środa, 16 stycznia 2019

200

Przeszkadza mi ten stan fizycznego dyskomfortu w skupieniu się koniecznym dla pisania, ale nie przy tworzeniu, toteż wbrew postanowieniu, które podejmuje po drodze, że już nie można odwlekać, znów bez reszty pochłania mnie ta plastyczna robota.
Tak jakbym wierzyła, że jakaś siła sprawi, że stanie się.
"Od zmierzchu do świtu"  i to jest dobry tytuł właśnie dlatego, że zapożyczony.
Ręce coraz bardziej sprawne, ale chodzę z trudem.
To co przez ten wypadek uległo opóźnieniu trzeba nadrobić w tempie.
Krótki spacer przez wieś. Po prostym idę już nienajgorzej, trudniej jakiś schodek pokonać, a trzeba to będzie jutro zrobić.
           *****
A dziś to tą wyprawą do miasta tak sforsowałsam nogi i ręce, że boli i cały polot trafiło. Trzymam się tylko dzięki temu projektowi wystawy. Nie myślałam o tym, żeby zrobić wystawę tych, jakby po partyzancku tu i tam umieszczanych, nie myślałam tamtego roku, w którym krytycznie wysiadł organizm, bo to było nie do pomyślenia.  Prędzej czy później opowiem w jak koszmarnych warunkach rodziły się te moje prace i z jakim kategorycznym postanowieniem, że mają być tak dobre bo były robione z myślą o nich, moich najbliższych, którym nie mogłam się nawet pokazać w tej chorej wersji, ani opowiedzieć tej historii.
Ale muszę ją opowiedzieć i to nie tylko Policji, ale całemu Światu i nikt nie będzie mógł powiedzieć, że nie mam do tego prawa.
Porażająca to historia.



 Informacja dodatkowa to wygląda jeszcze gorzej, bo zimno . 
Wiem dlaczego tak robiliście, że to była bezmyślność, ignorancja, perfidia, zawiść, zazdrość, nienawiść, a ja przez lata przeciwko bezmyślności, zawiści, ignorancji, perfidii, nienawiści robiłam moją piękną i mądrą sztukę. 
I porażająco chorowałam. Dziś pomimo tych warunków i wypadku po którym cała obolała jestem, ale skutków tego posmogowego zatrucia organizm się pozbywa i zaczyna funkcjonować.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz