" - Napiłabym się caffe lete.
- Latte. "
Poprawia mnie z kwasem na twarzy charakterystycznym dla tych, którzy słuchają tylko po to żeby móc wtrącić swoje, ma się rozumieć, najmądrzejsze.
Pani sprzedawczyni zapomniała jaki jest kod na malinowe pomidory i ja jej podpowiedziałam. Wielkie to takie nie było, bo ja , jakiś czas temu poznany kod, miałam w głowie jako jeden.
Pamiętam, że miałam uporządkować posty na blogu, poprawić styl, ale nie dojrzałam do tego i tak zostaną te "zapiski z martwego blogu"
Pamiętam wszystkie wydarzenia, gesty, zachowania i tylko kostiumów nie pamiętam z przyczyny, że kiepskie raczej były z wyjątkiem kostiumów J.D. Moja parka ( niestety nie oryginalna bawełniana, co uwiera w tej pamięci), trapery i pilotka w towarzystwie J.D. to był cymes.
Lniane białe szerokie spodnie, czarna lniana długa ( do kostek była na początku, ale po 10 latach to się do kolan sprała) suknia koszulowa, buty w stylu Kenzo i kapelusz filcowy czarny. Mój kostium, który chciałabym mieć raz jeszcze.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz