środa, 9 listopada 2016

Noce Iluzjany 16

           Musiałam koniecznie wyjść na chwilę z tej sali.Zbyt wielu ich tam było,a tak naprawdę to poza autentycznie życzliwym mi fotografem i jeszcze jednej osobie,to wszyscy pozostali .
I pomyśleć tylko,że gdybym chociaż tak jak dziś się czuła,wtedy,kiedy  zdrowie tak bardzo było mi potrzebne i właśnie wtedy go zabrakło, to nie musiałabym narażać się na te kontakty. Moja sztuka nie powstawała nigdy przeciwko nim,cierpliwie tłumaczyłam jej założenia ideologiczne,mając świadomość do kogo mówię.
Ich wiedza ,płaska jak Ziemia sprzed odkryć Galileusza,ograniczała się tylko do tego jednego pejzażu rozpoznawalnego siebie samych.Ten błąd postrzegania pozwalał im mniemać o sobie,paradoksalnie ,że mają szerokie horyzonty.
I to determinowało ich postawę niedopuszczającą pojawiania się w przestrzeni jakichkolwiek gór ,a jeżeli coś wyższego to  stos,który szybko spłonie . Jedno co uznawali to kopanie dołów,ze szczególnym upodobaniem kopania ich pod kimś.Taki dół,w którym można ukryć ślady zbrodni,kamuflowali sadzeniem kwiatów ,działaniem uznanym społecznie i nie budzącym wątpliwości co do jego szlachetnych pobudek

Sztuka ,w ich mniemaniu,też powinna pasować do tego pejzażu,zatem podobać się mogła tylko taka,nie godząca w ich status quo .Moja takich ambicji nie miała.

Ciekawe jak w tych ciemnościach,bo nie w świetle przecież ,znalazłby się ten mój cykl grafik ,rejestrujący fazy gry w samotnika,który szkicowo potraktowany ,wystawiłam w BUW "Sztuka samotności albo samotność sztuki"W mojej wewnętrznej pracowni nieraz wracałam do tego projektu.Chciałam zarejestrować,absolutnie rzetelnie,taką grę,w której wygrywam.Ci co znają tę grę,zrozumieją teraz to pytanie: Wygrywam,czy  przegrywam.?Tak to ta ,w którą w"Czasie Apokalipsy" gra Brando.

Wielki przekręt,dał im możliwość używania ludzi jak prostych narzędzi i zdarzało się,że i ktoś z doktoratem użyty  jako łopata do kopania dołu ,cieszył ich i bawił .Nie widzieli tego,że sami są przez ten wielki przekręt używani są jak młotki do wbijania gwożdzi w trumny,także własne.I jak to powiedział jeden z nich,który mogłby być prorokiem ale nie był, bo miał inne zajęcie i nie pytajcie jakie,że teraz to w tym kraju, będzie się opłacało robić tylko trumny.
I właśnie przeciwko temu sposobowi bezmyślności były moje prace.I tak naprawdę to tylko o tych pracach chciałam pisać ,o tej jeszcze jednej próbie uratowania tego co najbardziej ratowania warte czyli pamięci radości tworzenia,która w tych "gratach"sponiewieranych przez barbarzyńców błyśnie łzą wzruszenia z dobrze wykonanej roboty. .Mało tego,coraz mniej i coraz rzadziej można dotknąć czegoś z taką klasą jak chociażby ten welur obiciowy "z odzysku"Działam ,chociaż już nie dla mojej,najlepszej galerii z pięknymi obiektami dla koneserów.Dlaczego tak, to opowiem w następnych "wydarzeniach",tymczasem wracam do
VitaMy przeżyć to jeszcze raz.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz