I ponownie w Warszawie.
Na początek coś dla "przeładowania atmosfery". Tak, właśnie "przeładowania" bo gdybym użyła zwyczajowego "rozładowania atmosfery", to byłoby jeszcze bardziej bez sensu.
***
Tu już tylko zakończenie pisma w sprawie pracowni przy Ząbkowskiej.Rok 2008, w którym wszystko zostało zniszczone bo nastąpiła masakracja totalna.
Siedem lat wracam do jakiego takiego stanu z racji jednego z aspektów tamtej katastrofy.
Mimo różnych przesłanek jak stres, ciężka praca ,czy wyziębianie albo, jak to ktoś orzekł"starcze dolegliwości", nie mogłam zrozumieć co się dzieje z moim organizmem.
To wiem od pół roku. Od pół roku wracam pomału do zdrowia i od pół roku mam adwokata,.A sprawy , od tego 2008 roku , przekroczyły wszelkie możliwe granice i można już tylko dochodzić do rozstrzygania na drodze sądowej, dlatego w ciągu tygodnia wystąpię z pozwem do sądu.
Z poważaniem Grażyna Bartnik
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz