piątek, 28 lutego 2020

353

       
 Film Michała Poniedzielskiego z 2005r to jeszcze jeden z moich ulubionych animowanych.
Dziś jeden z chłodniejszych poranków tej zimy. 
Tralka z orzechowego drewna i może z niej być oryginalna noga dla lampy....
To takie bonusy w Warszawie gdzie krótko dla spraw innych, ale jak coś się trafia po drodze to przygarniam.





sobota, 22 lutego 2020

351

             Pięknie dziś rano na wsi, ale opisów przyrody nie będzie. 
A teraz takie  leniwe przedpołudnie i kilka starych PKF, które kocham oglądać. 
Taka niezwykła ta kronika, bo jedyna w kolorze. 
Do kina się chodziło wtedy średnio dwa razy w tygodniu. Najpierw była PKF ( co tydzień nowa) potem filmy krótkometrażowe, a potem seans właściwy.
Niestety, w spisie filmów animowanych znalazłam tylko jeden z moich ulubionych "Jak działa jamniczek". Nie znalazłam natomiast ani " Ręki" ani "Bankietu"...
" Bankiet" opowiadałam tak wiele razy, że może jeszcze raz i tu.
Opowiadała, ale to było w czasach bez internetu, jest "Bankiet" też. Zofii Oraczewskiej z 1976r w zbiorze "20arcydzieł polskiej animacji" i warto zobaczyć. 




wtorek, 18 lutego 2020

349

   
                    Dociekając prawdy historycznej, trafiłam na dwie opowieści znanych artystek, które wspominają swoje burzliwe romanse, przeżywane równolegle na planie jednego filmu. Ciekawe, że i jedna i druga z pań uważa za przeszkodę żonę Reżysera, ale nic nie wspomina o rywalce.
Plotki-tak wtedy Munk i jego żona Joanna, którą kochał i jest tego świadectwo i osób trzecich, traktowali te rewelacje nie przejmując się takimi.
Te plotki żyją swoim życiem w internetowej rzeczywistości i czas zmienił proporcje ich
 znaczenia na jeszcze bardziej banalne.
To było tylko o brzydkich plotkach o, już wtedy wielkim twórcy, który mógł je bagatelizować, ale są i takie, które mogą zniszczyć czyjeś życie.

I nieprzypadkowo piszę o tym w miejscu nieopodal tego na zdjęciu, czyli na Powiślu w Warszawie.









czwartek, 13 lutego 2020

347

Stanowczo zbyt krótko, bo te kilka godzin od przyjazdu na wieś po czterech dniach w Warszawie, ale już jest poprawa stanu funkcjonowania organizmu...
                   *****
             Stałam naprzeciwko grupy i mówiłam, że po tym co zrobili mnie i mojej sztuce i moim bliskim to nie ma szansy aby
mogli się zrealizować w tym mieście, a chyba i wszędzie. Było ich wielu, chociaż wszystkich twarzy jakby nie widziałam i tylko ten jeden odpowiedział z cynicznym uśmieszkiem, że dadzą sobie radę. Nie sądzę bo karma działa .
       Miałam w tej scenie tyle pewności siebie jaką daje siła perfekcyjnie fizycznej postawy.
         
         To mi się wygasza już po kilku godzinach przebywania w smogu, kiedy to nieomalże czuję jak puchnie każda komórka mojego ciała co skutkuje nieporadnością i wystawia na ataki...
           Sen tej nocy, ale i prawda z życia wzięta.
         
                          *****
           Teraz będzie o realu, którego historia i stara i całkiem niedawna i jeszcze jeden obiekt na wystawę i symboliczny bardzo i ideologicznie uzasadniony...
            Nie może ta wystawa zaistnieć tam, gdzie smog już po krótkim czasie uniemożliwia mi panowanie nad całokształtem przedsięwzięcia, i poszukiwanie takiej przestrzeni to teraz priorytet. Zdjęcia i opis nie wystarczą, ale te
 będą pomocne.
         
                    Karma wraca i wróci tym bardziej, że nie było w moim działaniu najmniejszej bodaj potrzeby kogokolwiek wykorzystywać, a tylko być pomocną.
          Ta sekwencja jest skutkiem wielu czynników i tak jak i tamtych dotyczy mnie także osobiście, chociaż dziś coraz bardziej wydaje mi się, że bronić pewnych wartości w świecie emocjonalnej demagogii jest utopijne i nierokujące, ale dla porządku trzeba i to wykonać i zaczęłam dziś już bardzo wcześnie rano.
                      Barbara Zbrożyna.

                      Nagrobek Andrzeja Munka wykonała Barbara Zbrożyna. Jest o tym, bo w tej historii wątek, w którym pojawia się  Reżyser w postaci kilku po Nim pamiątek i scen jakby z "Eroiki" czy "Zezowatego szczęścia" ...
               
To kolejne z bólem wielkim pisanie...
"Krigsgefangenenpost- to brzmi jak tajemnica
Krigsgefangenenpost- to pociągów dalekich świst,
Krigsgefangenenpost- to twój dom, numer i ulica
  Krigsgefangenenpost- to czekanie..."          



         
       
       
       
         

         
     

środa, 12 lutego 2020

346

          Dziś trochę inaczej i taka kolekcja, która efektem penetracji przestrzeni w pobliżu...
Maska Nefretete z lat60, afrykańska maska, nigeryjskie naczynie antropomorficzne, z XXw szkliwiona kamionka Villeroy & Boch z początku XXw, szklany rzymski flakon z IIw, pergamin ze średniowiecznego śpiewnika z XVw.

wtorek, 11 lutego 2020

345

           Są tacy, którzy pytają " I co ty masz z tej sztuki?"
            Czasami mam tę frajdę z obecności w dobrym towarzystwie jak na tej wystawie co dziś na Krakowskim, po drodze na Stare Miasto udając się, zobaczyłam.



Mokre kamienie bruku, ale nie padało i ciepło jak na tę porę roku, to i tę konieczną wyprawę na Starówkę odbyłam.
*****
Niewykluczone, że są tacy, którym żal tych moich tektur i innych plastycznych niezrobionych i nie było to moim zamiarem żeby teraz tylko pisać tylko w tamten pierwotny sposób odpowiadać na czyny, które zostały popełnione.
Ale to za mało i trzeba więcej werbalnie. Akcja nabiera tempa, które implikują wydarzenia .
Ubolewam nad tym, że nie uporządkowałam tych wcześniejszych postów i takie w szkicach ciągle, ale powrót do nich boli i jest niemożliwym jeszcze, a może być jeszcze bardziej. 
*****

Powyżej cytat z maila i są takie ze Świata i telefony z pytaniami o możliwości zakupu moich prac. I bardzo to pięknie.
Na stole książka, kto czytał ten wie. 





piątek, 7 lutego 2020

344



"Czy to skutek, czy przyczyna taka zima"

Będzie tu, na wsi dobrze widać i dziś i jutro, Pełnię Śnieżnego Księżyca.
W Warszawie, do której jadę, nie będę miała okazji obejrzeć tego zjawiska.
A'propos Księżyca to muszę tu koniecznie zacytować z arte_magazine zamieszczony na instagramie rysunek Galileo Galilei, który ten wykonał obserwując Księżyc przez teleskop. Był rok 1609.
Pełnia Śnieżnego Księżyca
****
Było niedawno o stołki kreślarskie, a dziś Kosmos wrócił mi kobyłki, które straciłam 12 lat temu. 





czwartek, 6 lutego 2020

343

   Dziś środa, zatem dzień dla teatru i tak czując się nieco lepiej przyjechała do Warszawy zrobić pierwsze kroki i w tej sprawie.
Te, po tych schodach, to była czysta przyjemność.
Teraz czas na następne.
*****

Tak na marginesie, bo wracam tam gdzie byłam już.
  To miała być nisko budżetowa operacja wnętrzarska i taką wymyśliłam, spełniając warunki zlecenia, aby drzwiczki szafek w tej małej kuchni potraktować folią aluminiową (taką do pieczenia) na kleju do szlagmetalu. Materiały niedrogie i tylko do dziś pamiętam emocje moje przy klejeniu. Miała być jeszcze druga warstwa położona i lakier. Nieźle, moim zdaniem, po latach kilkunastu ten szkic wygląda, a projekt został odrzucony. Dziś wracam i się pokażę co z tego wyjdzie.
                     ****
     Sztuki moje, dramatyczne, pisane przez lata, a których fragmenty publikowałam na blogu, były traktowane przeze mnie raczej jako rodzaj autobiografi, chociaż z dopracowaną scenografią tak, że można je sobie wyobrazić wystawianymi.
 
         
     
                       

    

             
       





     

poniedziałek, 3 lutego 2020

342

.
                 Mógłby w tym miejscu, jak na górnym zdjęciu, przed Centrum Nauki Kopernik, stanąć taki z brązu odlany i wys.min 3m, obelisk "Złota Myśl". To w zgodzie z zaleceniem osoby jak najbardziej uprawnionej.
Teraz historycznie o tym miejscu w czasoprzestrzeni kiedy to właśnie zostałam przyjęta do Związku Polskich Artystów Plastyków Polska Sztuka Użytkowa.
Tak było i stało się tak po wielu moich przygotowaniach i opiniach potwierdzających wartość dorobku.
Fakt, który miał miejsce i ten stanowi cezurę między czasem w którym nie zrozumieliśmy się a tym kiedy nie zrozumieliśmy się jeszcze bardziej.



sobota, 1 lutego 2020

341

       Ciepło jak na tę porę roku nadzwyczajne, i chociaż z konieczności porządkowania spraw historycznych, wracam do tamtej bardzo mroźnej i śnieżnej zimy 2008/2009 i w Warszawie, to tu na wsi taki przerywnik i to raczej literacki, opisujący co być mogło gdyby nie...
Taki warsztat i żadne zadanie, chociaż taki stołek kreślarski, na jakim 25 lat siedząc pracowałam i tak działając aby z niskiego zrobić wysoki, to pajęczyna wspomnień i akcja w niej jakby z woalką przed oczami i myślami, do których się klei, ale nie przeszkadza o tej znacznie późniejszej historii przenikać, a między wierszami jakieś dzisiejsze projekty...Jak wspomnienia to także i to sprzed czterdziestu laty i o tym, że postulatów było 21 i o klimacie w biurze architektonicznym i architekt Oldze Drozdowej- Rosjance z Syberii, która wiele przeszła i tak siedząc z Nią deska w deskę dużo rozmów a najwięcej o operze, bo Olga była jej wielką miłośniczką. Dziś pewno byśmy nie mogły się nagadać o "Nabucco", czy wspominałybyśmy tamten incydent historyczny, kiedy Olga- Rosjanka urodzona jeszcze przed Rewolucją Październikową i ja wpisywałyśmy się na tę listę " Solidarność" i jeżeli we mnie dojrzewa i długo pewien projekt, to myślę, że jest w nim i pamięć o tamtym...  ale te klocki z powrotem tam gdzie były, bo to nie miejsce na nic innego jak tylko wspomaganie wyobraźni incydentami z rzeczywistości. Tak jest i nie wiedzieć jak długo i nie dlatego, że sił nie mam na takie działania.