wtorek, 11 czerwca 2019

238

Usunęłam z instagrama 2tys. fotek. Kawał roboty .
Robi się taka malutka praca olejna na płótnie, ale po dniu  ekstremalnych przeciążeń + upał to na więcej dziś mnie nie stać. 
Z determinacją zabiegam o przestrzeń właściwą dla wydarzenia czyli pracowni otwartej. 
Przez całe, bardzo dlugie lata działałam niejako w kontrze do tych, jakie były. 
Tu nie ma dla nikogo żadnego usprawiedliwienia. Nie poddawałam się zwątpieniu. Program, który wymyśliłam i to z całą mocą podkreślam, że mój autorski od początku do końca z sensownymi założeniami. 
Nie było w tym działaniu żadnych prób wykorzystywania kogokolwiek. 
Te nowe czasy się dopiero zaczynały i potrzeby wielu w sprzeczności z możliwościami dawały się widzieć na wzór i podobieństwo dżungli, znanej trochę z literatury obcej .
Że ja tego swojego stanu nie widziałam w tym kontekście właściwie to fakt, ale przy tej ułomności (niezawinionej przecież bo przekonana, że działo się tak na skutek urazu kręgosłupa w zamieszkach 3maja 1982 w warszawskiej Katedrze), to i zrozumiałe, że nie przyszło mi do głowy co by przeciwko mnie to być miało.  Gdybym wtedy zdawała sobie sprawę, jakiego to mixu byłam ofiarą to nie działałabym z takim kategorycznym przekonanie, że się da pokonać ten opór. Że dziś, tak w porównaniu z tamtym moim stanem, jest o wiele lepiej i zdaję sobie sprawę z tragicznych w skutkach zaszłości, a gdybym tylko miała przestrzeń właściwą to wróciłabym do tego projektu sprzed ćwierćwiecza. Szkoda także i dobrej sztuki i tej użytkowej. Że to wszystko już nie ma dziś takiego sensu, ale jest jedno przesłanie. Czasy, które nadejdą i to szybciej niż się niektórym wydaje, wykluczą wiele nieuprawnionych działań i myślenie będzie wartością nadrzędną i nikt nie zaproponuje artystce za dzieło 20PLN bo to jest praca taka jak inne a może nawet ważniejsza. 
To rozliczeniowe, z kilkunastoma ostatnimi laty, pomyślany  jako wydarzenie pt "Pracownia otwarta" wykonane być musi. Wszystkie po kolei wydarzenia prowadzące do tego, czy to wiele prac w tym czasie wykonanych i kosztowne, z efektami specjalnymi, wysilki celem doprowadzenia zdrowia do stanu umożliwiającymi realizację i jeżeli te na przestrzeni tych wielu lat, prace opłacane w wys. pokrywającej koszty, a traktowane jako pomoc, to też zostanie uwzględnione. Nie jest to dla mnie teraz sprawa najważniejsza, ale dla porządku tak działam jakby była.
Że w tym wydarzeniu może być miejsce i na więcej to i tak może się zdarzyć. 
Tu jeszcze taka mała dygresja o studiach, bo całkiem niefawno potraktowana dosyć paskudnie postanowiłam się odnieść i trochę opowiedzieć jak było.
To  o studiach moich na wydziale Historia Sztuki Uniwersytet Warszawski .Studia zaoczne. Rok 2002.  Koniecznie muszę dodać, że jest to piąty rok od wypadku w pewnej galerii i mój stan jest tak tragiczny, że coraz częściej myślę o najgorszym, ale z pewnych ważnych powodów postanawiam pójść na te studia . Całe wydarzenie opiszę wyjmując je z życiowego kontekstu, tak by idea przekazu była bardziej czytelna. Zaliczam i to z niezłym wynikiem egzamin testowy ( nie musiałam bo mogłam dostarczyć papiery z poprzednich studiów), po dwóch tygodniach czytania lektur wskazanych ( "Sztuka ważniejsza niż złoto" Prof. Białostockiego jako podstawa). Zaliczam i zostaję przyjęta i jest nas, statszych, na roku ok 10 osób, reszta z  trzydziestoparoosobowej grupy, to dwudziestoparoletnie młodziaki.  Zjazdy co dwa tygodnie . zajęcia z Prof. Poprzędzką, Prof. Makowiecką ( egzamin na koniec roku  zdaję na5), Prof. Sutkowska - łacinniczka ( na koniec roku jako jedyna w grupie dostaję 5), Prof. Kunkel (historia architektury), Prof. Sierakowska ( historia rzemiosła). Prof. Pieńkos ( historia malarstwa) i inni.
Zaoczne to nie są gorsze studia, bo jeżeli wykłada ktoś wybitny, to zaszczepi taką miłość do przedmiotu, a to w nauce jest najważniejsze i działa długo po tym jak umilkną słowa.
To było wspomnienie o naprawdę pięknym incydencie w moim życiu. 
I piękna to była historia. O wiele mniej piękny będzie tekst o antysemityźmi, który rozpoczynam cytatem z "Lalki" Bolesława Prusa uważanego przeze mnie za największego polskiego pisarza. Wokulski odpowiada Rzeckiemu 
"Awantury z Żydami. A bywały i bywają. Trwały przez osiemnaście wieków i jaki rezultat. W antyżydowskich prześladowaniach zginęły najszlachetniejsze jednostki, a przetrwały tylko takie, które mogły uchonić się od zagłady"
Ten cytat to także jako odpowiedź pewnemu panu prowadzącemu  całkiem sensownie publicystyczny, na YT,  i chętnie sluchałam do czasu kiedy chlapnął, że antysemityzm ma źródło w Izraelu.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz