piątek, 17 marca 2017

Noce Iluzjany 51

To zdjęcie, wykonane rano,17 marca,  w drodze do Warszawy.A w Warszawie...
Pamiętam.Nigdy mi się ta rotunda nie podobała, ale ten widok przywołał wspomnienia, wiele wspomnień.I to wspomnienie radości kiedy się dawniej wracało do tego nie tak pięknego , ale kochanego mocniej, miasta.
.Dziś wytrzymuję tu jeden dzień.
Po  dwóch ostatnich "miesiącach prawdy"
zaczynam funkcjonować dopiero w tych klimatach jak na zdjęciu powyżej, 30 km od Warszawy.Bez tego pobytu, tu na wsi, nie doszłabym dlaczego taki mój porażający stan w zeszłym roku.
Jestem na wsi i po dobie pobytu mój organizm wraca do normalnego funkcjonowania, czego w Warszawie nie doświadczałam nigdy.Ostatnie dwadzieścia lat to stan krytyczny, przerażający, trudne do opisania fizyczne męki i psychiczne cierpienie .
Tak bardzo chciałam pomóc tym wszystkim poturbowanym, potrzebującym,  pracowałam dużo, projekt był bardzo sensowny ale zniszczyła go moja choroba.Były dni, kiedy z trudem wychodziłam z domu.Pierwsze znaki, które dały mi impuls, że przyczyną jest alergia,  zdarzyły się kiedy byłam na tej wsi za Grodziskiem Mazowieckim.Początek 3,5 roku temu.Porządkowałam tam organizm z rokującymi skutkami i potem ten rok w Warszawie, który znów mnie zniszczył.A tak bardzo potrzebna mi była lepsza forma.
To zdjęcie poniżej, na którym widać trochę efektów mojej pracy, to z tamtej wsi
Można myśleć, że na tym blogu popisuje się, zamieszcza zdjęcia, a to swoich prac, a to pejzaży, nieodpowiedzialna osoba.
Nie jest tak.Teraz na tej wsi gdzie jestem odzyskuję jaką taką formę konieczną dla załatwienia wielu bardzo ważnych spraw, których w przeszlości nie można bylo.Dlaczego? Nawet prawnik do którego się zwróciłam po poradę, dał mi do zrozumienia, że jestem w stanie, który mnie wyklucza, podobnie jak półtora roku temu policja a wcześniej wiele innych osób.
Umęczyła mnie ta alergia maksymalnie, opanowuję ją pomału i o własnych siłach.Wcześniej napisałam, że mój projekt zniszczyła choroba, ale to nie cała prawda.Brak wiedzy, także lekarzy i zwykłe okrucieństwo ludzi, którzy nie mogli zrozumieć, że ktoś taki jak ja może mieć coś do powiedzenia i tworzyć, doprowadziło to moje pracowite życie do tragedii. To była praca z myślą o moich bliskich i tragedia moich bliskch.
Okrucieństwo ludzi... Czas się określić w tym temacie.Po co był ten rok w Warszawie ?
Udało się ocalić trochę pięknych rzeczy dla pięknych wnętrz, pięknych domów podobnych do tych z portalu "nowoczesna STODOŁA"  
Dawniej często pracowałam w brzydkich wnętrzach i z brzydkimi ludżmi,  po to aby pomagać i tym wnętrzom i tym ludziom i na koniec dopiero aby z tego mieć jakiś zysk.
Że tego nie uszanowali, to mało powiedziane.Cały czas próbowałam przekonywać, że ten świat jest wspólny i nie należy tylko do psychopatów.
No właśnie, psychopaci.Doświadczałam spotkań z tymi przypadkami najczęściej.Apelować o to, że to nie z mojej winy nimi są, jest pozbawione sensu.To co napiszę będzie przesłaniem dla innych, którzy z różnych powodów współdziałali.Pierwsze krzywdy jakie mi wyrządzili wzięłam na siebie z całą świadomością.Mechanizm psychopatów nie pozwala im zrozumieć wielu
odruchów i zachowań, nigdy też nie zrozumieją sztuki. Nie zrozumieją dobrego gestu w ich stronę.Krzywdzą odruchowo, bezrefleksyjnie.Tego nie można pojąć, trzeba to przyjąć do wiadomości.Nie mają poczucia winy ale dla świata potrzeba aby mieli poczucie kary. 
***
Dziś, 26 marca, dzień już taki długi, że sięga godziny powrotu na wieś, a ta póżna bo 19 .W Warszawie wybieram z przestrzeni obiekty, którymi urządzam wnętrze domu na wsi, z ambicjami by było tak piękne jak te w domach "nowoczesnej STODOŁY".
Fotele z lat 60, taborety, szufladki ja je widzę odrestaurowane i piękne . A na zdjęciu poniżej okno dla uprawy ziół.
Poniżej jeszcze jeden widok z okna autobusu, którym dojeżdżam do Warszawy, jak nie ma korków to podróż trwa godzinę.
Poniżej zdjęcie starego domu typowego dla Mazowsza. Dziś piękna słoneczna pogoda .i przy takiej chciałam zrobić zdjęcia wielu wypatrzonym starym zabudowaniom.Może będzie jeszcze okazja.
I znów w Warszawie wybieram z przestrzeni obiekty dla domu na wsi-dębowe krzesło i krzesło ratanowe.
I jest na wsi coraz piękniej...Dużo tych działań różnych, ale to już tylko takie pracowite dygresje.Czas by porozmawiać o wielu sprawach. Czasem też tak tylko porozmawiać o sztuce, o mojej pięknej i mądrej .Ciekawe jaka byłaby reakcja na taki projekt aby tu na wsi przed domem zbudować wysoką morską latarnię pomalowaną w białe i czerwone pasy. 
A jakby się podobała kasetka z cyklu "W razie potrzeby zbij szybkę", pusta kasetka z wnętrzem pomalowanym na czarno.Tak to teraz wygląda to moje tworzenie i mnie to wystarcza. 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz