środa, 30 sierpnia 2017

N. I. 110

Zachód słońca dziś tam wyglądał też tak pięknie jak wczoraj kiedy robiłam te zdjęcia.

Wczoraj też te zdjęcia wyremontowanych budyków osiedla przy dawnej fabryki Briggsów w Markach. Kilka już tak pięknie wygląda.
To było wczoraj i dzięki temu, że byłam na wsi to dziś w Warszawie z mocą i determinacją walczę, a jakże.
I dziś w 37 rocznicę,  tamtego naprawdę pięknego dnia, piszę o co te zmagania.
Jeszcze z oporami ale w wielu miejscach byłam i w jednym dużo słów uznania dla moich prac .Karton zaistniał, jeszcze przez wiele osób do tej pory nieznany jako tworzywo, i cykl animalistyczny bardzo się spodobał.
Jest wiele tych spraw i dzieją się równolegle ale dla porzątku relacjonuję teraz postępy w kwestii pracowni przy Ząbkowskiej i nic nie będzie odpuszczone, organizuję zaplecze dla medialnego nagłośnienia.




wtorek, 29 sierpnia 2017

N. I.109 kontynuacja

Udało mi się wyciąć i oczyścić napis i szybko do autobusu na wieś.Tu koniecznie muszę odzyskać formę bo jutro ważne spotkanie.
Spróbuję, może się opublikuje zdjęcie zachodu słońca jakie dziś tu zrobiłam

niedziela, 27 sierpnia 2017

N. I. 109

Poniżej jeszcze jedna praca sprzed roku

Dziś drugi dzień na Żeraniu i kończę tu kilka obiektów z cyklu "W razie potrzeby zbij szybkę"

Nareszcie dobra farba napisu, który dzień cały dłubię, spieszę się zdążyć przed końcem sierpnia tę pracę na 37 rocznicę. Pamiętam ten dzień, jakby wczoraj stałam w tłumie przed gmachem Sądu przy, wtedy to była ul. Świerczewskiego, i taka radość wielka była. Stało się.
Szkic tej pracy poniżej.
 I jest atak, pomimo tabletki, wyjątkowo silny.
To ważny aspekt tego tu mojego przebywania i będzie opis .
Jakby zapalenie stawów z utratą sprawności rąk, porażenie mięśni nóg , podbrzusze rozpalone bólem, płuca bolą i nos zatkany.Prawa nerka wierzga boleśnie.I totalna opuchlizna .Serce trzepoce nierówno.
Tak to wygląda zwykły atak po dwóch dniach tu pobytu.Czuję się koszmarnie. Jutro mam nadzieję jechać na wieś i chociaż jeden wieczór tam i organizm wróci do równowagi. 
Dorastałam na Powiślu w chmurze wyziewów z elektrociepłowni, to zrozumiałe, że mój organizm wchłonął tyle chemii i przestał funkcjonować ze strasznymi skutkami.

***
 Wieczór na wsi i ćwiczenia w oddychaniu przez nos, sztuka, której tam w Warszawie nie wykonam.

sobota, 26 sierpnia 2017

N. I. 108

"Sztuka jest jak dłoń wyciągnięta w ciemności, aby pochwycić okruch łaski i dać ją tym, którzy jej potrzebują"
                                F. Kafka

Moje prace sprzed roku.
Dziś,  w kostiumie jak zwykle, sprawy ważne i ważniejsze załatwiam, ciągle będąc w Warszawie.
I muszę się godzić z tym, że będę się tu czuła gorzej, ale to co mam do zrobienia to zrobię.
Zdjęcia z przedpołudnia.
Cytat na początku dla czwartkowego wieczornego spotkania i refleksji z niego wynikających. Chciałabym dziś wieczorem wrócić do tematu.
***

Okruchy łaski.
I takie klomby w centrum Warszawy, jakże podobne do tego zachwaszczonego trawnika przystanku na wsi.Moje ulubione.

niedziela, 20 sierpnia 2017

N.I. 107 kontynuacja

Już jestem na wsi. Kontynuuję. Krótko to trwało, to zauroczenie panem Gadowskim i nawet to, że polecał słuchać wykładów Krzysztofa Karonia ( którego jestem fanką i to nie tylko dlatego że jest historykiem sztuki ) , już nie jest dla mnie politycznym autorytetem .
Jedna niekonsekwencja w myśleniu i po autorytecie. Temat zamknięty.
Wracam do tego najważniejszego tematu, bo wracam do zdrowia. Bardzo długo chorowałam i jak strasznie to dopiero teraz, od niespełna pół roku,  wiem. Od czasu, kiedy po pracowitym dniu, noc na wsi i jest z dnia na dzień poprawa w działaniu organizmu.
Teraz cały wysiłek skupiam na doprowadzeniu do rozprawy sądowej w sprawie pracowni przy Ząbkowskiej.
Ta dużo pokaże i wyjaśni.
Zaczynam wychodzić z siłą jakiej nie miałam od wypadku sprzed 12 lat.

N. I. 107

Tak, jestem w tym miejscu przez bardzo pracowite blisko dwa lata próbując dociec ny tamtej masakracji 2008 i
nabieram coraz większej pewności i wiedzy.Można je jeszcze powiększać,  pogłębiać i poszerzać, ale dół jest na pewno w tym miejscu.
Miałam nadzieję, że dziś w ten deszczowy dzień,  będzie mi tu znośnie, ale niestety nie i jest już bardzo trudno.
Chwila przerwy w pracy i takie trzy prace z mojego archiwum.

Czasami, chociaż rzadko w takich przerwach
oglądam coś na YouTube, a ponieważ zniknęło mi mój ulubiony 6-cio odcinkowy cudny film pt "Duma i uprzedzenie", to przez przypadek odkryłam super erudytę , komentatora politycznego- Witolda Gadowskiego. 

sobota, 19 sierpnia 2017

N. I. 106

Dziś, na przystanek w kierunku Warszawy, docieram w ostatniej chwili i zmęczona z racji tempa jazdy rowerem.Zatrzymywałam się często po drodze dla robienia zdjęć.

A.w Warszawie oprócz innych prac także i taka, w hołdzie van Doesburgowi, który popełnił krzesło berlińskie, to ja robię warszawski stołek.

piątek, 18 sierpnia 2017

N. I. 105 kontynuacja

Opublikowało się ze zdjęciem, ale nie będę ryzykować zawieszenia i teraz c.d.
tak właśnie na raty i bez ilustracji.
Już chciałam napisać, że czuję się znów o jakiś procent lepiej,  no i chyba z wrażenia tak łupnęło mnie tu i tam, że zaniechałam.
To jeszcze jedno doświadczenie z oczywistej sytuacji wynikające a takiej mianowicie, że po deszczu dzień łatwiej,  tam na Żeraniu,  znoszę a dziś było trudniej i stąd efekty specjalne. Ale zdecydowanie lepiej i już nawet tak dobrze, że mogę pójść do szpitala, chociaż jeszcze nie tak dobrze aby pójść na policję. To dwa lata temu, kiedy to po
takiej wizycie prawie straciłam wzrok, ale pomimo, że ten lęk jest to jest to koniecznie przede mną. I jeszcze jedna obserwacja a'propos zdrowia. Kiedy przed opuszczeniem Żerania natrysk i umycie głowy i potem,  choćby tylko godzina tam jeszcze, to nie jest skuteczny sposób aby się te alergeny odczepiły i dopiero po spłukaniu ponownie tu na wsi, zdecydowane polepszenie. Zaczyna mnie już trochę być widać spod tej, lat wiele trwającej a szczególnie ubiegłorocznej demolki, i chociaż jeszcze  nie jest dobrze to z tej perspektywy widzę jak strasznie żle było i jaki to był koszmar. A mimo to tak dużo zrobiłam .Tu powinno być coś w rodzaju mojego oświadczenia, stosownego z racji pytań o to czy to moje pomysły. Tak, wszystko co zrobiłam w sztuce, to co pokazywałam na wystawach czy na blogu, to moje autorskie pomysły i jeszcze bardziej moje to te, których całe składy w mojej głowie.Moje pomysły także w sztuce użytkowej dla wnętrz z takimi założeniami jakie były, ograniczonymi wieloma warunkami.
Zawsze, niestety, ograniczonymi i to nie koniecznie brakiem pieniędzy.

czwartek, 17 sierpnia 2017

N. I. 105

I dziś, w kostiumie w stylu jak zwykle, i jak ostatnio codziennie do Warszawy.

Czuję się dzięki temu, że po dniu w Warszawie, wracam na wieś, z dnia na dzień coraz lepiej.
A Warszawa się przejęła tematem i taki napis w przejściu podziemnym odkryłam.
Śpię, ale na wsi i dlatego, że dopiero dziś problem zauważono, to mój sen spokojny nie jest.
Przeżyłam horror wiele lat trwający i dziś mam wiedzę i o skutkach przebywania w zanieczyszczonym powietrzu i o ludziach, większą niż niejedna czy niejeden.
To tyle tytułem wstępu, jako że dużo prac różnych to dopiero wieczorem kontynuacja.
To już właśne ten wieczór i tak jak miał być jest na wsi. 



poniedziałek, 14 sierpnia 2017

N. I. 104

Dziś znów do Warszawy, w lepszej formie, chociaż na wsi tylko noc i ranek.W domu, przed którym rośnie kępa nawłoci i to jest właśnie tak jak chciałam. Nawłoć, pokrzywy, łopuchy,  i takie białe, i inne, które miejscowi nazywają zielskiem.

W kostiumie jak zwykle, rowerem do autobusu i tak szybko do Warszawy zupełnie jakbym książkę czytaną zamknęła.Jak już wspomniałam, wracam do zdrowia, o którym to temacie już nie będę pisać, do czasu, a póki co to w Google Fundacja "Powrót do marzeń" i zamieszczony tam artykuł o przewlekłym zatruciu rtęcią i to jest to. Jeszcze, jak wyszło w badaniu, arsenu mam dużo za dużo.
. Z dnia na dzień czuję się lepiej, chociaż wczoraj sąsiadka zauważyła, że muszę być bardzo zmęczona bo wyglądam jakoś inaczej.Pracuję dużo, na zdjęcia za wcześnie, a to poniżej to nie jest sztuka na siłę, żeby było jeszcze weselej. Uszko było uszkodzone i coś trzeba było zrobić, kopyści nie pozłocę.

Tu koniecznie cytat z fb, ale tak mi ta grafika się podoba, że zamieszczam.
***
To było wczoraj i dużo prac różnych uniemożliwiających dopracowanie tekstu i taki dziś publikuję stąd czyli z Warszawy, wieczorem będąc na wsi coś jeszcze dodam.

piątek, 11 sierpnia 2017

N. I. 103

Takiej już wprawy, w pisaniu w autobusie( i to podczas jazdy !), nabrałam, że ta godzina nie marnuje mi się.
Jest upał straszliwy, ale pan kierowca, od czasu do czasu, otwiera drzwi( podczas jazdy ) i robi się znośnie,.
To taki wstęp dla przeładowania atmosfery. Spokojnie, może jeszcze z raz,  kiedyś,  użyję tego zwrotu, takiego sobie, przyznaję.
I po wstępie, dla przeładowania atmosfery . Napisałam, że kiedyś użyję tego zwrotu, ale że tak szybko to może nikt się nie spodziewał.Ja też wielu rzeczy się nie spodziewałam.Nie spodziewałam się, że po ubiegłym roku masakracji i stanu krytycznego wrócę jeszcze do takiej formy, która da mi siłę zrobić coś, czego wielu się nie spodziewa. I chociaż dziś, bez proszka przeciw alergii było mi bardzo trudno, to wiem dlaczego i jakoś to znoszę.
                          
                           ***
Ponownie do Warszawy i poniżej kilka dobrych, moim zdaniem, zdjęć  w kostiumie w stylu jak zwykle.

Poniżej "Słomehenge"
Jest w tych słomianych formach jakaś magia, która...
I jeszcze jedna próba zrobienia zdjęcia takiego pięknego obejścia w Kobyłce
Tym razem wyszło tak...

środa, 9 sierpnia 2017

Noce ILUzJANY 102

Pismo w sprawie pracowni wysłane .
                         ***
Nie jest dobrze, kiedy w drodze powrotnej mam nienaładowany telefon i nie mogę robić zdjęć a muszę koniecznie zająć czymś głowę. Czytać w autobusie nie da się.Tworzę komunikacyjne słowotwórstwo.
A to nazwę firmy, a to slogan reklamowy itp ...To poniżej to produkcja z dziś.
                    ***
Dachy na Lachy.
                    ***
Marki
marki
marki
zakamarki
dymarki
kramarki
markizy
markizy
markizy
markietanki
dym Arki
                      ***
Metale niezależne.
                       ***
A kumu latory ?
                       ***
Pan O'Rama
                       ***
depARTament (Galeria sztuki )
                        ***
DEEPartAMENt (ostatnia litera" t "jako krzyżyk, bo to proj. nazwy
(Przedsiębiorstwa
                               pogrzebowego )
                        ***
To ostatnie mogłabym zadedykować, ale jeszcze nie teraz.
                             ***
To było wczoraj a dziś ponownie do Warszawy.

                           

Pogoda rano jak widać i znów bez dobrego światła, ale udało mi się zrobić zdjęcie tej, moim zdaniem, pięknej wiejskiej architektury.
***
A w Warszawie się dzieje.
Pomnik Ofiar Katastrofy Smoleńskiej.
I rozważają teraz to miejsce, które w 2010 z taką determinacją wskazywałam jako jedynie słuszne. I mój projekt obelisku to też była dobra robota. Tylko ja po tylu latach, a zwłaszcza po dwóch poprzedzających, w bardzo kiepskiej formie.
Dziś, także dla tamtego wydarzenia, muszę wykonać jeszcze jedną dobrą robotę i z całą mocą dążyć aby sprawy rozstrzygnął sąd.
***
Wczoraj na Vintage PRL DESIGN grupowiczka zamieściła ogłoszenie, że szuka takich krzeseł.
Piękne, pomyślałam, szkoda, że nie mam takiego w kolekcji.Zajeżdżam wieczorem na wieś i tu w przysklepowym ogródku stoi takie krzesło !
Dziś zrobię mu zdjęcie, ale nie kupię bo chcą za nie 100. Warte i więcej, wyjątkowo dobry design.
Taka historyjka, jeszcze jedna o kosmicznym poczuciu humoru.
A na fb Vintage PRL DESIGN można kupić taki ładny obrazek z lat 60.

wtorek, 8 sierpnia 2017

noce iluzjany 100+7

I ponownie w Warszawie.
Na początek coś dla "przeładowania atmosfery". Tak, właśnie "przeładowania" bo gdybym użyła zwyczajowego "rozładowania atmosfery", to byłoby jeszcze bardziej bez sensu.

Tę instalację powyżej zatytułowałam " Cokolwiek robisz, mierz wysoko (ale mierz głową nie dupą)"
***
Tu już tylko zakończenie pisma w sprawie pracowni przy Ząbkowskiej.Rok 2008, w którym wszystko zostało zniszczone bo nastąpiła masakracja totalna.
Siedem lat wracam do jakiego takiego stanu z racji jednego z aspektów tamtej katastrofy.
Mimo różnych przesłanek jak stres, ciężka praca ,czy wyziębianie albo, jak to ktoś orzekł"starcze dolegliwości",  nie mogłam zrozumieć co się dzieje z moim organizmem.
To wiem od pół roku. Od pół roku wracam pomału do zdrowia i od pół roku mam adwokata,.A sprawy , od tego 2008 roku , przekroczyły wszelkie możliwe granice i można już tylko dochodzić do rozstrzygania na drodze sądowej, dlatego w ciągu tygodnia wystąpię z pozwem do sądu.
Z poważaniem Grażyna Bartnik

piątek, 4 sierpnia 2017

noce iLuzjany 100 +5

I znów do Warszawy. W kostiumie w stylu tym co zwykle.

Te sześć km rowerem pokonuję z coraz większą łatwością.Z powodu licznych działań w tempie, publikuję tylko te zdjęcia .
Wieczorem więcej tekstu.
***
Nie dziwne, że po tym półroczu na tej wsi, nie jestem jeszcze w takiej formie jak po roku pobytu w Międzyborowie. W ubiegłym roku, przebywając non -stop na Żeraniu wchłaniałam tę chemię i trzeba czasu aby organizm ją wyrzucił. Mam, zgodnie z niedawno robionymi badaniami, zbyt dużo arsenu co skutkuje takimi objawami .
Arsen do organizmu dostaje się po spożyciu produktów (które ja w życiu skonsumowałam w śladowych ilościach ) i oddychając zanieczyszczonym powietrzem. 
Wczoraj wyjątkowo trudny dzień bo poraziło mnie bardzo, a pracy tyle, że dzień i noc i następnego dnia już było bardzo żle.
Zaczęłam do siebie dochodzić w Kobiałce to jest przedostatni przystanek graniczny Warszawy.
***
Szkoda, że stąd nie mogę zdjęć publikować, bo zrobiłam je najpiękniejszemu drzewu jakie w życiu widziałam.Każde drzewo jest piękne, ale ten siedemdziesięcio letni dąb jest piękny wyjątkowo.
***
Wczoraj stolarz wycenił swoją pracę za reanimację drewna eklektycznego fotela.Trzecia część tej ceny czyli 400 PLN to koszt psychicznego komfortu, że będzie to dobrze zrobione przez najlepszego fachowca.  A fotel (jak ja nie przepadam za tym stylem)
to ten ma "to coś" i wart jest aby go rewitalizować .
***
Poszukując czegoś na fb Vintage PRL DESIGN natrafiłam na ogłoszenie jednego z grupowiczów poszukującego ciekawej lampy do sypialni i zanim doczytałam do końca, a był tam warunek, że nie może być złota, to miałam już wizję takiej lampy. Złoty róg, ale nie taki jeleni ( takie to ograne i to w sypialniach ha, ha), tylko taki róg złoty z "Wesela". A drugi taki róg na nocnej szafce jako budzik, który krzyczałby "Już czas, już czas....
Ale tak ogólnie to czuję się lepiej i zbieram siły a jutro opublikuję trochę zdjęć .