czwartek, 13 kwietnia 2017

Noce Iluzjany 58

Dziś już się czuję trochę lepiej ale nie na tyle by zacząć te rozważania zapowiedziane wczoraj.Tak, dobrze kiedy można się poradzić adwokata.Ta sprawa, której pozew szkicowaliśmy razem, jest bardziej ogólna.
Ja teraz opowiem jak to było z pracownią przy ul.Ząbkowskiej.Na początku taka dygresja o tym,  że my, kreatywni i pracowici, żyjemy w pracowniach i takie przestrzenie są nam niezbędne.
Tu, na wsi weryfikuję tę moją bardzo świeżą, bo niespełna czteromiesięczną, wiedzę o porażających skutkach alergi na smog, tak właśnie na smog, skutkiem której umiera rocznie w Polsce 40.O00 ludzi.A to umieranie jest długie i koszmarne.

Ta łza, co z oka...
Historia o pracowni dzieje się po wielu tragicznych doświadczeniach i szkoda wielka, że nie znałam wtedy żadnego adwokata.O tych innych będzie póżniej.Dlaczego ja z Centrum Warszawy wynajęłam ten lokal na Pradze? W Gminie Centrum przez pół roku nie było urzędniczki, ktora rozpatrywała wnioski.Była na zwolnieniu lekarskim.
Tak więc zmuszona okolicznościami wynajęłam ten lokal wierząc zapewnieniom administracji, że warunki są takie jak w opisie.Wpłaciłam kaucję 4 tys PLN z pieniędzy za sprzedane na Targach w Sztokholmie moich reliefów.Lokal wspaniały 180 m kw
na dwie pracownie.Nie bałam się pracy. Tam byłoby miejsce dla tych obiektów co to na blogu i dla mebli.Dla pewności postanowiłam jednak sprawdzić jak to jest tam z tą rtęcią. Zleciłam wykonanie ekspertyzy.Pan inżynier i Instytutu Geologii pobrał próbki i po kilkunastu dniach ostrzegł "Niech pani tam nie wchodzi"
Nie dał mi tej ekspertyzy bo to miało nastąpić po zapłaceniu 2 tys.Mimo wszystko wchodziłam i robiłam porządki nie wierząc, że Gmina Praga Północ wynajęła mi aż tak niebezpieczny lokal.Dopiero kiedy moja lewa łydka stała się jedną bolesną raną, przestałam.
Działam zatem aby zdobyć te 2 tys.Robię projekt- makietę Alei Nigdy Nierozpuszczających się Bałwanów.Robiłam ją miesiąc a potem miesiąc leczyłam oczy.Pył szlifowanego styroduru zatkał mi kanaliki co groziło utratą wzroku. To był mój jeszcze jeden zryw i tak wyszło, że miasto dokonało dzieła zniszczenia.A swoją drogą to pan inżynier mógł złożyć doniesienie o przestępstwie bo to tak wygląda, że wyłudzono ode mnie pieniądze za  lokal, w którym przebywanie zagrażało zdrowiu i życiu.
Nie zrobił tego a ta historia zniszczyła moje dzieło bo potem to już są tylko konsekwencje.Przedtem, obecni w moim życiu psychopaci, niszczyli moją pracę z powodu mojego stanu, ktory był skutkiem alergii, dziś to
wiem, głównie na smog, potem wykorzystali także to nieszczęście.
Nie będę miała żadnych oporów aby zrobić z tego użytek.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz