niedziela, 23 października 2016

Noce Iluzjany 12

O mieszkaniu przy ul Radnej .

        Był rok 1964 .Do mieszkania w kamienicy przy ul.Mariańskiej ,gdzie mieszkaliśmy ,wcześnie rano ,weszło z dziesięciu w tym jeden milicjant.Nie pomogły protesty rodziców i draby zaczęły wynosić sprzęty i ładować na odkrytą ciężarówkę.Pamiętam scenę jak mamie jeden z nich wyłamywał ręce ,drugi szarpał ojca .Nie wytrzymałam i waląc obydwiema rękami w szafę ,krzyczałam"Nie,nie,nie!Podszedł do mnie jeden i twardo:Uspokoisz się,bo jak nie to ja cię uspokoję!I strach w oczach ojca.
I jeszcze ta bielizna z szafy ,uprasowana"na listek" pakowana do worka .
Kiedy już wszystko zapakowali na tę ciężarówkę to i nas też zabierając powieżli do tego domu na Powiślu.Pamiętam tylko jeszcze,że kiedy ruszaliśmy,to jak okiem sięgnąć nie było nikogo ,takie nagle wyludnione miejsce w centrum miasta Warszawy .Miałam wtedy dwanaście lat.
To dla mnie duże wyzwanie dziś o tym pisać,opanować emocje i tylko pamięci pozwolić się kreować.

Pamiętam doskonale te moje pierwsze dwanaście lat.Tak jak na zdjęciu wyglądało we wczesnym dzieciństwie dookoła i jeszcze ogrodzenia krzywe z desek upapranych wapnem,kałuże błota rozjeżdżonego ciężarówkami.Za tymi ogrodzeniami wieloletnie prace budowlane.Powstawało miasto,z ruin,nowe miasto.Stał już Pałac Kultury i Nauki.Kamienica przy Mariańskiej 11, w której mieszkaliśmy była odbudowana. Mój ojciec też ją odbudowywał.
Nie czas tu i miejsce dla wielu wspomnień z tych pierwszych moich dwunastu lat,i tylko te dla sprawy istotne objaśnienia ,skąd ta scena dramatyczna na początku.
Barbarzyńskim aktem można nazwać ten pomysł ówczesnych władz Warszawy,który skazał na wyburzenie wiele odbudowanych,pięknych kamienic w centrum miasta .W miejscu kamienicy przy Mariańskiej stoi dziś szkaradny pawilon.Opór rodziców przed przeprowadzką brał się stąd,że inaczej jak inni mieszkańcy,ktorzy dostawali do wyboru trzy lokalizacje,ojciec jako "aspołeczny"prywaciarz dostał przydział tylko na to jedno ,zimne,ciemne,niewyremontowane,wkaimienicy z popękanymi ścianami.Nie pomogły protesty,że mama chora po przymusowych robotach u Niemców,że ja po tzw.rzucie reumatycznym.Już wyburzono połowę kamienicy,wielka żelazna kula zwisająca z ramienia dżwigu rozbijała masywne,ceglane ściany,po raz drugi i ostatni zamieniając ten dom w stertę gruzu,kiedy siłą nas stamtąd wyprowadzali do tego domu na Powiślu.
Nigdy w tym nowym mieszkaniu dobrze się fizycznie nie czułam,co można było tlumaczyć postępującym reumatyzmem .Uraz psychiczny z racji tego sponiewierania przy przeprowadzce trwał długo.
To dlaczego się czułam tak żle ,wyjaśnilo się całkiem niedawno,niespełna dwa lata temu.
A kryzys,który spowodowal tragiczne skutki,nastąpił lat temu dwadzieścia.Wtedy to mój organizm przestał funkcjonować .
Mimo wszystko realizowałam ten swój projekt uczynienia z tego trudnego lokalu najpiękniejszego mieszkania bardzo dobrej artystki plastyczki. Z oporami,ale pomagał mi.,wtedy jeszcze ,przyjaciel.


Na tych zdjęciach do Elle decoration jest ta część  mieszkania,którą bardziej upodobała sobie stylistka i inspiratorka sesji zdjęciowej,ja wolałam część drugą,pomyślaną jako część prywatna ,w odróżnieniu od tej na zdjęciach,pracowni-galerii.Może jeszcze kiedyś wykonam makietę tej drugiej części,bo zdjęcia się nie zachowały a był to początek naprawdę dobrego wnętrza.Jeszcze tylko trzeba było wymienić okna,które ja ,z doświadczeniem pracy przy obiektach zabytkowych,widziałam tylko jako drewniane i zrobić ogrzewanie.Po czterdziestu latach mieszkania w tym bardzo trudnym zimnym i ciemnym mieszkaniu chciałam je doprowadzić do stanu naprawdę mieszkalnego.No i powinno na siebie zarobić.
Całe lata pochłaniało mnóstwo pieniędzy za oświetlenie i ogrzewanie.
Ci z jasnych i ciepłych domów nawet sobie nie zdawali sprawy jakie to były koszta.

Wszystkie plany przestały istnieć po przejęciu kamienicy przez właściciela.
Było jeszcze bardziej zimno i coraz rzadziej ciepła woda w kranie. 
To co się działo w Warszawie ,cała ta prywatyzacja,sprzedawanie czy przekazywanie żywych ludzi jak sprzętów,przyzwolenie innych na te praktyki,mnie porażało.
Miałam niedobre przeczucia ,,ten wielki przekręt "na początku implikował bardzo prosty scenariusz,elita psychopatów pieszczotliwie nazywanych narcystycznymi osobowościami,tworzy mafię bezwzględnych panów resztę zamieniając w pogardzane i wykorzystywane bydło.
Ani jedni,ani drudzy nie spełniają warunków jako odbiorcy moich wytworów.
Ci pierwsi z racji swojej ignorancji,drudzy bo mają coraz mniej pieniędzy.
Ci pierwsi,zachwyceni sobą ponad miarę i uzurpujący sobie prawo do wydawania o wszystkim jedynie słusznego ,ich zdaniem,sądu.
Pomimo tej wiedzy a i niejako przeciwko niej,starałam się robić swoje.Było trudno ,kiedy już naprawdę nie mogłam znieść tej męki całkowitej dysfunkcji organizmu i pogarszania się stanu po powrocie do domu.
Przyczn szukałam a to w niedobrej energii z racji tych ścian nośnych spękanych,a to że cieki jakieś,nie mówiąc już o zimnie .Od niespełna trzech lat wiem,że to było w tym mieszkaniu ale było inaczej.
To nie była, chyba napewno, prawdziwa galeria z meblami, bo kogoś kto jednym,prostym pomysłem daje firmie spory zysk,nie mówiąc o świetnym tapicerze,który był moim odkryciem i  którego można by tam było wypromować,tak by nie potraktowano.No i dżwignęłam ciężar ponad miarę i się pogorszyło i to jak.!

Szarpałam się w tym stanie porażającym,ja co myślałam tylko o tym,że mam pomóc tak wielu i już nie mogłam .
Nie będę się tu rozpisywać o tym,że tak mało brakowało aby mi pomóc ani o tym jak wyglądało to życie na krawędzi.Nie wolno mi chorować,to słyszałam najczęściej i było mi jeszcze gorzej.Tylko mózg mi pracował bez zarzutu i uparcie tworzył .
Zupełnie ponad miarę się znęcaliście bo dla mnie te lata do niedawna to był horror niesprawnego organizmu z widocznymi skutkami ,które porażały,wykluczały ,były przyczyną agresjii,mobbingu ,ale moje prace były dobre.
I tak bez sądu wyrzuciliście mnie z tego mieszkania przy Radnej,które bylo w końcu przyczyną tego mojego złego stanu zdrowia.
Nie ma w tej historii wielu wydarzeń,które miały miejsce w tym czasie ale tu chodzi o to jedno,że bez sądu.
Myślę,że każdy wyrok powinno poprzedzić jakieś postępowanie wyjaśniające.I może wtedy jakiś lekarz sensowny by się znalazł i o ile nie zmieniłoby to żadnego wydarzenia z przeszłości to nie doprowadziłoby do takich 
porażających skutków. 







Brak komentarzy:

Prześlij komentarz