Zakończenie " Finisażu" .
Uzupełnienie wprowadzenia, czyli kontynuacja postów 166 i 166+, nieco później i to nie dlatego, że nie ma co pisać tylko nie ten czas.
I tak się dziś wydarzyło tu w mieście, że zamiast zakończenia wracam do wprowadzenia i kontynuuję je w poście 166 ++
Ale jeszcze tylko taka zapowiedź zakończenia dla pobudzenia ciekawości.
To, że dla potrzeb tegoż powinnam być w lepszej formie, której niestety nie dopracowałam. Niby trochę lepiej ze zdrowiem, ale kiedy jestem na wsi. Tu w Warszawie, w " strefie" załamuje się za każdym pobytem dłuższym, powtarzalnie nieznośnie . Znam przyczynę i wytrzymuję, ale na scenę to się raczej nie nadaję. Zdjęcia na instagramie pokazują.
Jedno z nich, które nazywam różowym incydentem jest ważne w historii.
To tego dnia po nocy której śnił mi się sen tak wielki i znaczący i z taką siłą przekazu, że zdziwił mnie bardzo. Był na tyle wielki, że mogłabym jak Martin Luther King zacząć " Śnił mi się sen". I tak zacznę, ale jeszcze nie teraz.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz