wtorek, 30 listopada 2021

472

 



To początek szkicu instalacji,

Środowisko tam było nieszczególnie sprzyjające, schyłkowi napływowi ze wsi, PRL-owska elita z zadęciem .Wampiry emocjonalne, których strasznie wkurzało to, że przygarniam meble że śmietników, poruszam się jakbym była pod wpływem (nikt nie wnikał, że za mną kilka mocnych akcji i uraz kręgosłupa) . Wtedy to ja jeszcze nie miałam pojęcia, że najbardziej destrukcyjnym  był smog.
Realizowałam okupioną mega wysiłkiem wizję działalności, a organizm nie chciał się podporządkować. Nie mógł. Założenia pierwotne przedsięwzięcia to była głównie pomoc potrzebującym z nadzieją na współpracę na wyższym poziomie. 
I zdarzył się wypadek. Głupio wyszło, że dźwignęłam tamtą szafę. Wyskoczyła przepuklina, co przy i tak źle funkcjonującym organiźmie stało się czynnikiem powalającym. Pięć lat potem to horror. Objawy się złagodziły wcale nie moim staraniom, a dziś to dopiero rozumiem, czas jakiś po  zakończeniu  funkcjonowania elektrociepłowni .
Taki krótki rys historyczny i ciągle się nie mogę uporać z myślą, że gdybym chociaż tyle zdrowia miała co dziś tu w tej super pracowni, to bym tamtym wszystkim wyzwaniom dała radę, a tak trzeba mi było znaleźć jakieś wsparcie, głównie duchowe. Zrobić tamtą kuchnię, wciągnąć do działania tego nieszczęsnego, tłamszonego dzieciaka i mieć po swojej stronie, siłą rzeczy, osobę, która kiedyś tam obcując z ludźmi sztuki z absolutną klasą, powinna mieć do przedmiotu jakiś bardziej sensowny stosunek No i też niejedną rzecz że śmietnika przygarnęła. Nie było wtedy ważne, że tym Artystą był jeden z największych: Żyd- reżyser Andrzej Munk. 
Nie miało to wtedy znaczenia, że On i Jego żona Joanna z domu Próchnik, byli Żydami to stało się ważne później. 
Niechby ta niewielka kuchenka chociaż trochę bliższa estetycznie masce Nefretete, wiszącej nad drzwiami, pamiątce po Joannie Munkowej.

Ta moja działalność, trochę quasi fundacja, bez żadnych zrzutek, grantów,  licząca na to, że ktoś wreszcie zapłaci za pracę, a nie da jałmużnę, już wtedy nieźle pokaleczona, a ja w mieszkaniu prawie dogorywałam, ciągle miała to założenie pomocowe. Nie było bez sensu. Piwnica nieopodal dla realizowania meblarskich poczynań tam też u wielu budziła emocje, taka nędza. 
Wystukali mnie stamtąd, nie dając szansy na znalezienie jakiegoś pomieszczenia zastępczego. 
Kto i w jakim stopniu kierował tą agresywną akcją mogę się tylko domyślać. Fakt, że dopiero dziś, po latach mam miejsce sensowne do pracy i życia.
Jakieś inne dywagacje na ten temat, na drugim planie. 
Teraz temat właściwy i po latach z innym ciężarem gatunkowym. 


 Przerywnik, jeszcze jedna do przycięcia, a że się tego non stop robić nie da to teraz będzie historia sprzed kilku lat z "zakręconym" tematem (tylko dla inteligentnych).
Kilka lat temu nieopodal " szkicowałam" rzeźbę użytkową, pt "Świątynia Sztuki im. Apollodorosa z Damaszku" . Jestem entuzjaztką tego Wielkiego Rzymskiego Architekta- męczennika IIw i nie sposób dziś nie myśleć o tym, że to jakaś antycypacja tematu syryjskich uchodźców. To  nawiązanie do innych kultur, ale tu będzie o Żydach.
O Andrzeju Munku, jego losach, dziele i o Jego żonie  oficjalna wiedza w necie. 
Ja zupełnie niechcący w oku cyklonu ciągle nie mogąc uwierzyć, że w XXI wieku, w Polsce, w jej Stolicy mogłam doświadczyć takiego horroru. Faza sprzed dwóch lat to bonus nie do uwierzenia, a jednak..  Nie wyszło elegancko i nie napiszemy tej sztuki razem.10 lat próbowałam o tym mówić i co? Za wcześnie było? 
*****
Tu jest miejsce na sztukę dramatyczną. 
"Xymena i inni".

*****
"Bądź jak kamień, stój, wytrzymaj,
kiedyś te kamienie drgną i
polecą jak lawina..."
Szare kamienie.



 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz