czwartek, 28 marca 2019

217

Taki piękny kolor pozyskanego dziś  kartonika i robi się kolejny mozaikowy gobelinek i zaistnieje na ścianie u kogoś życzliwego sztuce, dobrej sztuce.
Jest wielu takich.
Mogło się tak zdarzyć, że spotkałabym ich dawniej i dziś robiłabym dużo mojej pięknej i mądrej sztuki zamiast pisać scenek dla Prokuratury.
Wiele z nich jest znanych z moich wcześniejszych postów i teraz tylko uporządkuję i gotowe.
Myślę, że wielu by się powstrzymało przed takimi czy innymi wypowiedziami gdyby miało świadomość, że zostaną zapisane.
Ja, od wielu lat, wielu dziesięcioleci, obserwując patologiczne zachownia, że nic tylko pisać, ale to nie teraz.

Wracając do tego pozyskanego kartonu to małe wyjaśnienie, że to te z wielu krajów, po owocach różnych dały mi możliwość wykonania tych wielu prac, w których wykorzystywałam te ich właściwości jakich nie ma karton z zakupu.
Ten ma inne i do innych prac. Arkusze 80x120cm pozwolą mi odtworzyć kilka prac sprzed 2008r, jedną z nich będzie replika tej, którą pamiętam z tych tak pięknie zaistniałych na Międzynarodowych Targach Sztuki w Sztokholmie w 2007 .
To, że myślę o tym twórczym incydencie, czyli powrocie do tamtej wystawy z 2008r to dlatego, że dzięki temu tu mieszkaniu na wsi czuję się fizycznie znacznie lepiej.
Incydentu,  bo tak jak przez lata pracowałam  z myślą o moich bliskich i żaden wysiłek nie był w związku z tym zbyt wielki, tak dziś to tylko ilustracja do Radykalnej Rewolucji.
Od wielu lat działając starałam się z całych sił opanować emocje.
Od wielu, czyli od tamtego pierwszego wypadku w 1997.
Dziś ilość bandyckich akcji i chamskich ekscesów przekroczyła wszystkie poziomy i sprawy muszą być przyspieszone.
 Tak więc w tempie zabiegam o przestrzeń dla zrealizowania obiektów na wystawę, w takim samym pismo do Prokuratury.
Stan mojego organizmu dziś jeszcze nie tak dobry jak przed tym kryzysem sprzed trzech lat, ale znakomicie lepszy jak przed rokiem.
Miałam już takie wrażenie, że nie poprawi się bardziej i trzeba mi się z tym pogodzić, ale właśnie dziś i to po dniu akcji  zadziało się coś rokująco.


Tu nie może być innego motto, tylko to z mojej ulubionej opery " Nabucco"
To tak dziś jest na Żurawiej, a ja tu widzę piękną, secesyjną kamienicę i wchodzę znów w świat dzieciństwa. Po białych, marmurowych schodach, na pierwsze piętro, przez wielkie dwuskrzydłowe drzwi w korytarz, z którego do mieszkania mojego chrzestnego i jego żony, czyli wujostwa Wożnickich.  Wielki, okrągły stół w stylu Art deco, nad nim przepiękna lampa. pod ścaną wysoka witryna z porcelaną. Pamiętam tak bardzo.
Kamienicę wyburzono w 1964.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz