sobota, 16 grudnia 2017

132

Już dłużej nie mogłam wytrzymać tego stanu porażenia alergią i na wieś koniecznie jadę . Na instagram wrzuciłam zdjęcia komina elektrociepłowni Żerań zastosowawszy trzy filtry, to taki żałosny żart z racji oddalania się z tej przestrzeni koszmaru. Zrobiłam tylko to jedno ujęcie i te druciki tak idealnie poziomo.
Jak bardzo obce stało mi się to miasto, w którym przeżyłam tyle lat, że dziś mając taką łatwość fotografowania nie potrafię zrobić  mojej ilustrowanej autobiografii i jednym z rzadkich zdjęć jest ten komin dymiący.
Udało mi się wykonać to co sobie założyłam zrobić a ta wiejska półka i metalowy taboret to takie bonusy.

Już na wsi, jakby w innym wcieleniu, bez bólu, swobodnie oddychając pracuję tworząc gobelin .Tam ból ścina myślenie tak, że dopiero tu, kiedy ustępuje, dopracowuję ten projekt ze stalową watą.
I można sobie wyobrazić wystawę bo już mam dużo obiektów oprócz tych trzech co na instagramie. Zdjęcia nie pokazują jak pięknie oświetlone wyglądają w realu.
Jednym z obiektów byłaby ulepiona z tej waty, ludzka postać - taki człowiek z żelaza, i w czasie trwania wystawy ( załóżmy, że byłyby to dwa tygodnie) spryskiwana wodą i wata szybko rdzewieje a po dwóch tygodniach postać rozpada się. Miało być bardziej uniwersalnie a zrobiło się trochę politycznie, które to wrażenie dopiero w kontekście całości zmieni się.
A tytuł wystawy taki trochę zakręcony po angielsku -"Steel love".

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz