środa, 6 października 2021

440

           


Szukałam jakiegoś zdjęcia na początek i to impulsem wrzucam. Bojowo i trochę w kontrze do stanu w jakim dziś jestem.
Drugi tydzień choroby i to ewidentnie Delta. Domniemywam nawet gdzie się w Warszawie mogłam zarazić i mimo wszystko pozdrawiam.
Objawy, jak u zaszczepionych. Lekka gorączka, lekkie duszności, ból głowy i mięśni też lekkie, dreszcze, osłabienie i brak apetytu. Stan do przeżycia, ale mało przyjemny.  Trochę szarżuję wstając aby coś przprać czy uporządkować, wmawiając sobie w trakcie " Jestem zdrowa, nic mi nie jest" i robię tak z własnej woli, a nie pakuje mi tego w głowę jakiś toksyk, który uprawnia się do lenistwa jako nadczłowiek i nie przyjdzie mu nawet do głowy, że to jest rodzaj kradzieży.
*****
Nie będę dziś żadnych drastycznych tematów poruszać i dalej o projekcie.
A jest wielki, może nawet większy ode mnie. On zakładał współpracę, ale na zasadach ...Taką bardzo prostą było uzależnionych od różnych : czy.to toksycznych rodziców, czy telewizji, seksu, alkoholu,  i innych używek, uzależnić od pracy, którą będą kochać robić. Nieważne, czy to będzie malowanie, czy gotowanie, szycie, robienie mebli itp., ważne, żeby nutę właściwą odkryć i wtedy zagra.
Pół roku, bo tyle faktycznie detoksykacji zdecydowanie jest mi lepiej w tej konkretnej sferze . To fakt i na tym mi bardzo zależy. a żeby było jeszcze lepiej potrzebny jest czas. 
 Ogarnęłam się do stanu,  który  pozwala zbierać myśli... A'propos tematu to nie ma takich mocnych adwokatów diabła, żeby razem z nim nie przegrali, to tylko kwestia czasu.
****

Taka butna wypowiedź sugerowałaby jakieś potężne zaplecze, ale tak to nie jest.
Raz jeszcze imbirowy napój, bo ten najlepszym lekiem wirusobójczym. 

*****
Sprawy zaszły już dawno tak daleko, że konieczne jest znalezienie sposobu rozwiązania na skalę i mikro i makro.
Przemocowe ataki mają różne emanacje i nie wystarczy pomoc psychologa, który będzie tłumaczył jak unikać oprawców. 
I można się znaleźć w sytuacji patowej, którą mógłby rozwiązać tylko mediator z urzędu, pod warunkiem, że osoby mogą się spotkać na rozmowę w neutralnym miejscu, państwowym koniecznie. 
Każda taka sprawa mniejsza, czy większa jest wagi państwowej. W moim przypadku miejsce nie w Warszawie, chyba że z oczyszczonym powietrzem, a teraz dopóki nie zwalczę tej infekcji, to nigdzie niemożliwe.
Zbyt trudne, a jednak w XXl w. powinno być normą taka instytucja jeżeli mamy się nazywać ludźmi cywilizowanymi.
W tej chwili, dopóki się nie wykuruję z tego przyziębienia, czy Delty, to nic więcej nie wymyślę.
Zakładam, że poziom odwagi cywilnej tej czy innej osoby pozwoli się spotkać. Czy to jest rozwiązanie aż tak utopijne, że niewykonalne?
****
Dziś już zdecydowanie lepiej się czuję i tylko osłabiona jestem . A to fakt niepodważalny, że nawet w takim stanie, obłożnie chorej, będąc znajdzie się ktoś, jakaś co sponiewiera bezzasadnie . Ta historia jest tak żenująca, prostacka, że nie warta tłumaczenia, ale w jakiś sposób zakulisowy upubliczniona i tu jest miejsce aby stała się bardziej czytelną i mam nadzieję ostatnią scenką dramatu.

Pożądanej instytucji mediatora na ten moment nie znajdę, zatem trzeba poszukać innego rozwiązania.














Brak komentarzy:

Prześlij komentarz