poniedziałek, 14 lutego 2022

509

 Niewyspana, bo dopiero jak będę miała ten futon, to się prześpię i zmarznięta, bo już o 6.30 szłam do Żabki po wodę i chrupki dla kota. I było tu kilka ciepłych godzin i w sobotę...Myślałam, że i dziś się zacznie ocieplać, a tu już po południu i nawet jakby chłodniej. Tak się cieszyłam, że pozbywam się z dnia na dzień bardziej tych toksyn z organizmu, że temat opanowałam, a te inne zawiesiłam. Tymczasem jak się nie dopracuje własnych warunków tak by było wszystko pod kontrolą, to trzeba się liczyć z różnymi "gestami". Zimno mnie zdruzgotało . Ten czyjś, realizowany od pół roku, w kontrze do mojego, scenariusz miał duże szanse powieść się.  Po jednej stronie i sporo energii, żeby zgnoić, a po drugiej ja, taka jeszcze w trakcie, z tą jedną potrzebą, żeby właśnie zgnoić się nie dać.

                                  *****

Nie bardzo mi się chce wracać do historii kolejnego upiornego zimna, czyli Ważnych Młynów.. Było i lato, bo wtedy właśnie tam pojechałam. Napakowana tym warszawskim syfem, czułam, że tylko na wsi odzyskam trochę zdrowia...Cztery godziny pociągiem do Częstochowy, potem z godzinę autobusem i jestem w Ważnych Młynach.

W Warszawie nawet nie zaczęłam zbierać dokumentów do emerytury,  Tak mnie w tempie pogonili.              

              To tak trochę tytułem wstępu, C. d. n. jak się trochę ogrzeję.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz