To moja osobista grafika, coś jakby odcisk palca, certyfikat....
Druga dawka AstraZeneca wczoraj i jest niewielka gorączka, ogólne osłabienie, lekki ból ramienia . Dziś nie czas na forsowne działania, a tym bardziej na wyprawę do Warszawy po materiały dla skończenia prac, które w pierwszej kolejności chcę skończyć, czyli kilku gobelinów 100x100 i grafik.
*****
Jeszcze lekkie osłabienie nie pozwala mi dziś o sprawach ważniejszych i trudnych, dlatego zmontowawszy dwa podobrazia 61x61cm, Z postanowiłam coś jeszcze z kartonu zrobić. Z wielu wcześniejszych projektów zaczęłam od tego najtrudniejszego bo kolorowego. Dzieje się i kolejne ilustracje do tematu głównego powstają.
*****
****
Życie jednak wymaga konsekwencji i wymusza, aby te najbardziej bolesne sprawy poruszyć w pierwszej kolejności. Nie czas zatem na zapis "przypisu" sprzed lat i o tej moskiewskiej Olimpiadzie z 1980r, na którą (dzięki zorganizowanej wycieczce z biura projektów, w którym wtedy pracowałam) się wybrałam i to nie dlatego, że jestem jakąś wielką fanką sportów wyczynowych, tylko skorzystałam z okazji, by obejrzeć największą kolekcję malarstwa zachodniego w Muzeum im. Puszkina. Ale na zawodach sportowych też byłam i działo się przez te kilka dni . Może jeszcze wrócę do tego, tak bardzo odległego w czasie wydarzenia z tą samą pamięcią.
****
To co teraz drastyczne i nieomalże nie do odtworzenia tekstem pisanym, który przepadł gdzieś pod Częstochową. To przełamywanie oporu trwa już jakiś czas i jakby uzależnione od finału jednego czy drugiego projektu, a jeszcze w międzyczasie trzeci doszedł. Jednym z bonusowych jest "projekt" ogarnięcia mnie samej ze złogów posmogowych, co się dzieje i czując się zdecydowanie lepiej (chociaż może tak nie wyglądać) konsekwentnie realizuję postanowione.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz