wtorek, 28 lipca 2020

392


 I zdarza się tak, że trzydzieści kilometrów jest oddaleniem nie do pokonania...


Jest znośnie, bo i woda bez ograniczeń i wegańskie posiłki bardzo pyszne. Mam tu także możliwość sprawdzenia czy wodociągowa warszawska nie ma, jak dla mnie, chemii równie groźnej jak ta w smogu bo wszystko na to wskazuje, że i to przyczyna moich problemów ze zdrowiem w Warszawie, bo jestem w mieście i po tygodniu już w stanie porażenia.
Trzeba było i tego doświadczenia, żeby wiedzę skompletować. Zdaję sobie sprawę, że to moje i niepowszechne, ale 


     "Zegarki nie tykają, wahadełka nie wahają się, fale dźwiękowe muzyki nie lecą dalej, fale morskie też nie, Ziemia się nie obraca, pulsary nie pulsują, Slavoj Žižek nie pociąga nosem, procesy w twoim mózgu nie przebiegają. Nie postrzegasz nic."
Kto zna ten zrozumie, chociaż pewności nie ma. Jest prawie tak jak w tym cytowanym powyżej tekście. Stan dopracowany upałem i porażeniem alergią bo chociaż  daleka od centrum, ale smog działa. Tak trzeba będzie wytrzymać jeszcze dziesięć dni trudnych i dlatego, że nie robię tego co najbardziej bym chciała, czyli prac z tektury i to nie tylko dlatego, że te najbardziej "działają".
Tu żadnych polemik, ani odniesień do okoliczności i cały wysiłek aby tę fizyczną słabość dokuczliwą pokonać bo przeszkadza bardzo i nie dało się inaczej jak tylko w takich, prawie szpitalnych warunkach, dochodzić do zdrowia.
            
            
          


       

     

   
     
   





Brak komentarzy:

Prześlij komentarz