poniedziałek, 4 września 2017

N. I. 111

        Po dwóch dniach na wsi dziś od rana w Warszawie z takim powerem, jakbym wszystkie sprawy chciała załatwić w jeden dzień.I po trzech godzinach, tam pobytu, "ścieło" mnie.
Teraz już na wsi, po spłukaniu z siebie tego pyłu i zażyciu proszka trochę lepiej.
Szukam na You Tube komentarza, raz jeszcze Gadowskiego,  o mafii kombinującej z tlenkiem węgla. Komentarz gdzieś mi przepadł, ale mój organizm działający jak czujnik potwierdza to co tam pan dziennikarz mówił, że trują nas z całą świadomością swojej zbrodniczej działalności. I nie wierzę, że władze miasta o tym nie wiedzą.
Wystawy prac w dobrych warszawskich galeriach po to by pokazać trochę naprawdę dobrej sztuki, ktorą robiłam głównie dla moich bliskich ale też dla tego nieszczęsnego kraju o czym to będzie opowiedziane w katalogu.

Teraz, będąc tu na wsi, czuję się z dnia na dzień lepiej. Dwadzieścia lat koszmaru i taka teraz nadzwyczajna ulga .
To pierwszy krok ten pozew ale po tym pierwszym już wiele innych wykonałam .
Teraz w Warszawie pracuję nad jeszcze dwiema instalacjami ze stołków a od dziś nad makietą trzech kolumn i ta praca, w duchu neomarksistowskim, staje mi sie coraz bliższa i wielka.
A teraz czas iść do teatru ze sztuką i jutro się pokaże jak zostanie przyjęta.
To wszystkie działania w przerwie do czasu powrotu Pana Mecenasa z urlopu.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz