Jeszcze trochę odpocznę oczy i popracuję.
Powyżej przykład, że miały prawo zmęczyć.
Takie ćwiczenie z
perfekcji wykonania i jeżeli tę powyżej resztkami koloru skończę, to głównie dlatego, że wyjątkowo mozolna.
"The Show Must Go On"
To pisanie całe jakby w trzeciej osobie, bo w dwóch pierwszych nie dam rady, jeszcze nie teraz.
Działam zadaniowo, punkt po punkcie realizując i to jedyny sposób na ten czas, nawet jeśli imaginuję więcej, jak chociażby ten park rzeźby, czy galerię, co i tworzę w imię tej imaginacji to i owo, jest to dla pokazania procesu przyczynowo-skutkowego i bardziej dla edukacji i uświadamiania. To, że nie przekraczam w imaginacjach granicy zdeterminowane jest stanem prawej stopy i wychodzenie więcej jak krótkie wypady po materiały jest na dziś niemożliwością.
To jedno z tych najważniejszych i najbardziej bolesnych zadań i atmosfera w jakiej się przymierzałam kończyć po latach, szokowa. Pomału zacieram pamięć mojego bólu, bo nie ten mój najważniejszy i pierwsze postępowanie dziś
poczynione.
Wystarczy już tej plastycznej, mogłoby mnie tak bez reszty wciągnąć, a to teraz nie po drodze.
****
Mimo wszystko, dwie wyprawy do Warszawy w tygodniu, trochę mi organizm demolują i to nie dlatego, że tam taki hałas, którego na zdjęciach nie widać.
Jedna z większych architektoniczno-urbanistycznych porażek. Koszmar .
Muszę trochę ochłonąć, żeby kontynuować .
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz