środa, 29 listopada 2017

128+

         Dżwigałam dziś ten stary obraz w ramie i jeszcze krzesło Hałasa (szoste !) ze 300m i nie pękłam, nawet oczy nie rozbolały. I jeszcze te dwa fotele cudne i to znaczy, że mój stan coraz lepszy i bez lęku, że stracę wzrok mogę przystąpić do następnych działań.
       
                         ***
          Tak było przedwczoraj i nie będę ukrywać, że po tamtej akcji musiałam trochę odpocząć.
           Ten stary obraz, mógłby pięknie zaistnieć na mojej wystawie, vis a vis równie dużego gobelinu, ale aż tak bogato na tej, którą przygotowuję, nie będzie.
Tytuł wystawy wybrałam:
"Dziękuję za kawę. Była taka sobie"
Wracam do projektu sprzd lat 10.
          
          

TooMany 128

Motto:
"Dziękuję za kawę. Była taka sobie"
G.B
To motto to dobry tytuł dla książki, albo przynajmniej rozdziału. No to piszę .
To płótno, 138x128cm, jest piękne, i jak dla mnie cenne.Podejrzewam, że XIXw. i zaczął je malować dobry malarz.
Nie znam się na starych płótnach i nie wiem jak nazywa się to z drugiej strony, ale też mi się bardzo podoba.
Wrzuciłam zdjęcia na instagram.Prace konserwatorskie postępują.
Uwaga:
Na instagramie opis zaczyna się od starego  obrazu z drzewem i potem kolejno.

niedziela, 26 listopada 2017

TooMany 127

     Najbardziej mnie wzruszyło to wejście na mojego bloga z Boliwii, że z Brazylii, czy Indonezji też bardzo, ale to z Boliwii jakoś szczególnie. I znów te moje obiekcje, że być może wszedł ktoś,  kto rozumie po polsku, o ile w ogóle po polsku dziś można rozumieć.
Nie można zrozumieć władz miasta Warszawy, że wcześniej nie informowały czym grozi przebywanie w zanieczyszczonym powietrzu (ciągle mam z tym problem) , co mnie i wielu innym dałoby szansę tak zadziałać by funkcjonować normalnie, żyć i realizować swoje plany.
Ja do tego stanu, w miarę , normalnego funkcjonowania doszłam sama i można tak powiedzieć, że przez przypadek, którego podobno, nie ma. Powiedzmy, że to rozumiem.
     
     
  

 

wtorek, 21 listopada 2017

TooMany 126

Poziom zanieczyszczeń 123, to już dla mnie dużo za dużo i bardzo żle to znoszę, ale trzeba kończyć te prace w Warszawie, zatem jeszcze tam. Osiem godz to max, potem zaczyna się dziać coś nie tak i muszę sie ewakuować na wieś.
Że mam straszny opór przed opisywaniem tych wszystkich moich zmagań z polską patologią, to fakt, bo wejścia na mojego bloga z tylu krajów świata i wolałabym o sztuce, tylko o sztuce.
24 11.
Dziś, tam w Warszawie, bo już wróciłam na wieś, poziom zanieczyszczeń 150+.
Reakcja mojego organizmu, po kilku godz. przebywania w tej atmosferze, podobna do ataku grypy czy też zapalenia stawów ale w drodze powrotnej wszystko przeszło, zniknęły obrzęki wewnątrz i zewnątrz, ustąpił ból jajników, ktorych to dysfunkcja była powodem takiej wielkiej radochy, o której przy jakiejś okazji opowiem.
Tak działa smog, na mnie i na wielu innych.
       Dziś skończyłam ten gobelin ze strzałkami "Nie pytaj o drogę tego, kto ją zna, bo wówczas nie mógłbyś pobłądzić"-
cytat Rabiego Nachmana z Bracławic.
Zwłaszcza jeśli droga po wodzie, bo ten gobelin pokryty srebrem, o tym właśnie.
          I więcej takich gobelinów pod srebro, bo i "Deszcz", i "Navigare necesse est..." i inne już przygotowane do wykończenia
Dużo tych prac już wykonanych, tych zaczętych czy zaprojektowanych. Dużo jest też mebli, i ciągle ich przybywa, dla tego najpiękniejszego wnętrza, i miejsce jest i czas, by znaleść dobre ręce, w które by tę instytucję można przekazać.Najpiękniejszego, a jakże, i żałujcie, że nie możecie go zobaczyć i żebyście nie żałowali za póżno.
W przeszłości ataki, dziś to wiem, alergii na smog, trudne do zniesienia dla innych a co dopiero dla mnie, sprawiały, że te akty przekazania tego wszystkiego co wypracowałam, rozpaczliwe i nieskuteczne.
Tak było lat temu dwadzieścia, kiedy stan był już krytyczny. Nie myślałam o sobie, tak jak człowiek, którego całe myślenie o sobie sprowadza się tylko do tego jednego żeby przestać puchnąć.Teraz, tu na wsi, kiedy zdarzają się takie dni to myślę, że mogłabym pomyśleć o wielu rzeczach dla siebie.
Pracowałam 20 godz na dobę tylko, żeby zdążyć więcej dla nich zrobić.Dla nich, moich bliskich.
Myślałam, że po wielu pracach, mozolnych i bez zysku przyjdzie odmiana.
Robię teraz gobelin "Rozbicie naczyń"  i będzie tej pracy bliżej tamtemu mojemu reliefowi sprzed lat dwudziestu pt. "Naczynia bez łaski" na którym to skorupy pod wodą, aniżeli literackiemu pierwowzorowi.
Znam Kabałę równie żle jak Biblię, Wedy, Tao, Dianetics, itp, ale znam takich, którzy znają jeszcze gorzej i słusznie uważają się za mędrców.Tylko żeby nie było nieporozumień to nie jest jednoznaczne.
Pracuję też nad makietą kolumn Harmonii, Miłości i Sprawiedliwości. Dwie już gotowe.

poniedziałek, 20 listopada 2017

TooMany 125

Zdarzyło mi się tak już bardzo dawno temu, że 90 lat wtedy mający Profesor Roman Owidzki, zechciał obejrzeć moje prace, a konkretnie kartonowe reliefy, i aż klasnął w ręce mówiąc "Robić, robić".
I potem jeszcze dwóch Nestorów polskiej sztuki do mnie -"Rozmawiajmy jak równy z równym", a dziś się wystawiłam na telefoniczny kontakt ze sfrustrowanym autorytetem, który powiedział, że wszyscy go o coś nękają i że niczego nie chce oglądać. No to nie zobaczy. Wróciłam na wieś i muszę to jakoś przeżyć.
Wrzuciłam na instagram zdjęcie gobelinu 100x100cm i robię następny.
Schodzi ze mnie to smogowe porażenie i już się czuję prawie dobrze.

sobota, 18 listopada 2017

124

            Z nogą, a dokładnie z piętą, nieco lepiej, ale nie całkiem dobrze. Bardzo ten uraz utrudnił mi działania . Przyspieszyłam, bo zimno się zaczyna a prace przy wystawie zaniedbane.

                           ***
    Na instagramie zamieściłam zdjęcie kostiumu dla mojej Szkoły Dizajnu. Dziś właśnie dostalam takie spodnie robocze z lat 60., 100% bawełna, to się chwalę.
Tak właśnie, mojej Szkoły Dizajnu, dla której sali historii jest już dużo obiektów.
Tu, na wsi, jest dobre miejsce dla takiej Szkoły. Trzeba tylko pieniędzy, czy to z odszkodowania, czy wystawienia sztuki, czy znajdując sensownego wspólnika.
                             ***
             A póki co, tu się reanimuję po to aby tam w Warszawie realizować zadania.  Jednym z nich jest wykonanie dużej figury bałwana "Odświętnego".
Makieta zaginęła i będę odtwarzać, a wygląda tak: wielka choinkowa bombka, na niej pisanka, na pisance łepek bałwana z nałożoną karnawałową maską -ludzką twarzą (czyją? ) .I jeszcze na dole dynia Halloween z oczkami w kształcie serduszek i kawałek takiej dyni na łebku bałwana w charakterze takiej rudej czuprynki.
Wykonać i ustawić w odpowiednim miejscu.

piątek, 17 listopada 2017

123

Mam nowy tytuł dla mojej książki, taki, którego nie trzeba będzie tłumaczyć ani na angielski, ani na polski.
                    TooMANY.

środa, 15 listopada 2017

N.I. 122

    Zimno, zanim się nie nagrzeje, tu na wsi, nieznośnie zimno. Poziom zanieczyszczenia powietrza w Warszawie 151 i musiałam się ewakuować.Takie stężenie sprawia, że po dobie pobytu tam jestem w fatalnym stanie, a tak bardzo chcę tam robić te wszystkie prace, a przybywa ich w tempie. Blat stołu z międzywojnia, na grubej desce szachownica z dębowych płytek. I będzie piękny stolik okolicznościowy.
   Dziś, tam w Warszawie, jest już 160. Pracuję dziś tu, na wsi, jeszcze nie pozbywszy się skutków wczorajszego porażenia, pracuję intensywnie i mam nadzieję efekt pokazać wieczorem na instagramie.
               Jak już wcześniej wielokrotnie wspominałam, działania te wszystkie są formą ilustracji dla tego najważniejszego i czas oczekiwania na rozprawę wypełniają. Jeden z efektów specjalnych tego tu mojego rocznego pobytu na wsi, to ustąpienie bólu gałek oczu. Tak bardzo się obawiałam, że stracę wzrok, jak to mówiono, w ciągu doby, że to dołowało jeszcze bardziej.
Poziom zanieczyszczenia powietrza 163, jak dla mnie o 160 za dużo i dobrze, że mnie tam nie ma.
Wrzuciłam na instagram zdjęcie gobelinu w trakcie pracy, trochę odpocznę i będę kończyć.100x100cm , mam takich kilka,  przygotowanych już trzy lata temu. Projektowałam robić dużo większe.

     
             
 

środa, 1 listopada 2017

N.I. 121 kontynuacja 2

Wśród tych licznych i wyczerpujących prac, i działań dla spraw sądowych, teatru, nie zaniedbuję sztuki.

Z cyklu "O wolności i innych demonach"
30x 30 cm
karton, politura, srebro.
Robię dużo prac, ale dla wystawy, która się musi odbyć z wielu powodów, nie dam rady dokończyć "Tańczącego z gwiazdami",  wys. na 2,5m , figury, którą zaczęłam 9 lat temu .
Nie dam też rady wykonać makiety tej komody w szachownicę, sprzed lat 20. Będzie tylko jedna makieta.Sztuka, wystawy, robione głównie z myślą o moich bliskich. Te działania teraz także z myślą o nich i dla nich, chociaż inaczej.
***
Pozew w sprawie pracowni już jest w sądzie.

Tu, na wsi, chociaż zimno, mój organizm zaczyna funkcjonować. 
To będzie trudne zadanie do wykonania, począwszy od pozyskania pieniędzy na koszta sądowe, ale nie odpuszczę. To, że tak się zdarzyło i po tych latach koszmaru jaki przeżyłam, znalazłam się tu, gdzie już z całą świadomością przyczyny porażenia, pomału pozbywam się jego skutków, traktuję jako zrządzenie nie do przecenienia.Podobnie jak porady adwokata.