poniedziałek, 14 sierpnia 2017

N. I. 104

Dziś znów do Warszawy, w lepszej formie, chociaż na wsi tylko noc i ranek.W domu, przed którym rośnie kępa nawłoci i to jest właśnie tak jak chciałam. Nawłoć, pokrzywy, łopuchy,  i takie białe, i inne, które miejscowi nazywają zielskiem.

W kostiumie jak zwykle, rowerem do autobusu i tak szybko do Warszawy zupełnie jakbym książkę czytaną zamknęła.Jak już wspomniałam, wracam do zdrowia, o którym to temacie już nie będę pisać, do czasu, a póki co to w Google Fundacja "Powrót do marzeń" i zamieszczony tam artykuł o przewlekłym zatruciu rtęcią i to jest to. Jeszcze, jak wyszło w badaniu, arsenu mam dużo za dużo.
. Z dnia na dzień czuję się lepiej, chociaż wczoraj sąsiadka zauważyła, że muszę być bardzo zmęczona bo wyglądam jakoś inaczej.Pracuję dużo, na zdjęcia za wcześnie, a to poniżej to nie jest sztuka na siłę, żeby było jeszcze weselej. Uszko było uszkodzone i coś trzeba było zrobić, kopyści nie pozłocę.

Tu koniecznie cytat z fb, ale tak mi ta grafika się podoba, że zamieszczam.
***
To było wczoraj i dużo prac różnych uniemożliwiających dopracowanie tekstu i taki dziś publikuję stąd czyli z Warszawy, wieczorem będąc na wsi coś jeszcze dodam.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz