z mienia. Przesiedleńczego.

Gaja:

-Morze.

Jan.

-Nie może, tylko na pewno, widzę po numerach.

Gaja:

-Bałtyckie.
Jeden język a porozumieć się czasami trudno, ale ważniejsze rozumieć pracę.

                       ***
Gaja:

- To nasza wspólna praca. Połączyłeś te stołki, ja je pomalowałam, zaraz przyjdzie sąsiadka z góry i spróbuję jej ten fragment kolumny sprzedać.

Dzwonek do drzwi wejściowych.

Gaja:

-Jest.

Obydwoje podchodzą do drzwi by powitać wchodzącą, która po wskazaniu obiektu, podchodzi bliżej

Sąsiadka l:

-A cóż to takiego?

Gaja:

-To kower kolumny Brancusiego i taka jego idea aby każdy, kto rozumie  miał jej fragment .

Sąsiadka l:

-Ale u mnie to nie pasuje . Mam barok, mój gipsowy odlew i te lata 60 niekoniecznie, nie bardzo rozumiem.A ile to kosztuje ?

Gaja:

-400 .

Sąsiadka l:

-To trochę drogo.

Gaja

-A jakby pozłocić szlagmetalem ?

Sąsiadka l (z lekkim ożywieniem)

- To prędzej. Niech  pani pozloci to zobaczę. Nie bardzo rozumiem tę ideę, ale pomyślę.

Gaja do Jana po wyjściu sąsiadki:

-To pozłocimy, ale nie ten fragment, który już tak ładnie na biało , tylko drugi.

Jan:

-Jak tak dalej pójdzie to ta niekończąca się kolumna będzie tu, w pracowni.

Gaja:

- Może jeszcze nie jutro, ale wiem, że będzie w wielu przestrzeniach łączyła jedną ideą , chociaż nie z każdym. Ta pani, która wyszła przed chwilą nie rokuje.

Jan:

-A ja ją lubię.

Gaja:

-No właśnie. Ideał. Śpi do 12 w południe, nigdy nie wyjdzie "nie zrobiona" i nic nie robi a żyje , nie wiedzieć z czego.
Kiedyś, nieopatrznie, powiedziałam  żeby się zaczeła leczyć.

Jan:

-Co "No właśnie" ? A ta twoja koleżanka-kombatantka, która prawie uciekła z krzykiem "To głupie ! ",  była lepsza?
I w kółko "Oszukali nas", powtarzała. Ona tego jeszcze bardziej nie kupi.
A lekarz to tobie potrzebny.Wyglądasz coraz gorzej.

Gaja:

To nawet nieżle ci wyszło że można czegoś nie kupić i można nie kupić jeszcze bardziej. A ja najbardziej "nie kupuję" takich postaw.
Koleżanka, i to jest jeszcze większy dramat, nie zrozumie różnicy jaka jest pomiędzy "oszukali nas" a "daliśmy się oszukać".

Idea jest prosta. Kiedy na samym początku dzieje się tak, że pragmatyczni, kolejni w historii, psychopaci zaczynają swoje przedsięwzięcia nazywać dziejową koniecznością i to jest z takich czy innych powodów "kupowane" , to rzecz cała nie rokuje dobrze a z czasem zaczyna coraz bardziej rokować żle.
Wszystko co można zrobić to z całą determinacją ratować materialne skutki krótkich lub dłuższych lotów twórczych myśli z przeszłości i te obiekty nimi są.
I to są naprawdę jedyne wartości, jakie mamy.Nic więcej się nie liczy. I jeszcze jakąś swojej myśli nadać kształt coby niegorszy i dołączyć .
Proste i tak oczywiste, że już tylko o tym milczeć.

N. I. 119 kontynuacja 1

Opublikowały się, zatem kontynuuję.
Nie napisałam tego wcześniej, zatem teraz:      
                               ***
Sztuka, którą publikuję w poście N. I. 119, jest mojego autorstwa i wszelkie do niej prawa zastrzegam.
                                 ***
Scena,  na której centralnym miejscu, stoi kolumna, jest dostatecznie duża by pomieścić mnóstwo autentycznych mebli będących w trakcie konserwacji, albo już po, a te które w oczekiwaniu, uporządkowane perfekcyjnie na regałach. Sporo drzwi ocalonych z budynków, które zostały wyburzone. Jedne tylko drzwi wejściowe i okna funkcjonujące..
Wielka,  jakby autentycznie działająca pracownia. Nie chwaląc się, wiele z tych obiektów osobiście ratowałam i rewitalizowałam.
I mogloby tak się w tej sztuce zdarzyć, że ktoś z widowni wejdzie na scenę jako autentyczny klient i kupi upatrzony obiekt.
A "pikanterii" wystawieniu doda pewien widz, który na n-tym przedstawieniu wejdzie na scenę i będzie się dopytywał o tę lampę do sypialni, w kształcie złotego, bawolego rogu, co to o niej gdzieś czytał, że może tu być do kupienia.
                   To tyle o scenografii, kilka pomysłów eksperymentalnych i czas, jak to w teatrze, na przerwę.15 min.
                          ***
        Do takiej autentycznej pracowni wielu nigdy nie wejdzie, pójdą raczej za głosem reklam do salonów, galerii, czy domów z meblami. Do tej ze sztuki, której na przerwie dałam tytuł roboczy -"Wina Ikara",  przyjdą bo będzie się działo: i intryga, i skandal, i zbrodnia.
I są tacy, którzy zobaczą jakieś podobieństwo scenografii i klimatu do jednej z moich bardzo kochanych książek pt. "Colas Breugnon" i  tak

119 +

Kolumna-kower kolumny Brancusiego.

A treść sztuki pokaże, że obiekt ten nie jest, w żadnym wypadku, profanacją pierwowzoru.

N. I. 119

              Trochę dżwigania, trochę zimna, i najgorszy żerański smog i dlatego dziś zupełnie inaczej jak planowałam.
Tak, nie jest to tempo w działaniach, jak to mi dano do zrozumienia onegdaj.
Dwa lata lęku, że stracę wzrok zanim napiszę te dramaty. Tu na wsi pomału zanikał ból gałek i już znów bez tego, kolokwialnie nazywając-dyskomfortu, pracuję. Jedną sztukę przepisałam jeszcze w pośpiechu i w takiej niezbyt pięknej formie zaistniała i pierwsze pozytywne reakcje zaliczyła.
Teraz kolej na tę, która jeszcze bez tytułu, za to z niezwykle dopracowaną scenografią, co nie znaczy, że scenografia dla "Finisażu" nie jest doskonała.
Obiekty dla tej sztuki istnieją w realu. Tu na wsi dla wykonania kolumny-kowera kolumny Brancusiego, mam trochę inne stołki  też "z epoki ".
Ta kolumna, której szkic teraz spróbuję opublikować, co może się stąd, czyli ze wsi gdzie dziś koniecznie muszę poleżeć, nie udać. Próba w osobnym poście 119 +.

niedziela, 1 października 2017

N. I.. 118

         .    Wczoraj i dziś solidnie przepracowane trzy tematy w Warszawie .
Podobno jakeś specjalne kontrole, jakieś. filtry dodatkowe ale ja tego nie czuję i tak jak onegdaj, po tych dwóch dniach mam już komplet efektów specjalnych z racji nawdychania się smogu i Żerań mnie "dopracował".

"Nie ma złych tematów, byle w historii była prawda. Styl ma być wyrazisty i szczery. Masz też sławić odwagę i cnotę w czasach naporu."
To cytat .Tymi słowami Hemingway z filmu Allena poucza młodego pisarza.
Alergia. To chyba jeszcze większe wyzwanie aby o tym pisać tak by...

To było 10 lat temu i tam te moje kartonowe
reliefy tak pięknie zaistniały.
Jeszcze w Warszawie to mogę opublikować, ale już jadę na wieś.

sobota, 30 września 2017

N.I. 117

I jeszcze jeden znak logo, ten zaprojektowałam dla Galerii sztuki, w której dzieje się Akt I i II mojego dramatu-tragifarsy, pt "Finisaż".

Taki szkic, na szybko, bo dzieje się w tempie.
Pierwsze osoby, które zapoznały się z treścią sztuki, oceniły ją pozytywnie. Poprawki naniosłam i jutro ciąg dalszy akcji.
Dlatego dzś i jutro w Warszawie, a na wsi tak pięknie dziś.

poniedziałek, 25 września 2017

N. I. 116

Zakończyłam Akt lll Finsażu.Jeszcze można by nad nim długo pracować, ale sama idea jest czytelna co najważniejsze.
Czuję się lepiej i dopracowuję kolejne ilustracje.
Tak sie wszystko potoczyło, że historia, moja historia zatoczyła krąg, bo oto wróciłam do projektu sprzed lat dwudziestu. We współpracy ze znakomitym tapicerem, miałam zamiar robić stare i nowe, także wg moich projektów, różne tapicerowane, którym wróżyłam ponadczasową koniunkturę.
Nie z mojej winy poległ ten projekt.
A niedawno poznałam jeszcze lepszego tapicera. Dziś wykonuje trzy fotele, których zdjęcia, celowo dla porównania jak będą wyglądały po zrobieniu, zamieszczam.

Nowe sprężyny, morska trawa, czyli tak jak powinien być zrobiony fotel, który warto mieć.
Podobnie krzesło to z lat 60 z siedziskiem z maty kokosowej, bo tak te bardziej "ambitnie" wykonywane były. Od wczoraj cztery takie do renowacji i też chciałabym pokazać jak zaistnieją po zrobieniu.

I szkoda, że nie zrobiłam zdjęcia tego stołu przed renowacją.

Jutro kolejne spotkanie z adwokatem i kontynuacja tematu pracowni przy Ząbkowskiej.
Poniżej dwie prace z cyklu "Ściany" z mojego archiwum
 

niedziela, 17 września 2017

N. I. 115

Wczoraj, po długim pobycie w Warszawie wróciłam w nienajlepszej formie.  Zanieczyszczenie  powietrza przekroczyło poziom tolerancji dla osób wrażliwych.
Byłam w wielu miejscach, a jednym z nich przy Krakowskim Przedmieściu, to gdzie, jak się okazało, już półtora roku temu sprzedano moją "Czarną owcę".
Ciekawe co na składnię i interpunkcję tego zdania powyżej,  powiedziałby jedyny znany mi osobiście pisarz, którego odwiedziwszy, wypytałam jak zabezpiecza się prawa autorskie dla utworów literackich.
No i już wiem jakie to proste .
.                          ***
Poturbowało mnie wczoraj to warszawskie powietrze tak, że dziś dzień cały dochodzę do siebie i pracuję.
Zaczełam nowe reliefy. Sztukę kończę przepisywać.
Capri - włoska wyspa, o pow. 10,4 km kw., należąca do Archipelagu Wysp Kampańskich , w Zatoce Neapolitańskiej na Morzu Tyrreńskim, oddzielona od półwyspu Sorrento przesmykiem Piccola.
Nie nie ma takiej opcji, aby za to co zrobili moim dzieciom, Miasto wysłało ich tam właśnie, aby nie zobaczyli Lazurowej Groty i niczego więcej.Kto widział ten wie ile trzeba by było za to zapłacić.A ja co ? Mam tylko tę rzeżbę Warsa i Sawy i inne,  moc papierów tylko dla mnie wartościowych. To za mało.
Skończę dziś jeszcze przepisywać, ale Akt III jako rękopis co, mam nadzieję, będzie uznane.
                            ***
Po kolejnym pracowitym dniu w Warszawie, spłukawszy z siebie i ten pył żrący i zmęczenie, piszę. Wcześniej przygotowałam kilka płytek kartonowych na kolejne reliefy na wystawę, myślę że w połowie pażdziernika.Po co?
Bo sztuka nie może przegrać w zmaganiach z psychopatami.
Czuję się coraz lepiej, tu na wsi już prawie tak dobrze jak po  pobycie w Międzyborowie. To póżniej, znów na Żeraniu, nastąpił ten koszmarny kryzys i teraz pomału organizm wraca do równowagi. Tak, przez wiele lat zatruwało mnie to miasto Warszawa.Nie mogłam zrozumieć co się ze mną dzieje, stan się pogarszał z dnia na dzień i wtedy z dziką radochą rzuciły się na mnie te wszystkie zombie .
I teraz cała mafio psychopatów, która intrygami i innymi sobie tylko właściwymi działaniami dopracowująca ten mój koszmar przez dwadzieścia ostatnich lat, musisz się dowiedzieć, że tak jak postanowiwszy robić sztukę, także tę użytkową, to najlepszą i z najwyższej półki tak i teraz tę sztukę dla teatru z takim samym zamierzeniem piszę.

środa, 13 września 2017

N.I. 114

Ostatnie dni lata. Dziś rano bardzo pięknie po drodze znów do Warszawy.

Tu wiele prac wykonywanych ale zdjęcia po skończeniu.  Najważniejsza teraz ta sztuka dla teatru. Widziałam wiele sztuk dramatycznych, w najlepszych warszawskich teatrach i coraz bardziej tę moją , którą jako pierwszą widziałabym wystawioną, uważam za jedną z lepszych . Wiedza o patologii tego świata poraziła mnie już dawno i tak jak wcześniej było trochę nadziei, tak 25 lat przestało dobrze rokować. Mogłam myśleć tylko o tym aby z dobrej sztuki plastycznej zrobić bastion dla siebie, ale bardziej dla moich bliskich. I to rozsierdziło moce ciemności.Wtedy nie wiedziałam, że mam jeszcze  jednego przeciwnika i bardzo grożnego-zatrute warszawskie powietrze. Koszmar, na który nie było sposobu.Dziś,  za całokształt jego dokonań, choćby atom, i ta sztuka moja teatralna będzie taką bombą. 
A jak już o teatrze mowa, to z archiwum ta praca pt "Kurtyna"
I po dwóch dniach już fatalnie się czuję i jadę na wieś.

poniedziałek, 11 września 2017

N.I. 113

Jest jeszcze 112 kontynuacja, ze zdjęciami,  tak że teraz nie opublikuję bo już jestem na wsi.Nareszcie. bo po trzech dniach tam na Żeraniu czułam się upiornie żle.
Sztukę mam już gotową i pierwsze kroki do teatru zrobione.
Tak jak moje plastyczne miały być wielkie i większe,  nie z próżności i pychy tylko takie właśnie być powinny, tak i ta dla teatru ma też takie założenia.
                             ***
Trochę doszłam do siebie i dziś ponownie do Warszawy

sobota, 9 września 2017

N.I. 112

Dużo bywam, zdecydowanie lepiej się czując biegam po mieście. Dziś mogę jeszcze szybciej bo pogoda piękna, ciepło to można biegać w tenisówkach. A póki co jadę i mijam ...

poniedziałek, 4 września 2017

N. I. 111

        Po dwóch dniach na wsi dziś od rana w Warszawie z takim powerem, jakbym wszystkie sprawy chciała załatwić w jeden dzień.I po trzech godzinach, tam pobytu, "ścieło" mnie.
Teraz już na wsi, po spłukaniu z siebie tego pyłu i zażyciu proszka trochę lepiej.
Szukam na You Tube komentarza, raz jeszcze Gadowskiego,  o mafii kombinującej z tlenkiem węgla. Komentarz gdzieś mi przepadł, ale mój organizm działający jak czujnik potwierdza to co tam pan dziennikarz mówił, że trują nas z całą świadomością swojej zbrodniczej działalności. I nie wierzę, że władze miasta o tym nie wiedzą.
Wystawy prac w dobrych warszawskich galeriach po to by pokazać trochę naprawdę dobrej sztuki, ktorą robiłam głównie dla moich bliskich ale też dla tego nieszczęsnego kraju o czym to będzie opowiedziane w katalogu.

Teraz, będąc tu na wsi, czuję się z dnia na dzień lepiej. Dwadzieścia lat koszmaru i taka teraz nadzwyczajna ulga .
To pierwszy krok ten pozew ale po tym pierwszym już wiele innych wykonałam .
Teraz w Warszawie pracuję nad jeszcze dwiema instalacjami ze stołków a od dziś nad makietą trzech kolumn i ta praca, w duchu neomarksistowskim, staje mi sie coraz bliższa i wielka.
A teraz czas iść do teatru ze sztuką i jutro się pokaże jak zostanie przyjęta.
To wszystkie działania w przerwie do czasu powrotu Pana Mecenasa z urlopu.

piątek, 1 września 2017

N. I. 110 kontynuacja

Pozew już napisany bardo pięknie przez Pana Mecenasa. To takie niezwykle proste rozwiązanie i można je było zastosować już dawno. Dlaczego tak się nie stało to sądowa rozprawa pokaże.
Jestem na wsi i po tych  dniach w Warszawie, gdzie jak zwykle już po kilku godzinach zaczyna się atak i potem jest  coraz gorzej, wracam do formy.
W bardzo dobrej galerii w Warszawie może się odbyć wystawa cyklu "W razie potrzeby zbij szybkę" .
Stołki też się podobały i też z tych wystawa .
Ale najpierw wystawiłabym prace z kartonu .
                         ***
       Dzień bez przejażdżki rowerem to taki sobie dzień, zatem 7km przejechawszy, kontynuuję.
Gros kartonowych reliefów na tej wystawie to byłyby prace, które są prywatnymi własnościami osób trzecich i były tworzone w Międzyborowie . 15 nowych teraz tu na wsi.
      I się odbędzie, chociaż nie jest to priorytet w moich działaniach .
A potem wystawa cyklu "W razie potrzeby zbij szybkę" i wystawa makiet rzeżb tych znanych z mojego bloga ale nie tylko.
Ale przede wszystkim wystawa mebli wielu z lat 60 , międzywojnia, secesjii i eklektycznych.Tam też trochę moich wariacji, czy też jak to nazywają kowerów. Metalowe stoły,  krzesła z nową tapicerką i szafy oczyszczone do żywej stali , fotele z lat 60 a także eklektyczne, rewitalizowane przez mistrza tapicerskiego, trochę pozłoconych szlagmetalem i wiele innych.
A wszystko to w bardzo pięknej przestrzeni bardzo dobrej warszawskiej galerii.
Tak, ten pozew napisany dodał mi sił i to, że coraz lepsze zdrowie dzięki temu pobytowi na wsi. Teraz mogę bywać gdzie trzeba i załatwiać różne sprawy. .Pozew pierwszy ale nie ostatni.

        
  

środa, 30 sierpnia 2017

N. I. 110

Zachód słońca dziś tam wyglądał też tak pięknie jak wczoraj kiedy robiłam te zdjęcia.

Wczoraj też te zdjęcia wyremontowanych budyków osiedla przy dawnej fabryki Briggsów w Markach. Kilka już tak pięknie wygląda.
To było wczoraj i dzięki temu, że byłam na wsi to dziś w Warszawie z mocą i determinacją walczę, a jakże.
I dziś w 37 rocznicę,  tamtego naprawdę pięknego dnia, piszę o co te zmagania.
Jeszcze z oporami ale w wielu miejscach byłam i w jednym dużo słów uznania dla moich prac .Karton zaistniał, jeszcze przez wiele osób do tej pory nieznany jako tworzywo, i cykl animalistyczny bardzo się spodobał.
Jest wiele tych spraw i dzieją się równolegle ale dla porzątku relacjonuję teraz postępy w kwestii pracowni przy Ząbkowskiej i nic nie będzie odpuszczone, organizuję zaplecze dla medialnego nagłośnienia.




wtorek, 29 sierpnia 2017

N. I.109 kontynuacja

Udało mi się wyciąć i oczyścić napis i szybko do autobusu na wieś.Tu koniecznie muszę odzyskać formę bo jutro ważne spotkanie.
Spróbuję, może się opublikuje zdjęcie zachodu słońca jakie dziś tu zrobiłam

niedziela, 27 sierpnia 2017

N. I. 109

Poniżej jeszcze jedna praca sprzed roku

Dziś drugi dzień na Żeraniu i kończę tu kilka obiektów z cyklu "W razie potrzeby zbij szybkę"

Nareszcie dobra farba napisu, który dzień cały dłubię, spieszę się zdążyć przed końcem sierpnia tę pracę na 37 rocznicę. Pamiętam ten dzień, jakby wczoraj stałam w tłumie przed gmachem Sądu przy, wtedy to była ul. Świerczewskiego, i taka radość wielka była. Stało się.
Szkic tej pracy poniżej.
 I jest atak, pomimo tabletki, wyjątkowo silny.
To ważny aspekt tego tu mojego przebywania i będzie opis .
Jakby zapalenie stawów z utratą sprawności rąk, porażenie mięśni nóg , podbrzusze rozpalone bólem, płuca bolą i nos zatkany.Prawa nerka wierzga boleśnie.I totalna opuchlizna .Serce trzepoce nierówno.
Tak to wygląda zwykły atak po dwóch dniach tu pobytu.Czuję się koszmarnie. Jutro mam nadzieję jechać na wieś i chociaż jeden wieczór tam i organizm wróci do równowagi. 
Dorastałam na Powiślu w chmurze wyziewów z elektrociepłowni, to zrozumiałe, że mój organizm wchłonął tyle chemii i przestał funkcjonować ze strasznymi skutkami.

***
 Wieczór na wsi i ćwiczenia w oddychaniu przez nos, sztuka, której tam w Warszawie nie wykonam.