Trochę dżwigania, trochę zimna, i najgorszy żerański smog i dlatego dziś zupełnie inaczej jak planowałam.
Tak, nie jest to tempo w działaniach, jak to mi dano do zrozumienia onegdaj.
Dwa lata lęku, że stracę wzrok zanim napiszę te dramaty. Tu na wsi pomału zanikał ból gałek i już znów bez tego, kolokwialnie nazywając-dyskomfortu, pracuję. Jedną sztukę przepisałam jeszcze w pośpiechu i w takiej niezbyt pięknej formie zaistniała i pierwsze pozytywne reakcje zaliczyła.
Teraz kolej na tę, która jeszcze bez tytułu, za to z niezwykle dopracowaną scenografią, co nie znaczy, że scenografia dla "Finisażu" nie jest doskonała.
Obiekty dla tej sztuki istnieją w realu. Tu na wsi dla wykonania kolumny-kowera kolumny Brancusiego, mam trochę inne stołki też "z epoki ".
Ta kolumna, której szkic teraz spróbuję opublikować, co może się stąd, czyli ze wsi gdzie dziś koniecznie muszę poleżeć, nie udać. Próba w osobnym poście 119 +.
Będzie to blog o sztuce plastycznej. Mojej sztuce i jej licznych i bardzo różnych przypadkach, a ponieważ jesteśmy od wielu już lat razem, w różnych sytuacjach, to będzie to blog także o mnie.
środa, 11 października 2017
N. I. 119
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz