Uszkodziłam się co po takim wysiłku zrozumiałe.
Nie będę miała żadnych oporów, po tym wszystkim co przeżyłam, żeby nie kategoryzować mojej postawy także opisując te dwa lata na tej pięknej wsi z koszmarem tam spotkanych.
Nie pokazywałam negatywnych emocji w odpowiedzi na agresywne ataki, z tej prostej pewności, że atakujący to przegrani od wczesnego dzieciństwa.
Jeżeli to wszystko opiszę i każdy dzień tam tego pobytu akcentując kwotę 750 PLN miesięcznie, którą opłacałam ten horror, to tylko po to aby dać świadectwo prawdzie.
****
To na pobliskich "gabarytach" gdzie przypadkiem zaszłam wyrzucić papierek po batoniku i byłoby kilka obiektów dla pracowni otwartej. Mogłam tylko ten piękny wełniany koc uratować.
****
Gdyby nie to, że mam alergię na wełnę i my veganie wełny nie nosimy, to kamizelę z tego koca by uszyła ta pani z Kuligowa co to ma maszynę do wszystkiego. Piękna by była nawet nie dla mnie. Kolejna historia z cyklu aktywizacja zawodowa. Kiedyś trzeba było przestać o tym myśleć, chociaż jeszcze nie przestaję o tym pisać.
*****
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz