środa, 11 października 2017

N. I. 119.

i takie podobieństwo klimatów dawno temu, bo ta sztuka dzieje się już bardzo długo, było mi bliskie, ale wydarzenia, które zaszły póżniej sprawiły, że stało się to niepodobieństwem.
                           ***
         Od blisko roku mam tę wiedzę, zweryfikowaną już tak, że pewną na 100%. To smog sponiewierał tak moją fizyczność, od tegoż roku jest mi się z tym straszne trudno pogodzić, chociaż tu, czyli na wsi, gdzie pomału mój organizm pozbywa się skutków tego porażenia, co nie znaczy, że kiedy znów jestem tam w Warszawie nie ma trudnego do zniesienia ataku. Od jakiegoś czasu nie bolą już tak bardzo oczy, chociaż pracuję ostro.
"Zbrodnia Ikara" gotowa była już 15 lat temu, zatem teraz tylko szybko przepisać, dziś jeszcze.
                            ***
"Zbrodnia lkara "

Akt l

Osoby:

Gaja -lat 40 artystka

Jan -lat 30 jej partner w pracy i życiu.

Sąsiadka l

Scena l.
                          

Jan -patrzy przez okno i nostalgicznie:

-Zmienia.

Gaja odrywając się od pracy podchodzi do okna i spojrzawszy przez nie:

-Ale co zmienia ?

Jan:

-Samochód.

Gaja:

- Widzę, że samochód, ale co zmienia.?        Kolor? Koła? Miejsce?

Jan:

- Z mienia. Przesiedleńczego.

Gaja:

-Morze.

Jan.

-Nie może, tylko na pewno, widzę po numerach.

Gaja:

-Bałtyckie.
Jeden język a porozumieć się czasami trudno, ale ważniejsze rozumieć pracę.

                       ***
Gaja:

- To nasza wspólna praca. Połączyłeś te stołki, ja je pomalowałam, zaraz przyjdzie sąsiadka z góry i spróbuję jej ten fragment kolumny sprzedać.

Dzwonek do drzwi wejściowych.

Gaja:

-Jest.

Obydwoje podchodzą do drzwi by powitać wchodzącą, która po wskazaniu obiektu, podchodzi bliżej

Sąsiadka l:

-A cóż to takiego?

Gaja:

-To kower kolumny Brancusiego i taka jego idea aby każdy, kto rozumie  miał jej fragment .

Sąsiadka l:

-Ale u mnie to nie pasuje . Mam barok, mój gipsowy odlew i te lata 60 niekoniecznie, nie bardzo rozumiem.A ile to kosztuje ?

Gaja:

-400 .

Sąsiadka l:

-To trochę drogo.

Gaja

-A jakby pozłocić szlagmetalem ?

Sąsiadka l (z lekkim ożywieniem)

- To prędzej. Niech  pani pozloci to zobaczę. Nie bardzo rozumiem tę ideę, ale pomyślę.

Gaja do Jana po wyjściu sąsiadki:

-To pozłocimy, ale nie ten fragment, który już tak ładnie na biało , tylko drugi.

Jan:

-Jak tak dalej pójdzie to ta niekończąca się kolumna będzie tu, w pracowni.

Gaja:

- Może jeszcze nie jutro, ale wiem, że będzie w wielu przestrzeniach łączyła jedną ideą , chociaż nie z każdym. Ta pani, która wyszła przed chwilą nie rokuje.

Jan:

-A ja ją lubię.

Gaja:

-No właśnie. Ideał. Śpi do 12 w południe, nigdy nie wyjdzie "nie zrobiona" i nic nie robi a żyje , nie wiedzieć z czego.
Kiedyś, nieopatrznie, powiedziałam  żeby się zaczeła leczyć.

Jan:

-Co "No właśnie" ? A ta twoja koleżanka-kombatantka, która prawie uciekła z krzykiem "To głupie ! ",  była lepsza?
I w kółko "Oszukali nas", powtarzała. Ona tego jeszcze bardziej nie kupi.
A lekarz to tobie potrzebny.Wyglądasz coraz gorzej.

Gaja:

To nawet nieżle ci wyszło że można czegoś nie kupić i można nie kupić jeszcze bardziej. A ja najbardziej "nie kupuję" takich postaw.
Koleżanka, i to jest jeszcze większy dramat, nie zrozumie różnicy jaka jest pomiędzy "oszukali nas" a "daliśmy się oszukać".

Idea jest prosta. Kiedy na samym początku dzieje się tak, że pragmatyczni, kolejni w historii, psychopaci zaczynają swoje przedsięwzięcia nazywać dziejową koniecznością i to jest z takich czy innych powodów "kupowane" , to rzecz cała nie rokuje dobrze a z czasem zaczyna coraz bardziej rokować żle.
Wszystko co można zrobić to z całą determinacją ratować materialne skutki krótkich lub dłuższych lotów twórczych myśli z przeszłości i te obiekty nimi są.
I to są naprawdę jedyne wartości, jakie mamy.Nic więcej się nie liczy. I jeszcze jakąś swojej myśli nadać kształt coby niegorszy i dołączyć .
Proste i tak oczywiste, że już tylko o tym milczeć.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz