piątek, 18 sierpnia 2017

N. I. 105 kontynuacja

Opublikowało się ze zdjęciem, ale nie będę ryzykować zawieszenia i teraz c.d.
tak właśnie na raty i bez ilustracji.
Już chciałam napisać, że czuję się znów o jakiś procent lepiej,  no i chyba z wrażenia tak łupnęło mnie tu i tam, że zaniechałam.
To jeszcze jedno doświadczenie z oczywistej sytuacji wynikające a takiej mianowicie, że po deszczu dzień łatwiej,  tam na Żeraniu,  znoszę a dziś było trudniej i stąd efekty specjalne. Ale zdecydowanie lepiej i już nawet tak dobrze, że mogę pójść do szpitala, chociaż jeszcze nie tak dobrze aby pójść na policję. To dwa lata temu, kiedy to po
takiej wizycie prawie straciłam wzrok, ale pomimo, że ten lęk jest to jest to koniecznie przede mną. I jeszcze jedna obserwacja a'propos zdrowia. Kiedy przed opuszczeniem Żerania natrysk i umycie głowy i potem,  choćby tylko godzina tam jeszcze, to nie jest skuteczny sposób aby się te alergeny odczepiły i dopiero po spłukaniu ponownie tu na wsi, zdecydowane polepszenie. Zaczyna mnie już trochę być widać spod tej, lat wiele trwającej a szczególnie ubiegłorocznej demolki, i chociaż jeszcze  nie jest dobrze to z tej perspektywy widzę jak strasznie żle było i jaki to był koszmar. A mimo to tak dużo zrobiłam .Tu powinno być coś w rodzaju mojego oświadczenia, stosownego z racji pytań o to czy to moje pomysły. Tak, wszystko co zrobiłam w sztuce, to co pokazywałam na wystawach czy na blogu, to moje autorskie pomysły i jeszcze bardziej moje to te, których całe składy w mojej głowie.Moje pomysły także w sztuce użytkowej dla wnętrz z takimi założeniami jakie były, ograniczonymi wieloma warunkami.
Zawsze, niestety, ograniczonymi i to nie koniecznie brakiem pieniędzy.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz